Wrocław z niepokojem przygotowuje się na wielką falę. "Doszło do nieprognozowanego zrzutu wody"

Wrocław przygotowuje się na wielką falę. "Doszło do nieprognozowanego zrzutu wody"
Sytuacja powodziowa na Dolnym Śląsku
Źródło: Dzień Dobry TVN
We Wrocławiu obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska zabezpieczają swoje domy przed nadejściem wielkiej wody. Niepokojące doniesienia dotyczą osiedla Marszowice. Więcej na ten temat mówiła w Dzień Dobry TVN Dagmara Kaczmarek-Szałkow, dziennikarka TVN24.

Powódź 2024. Nieprognozowany zrzut wody

Dagmara Kaczmarek-Szałkow przekazała najnowsze informacje dotyczące sytuacji powodziowej na Dolnym Śląsku.

- Doszło do nieprognozowanego zrzutu wody ze zbiornika Tauronu w Lubachowie do zbiornika Mietków, który jest tuż przed Wrocławiem. Jak określiła to pani Joanna Kopczyńska z Wód Polskich, ta woda płynie na wrocławskie osiedle Marszowice. Taka informacja pojawiła się podczas sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Premier mówi, że jest to szokujące, ponieważ nie było to skoordynowane w ogóle z Wodami Polskimi. Jest to w ogóle nieprognozowany, nieustalony, bez współpracy i koordynacji wykonany zrzut wody. To jest informacja z ostatniej chwili - przekazała dziennikarka TVN24.

Służby podjęły działania zapobiegawcze. - Zadziałaliśmy wczoraj wieczorem. Ponad 100 żołnierzy pojechało układać worki na wałach. (...) Układanie worków w miejscu, które jest zarośnięte i gdzie mamy różny poziom wysokości, jest utrudnione. Nie wiadomo, czy nie będzie potrzebna ewakuacja - mówiła Kopczyńska, a jej słowa cytuje serwis TVN24.

Jaka sytuacja panuje na zbiorniku w Raciborzu, który jest już w około 80% zapełniony? O tym opowiedział reporter Mateusz Grzymkowski z TVN24.

- Tej wody jest naprawdę dużo i to widać właściwie na każdym kroku. Jeszcze wczoraj, kiedy tutaj byłem, nie było aż tak dużo wody. Zresztą jeżeli to porównamy z danymi, które były wczoraj, w zbiorniku było 108 milionów m3 wody i według zapewnień ze strony Wód Polskich, w tym zbiorniku ma być 166 milionów m3, choć on maksymalnie może przyjąć 185 milionów m3. Wczoraj był tu na miejscu szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, który powiedział, że dzisiaj około godziny 15:00-16:00 będzie wiadomo, jak będzie dokładnie wyglądać sytuacja na tym zbiorniku i czy spełni swoją podstawową rolę, chodzi o wypłaszczenie fali powodziowej, aby nie doszło do sytuacji, że woda nagle spłynie na Wrocław, Opole, miasteczka, miasta, wsie i je zaleje. Widzimy, że ta sytuacja jest trudna, ale według informacji ze strony Wód Polskich, stabilna - przekazał dziennikarz.

Zalane okolice Lewina Brzeskiego

Reporterka TVN24 Michalina Czepita miała pojechać do Lewina Brzeskiego, gdzie zarządzono ewakuację, ale nie udało jej się tam dotrzeć, ponieważ droga do miejscowości została zalana.

- Od kilkudziesięciu minut z różnych stron próbowaliśmy dostać się do Lewina Brzeskiego, gdzie sytuacja jest bardzo trudna. Burmistrz miasta zarządził samoewakuację. Mieszkańcy ze względów bezpieczeństwa mogą schronić się w okolicznej szkole w Łosinie. To, co Państwo widzicie za moimi plecami, to nie jest rzeka, to jest droga, ale zamiast tej drogi stoi teraz tutaj woda. Na odcinku niemal kilkuset metrów ta woda cały czas tutaj stoi. W tym momencie woda sięga do kostek, może trochę wyżej, ale kiedy pójdzie się dalej, bo mieszkańcy próbowali się dostać w ten sposób na drugą stronę, to nie da rady przejść, bo woda jest naprawdę bardzo wysoko. (...) Kiedy tutaj jechaliśmy, widzieliśmy wiele podtopionych mniejszych miejscowości. Mieszkańcy próbują się ratować, układają worki z piaskiem. Kto może, ten wyjeżdża do rodziny, do znajomych, ale nie zawsze jest to możliwe, kiedy woda już podtapia posesję i podtapia drogi. W tej okolicy, gdzie jesteśmy, są pola i nie zostało z nich już niemal nic. To wszystko wygląda tak, jakby to były wielkie zbiorniki wodne, więc sytuacja w powiecie brzeskim jest naprawdę bardzo poważna - podkreśliła Czepita.

Sytuacja powodziowa w Lądku-Zdroju i Wleniu

Lądek-Zdrój został zniszczony przez wielką wodę. Na miejsce pojechał Jan Piotrowski, reporter TVN24 i nagrał tam poruszającą relację. Dziennikarz rozmawiał m.in. z osobami, które nie zdecydowały się na ewakuację.

- Jesteśmy właśnie na ulicy Widok w Lądku-Zdroju. To jest droga krajowa nr 390, czy właściwie to, co z niej zostało. Ona tutaj do tego momentu jest jeszcze przejezdna, ale kilkadziesiąt metrów dalej jest gigantyczna wyrwa w asfalcie. Dalej jest most, który był mostem drogowym. Można było po nim jeździć. Teraz można tylko na własne ryzyko przejść po nim. (...) Na ulicach Lądka powoli wraca życie. Powoli pojawiają się mieszkańcy, schodzą z wyższych kondygnacji. Ci, którzy odważyli się zostać. Część mieszkańców, którzy byli ewakuowani, wracają - powiedział Piotrowski.

Reporter rozmawiał z mieszkanką Lądka-Zdroju. - Zostaliśmy podczas tej najgorszej fali powodziowej. Byliśmy uwięzieni na strychu domu. Odcięci od jakiejkolwiek pomocy tak naprawdę. To było straszne. Ja widziałam takie sytuacje tylko na filmach grozy. Z naszego mieszkania zostało to, co widać, czyli w zasadzie nic. Nie wiem, czy chcemy tutaj wracać i remontować. Obawiamy się tego, że taka sytuacja się po prostu powtórzy - powiedziała kobieta.

- Nie jesteśmy pewni, czy ten dom jest bezpieczny, bo to jest stary poniemiecki budynek. Uratowaliśmy parę szmat i koty. Zostaliśmy tak naprawdę z niczym. Nie wiemy, czy ten budynek w ogóle będzie się nadawał do remontu. Na wszystko trzeba poczekać. Może jakąś ekspertyzę trzeba będzie przeprowadzić itd. - dodała rozmówczyni Jana Piotrowskiego.

Do Wlenia na Dolnym Śląsku udał się Łukasz Wójcik. W tej miejscowości została zalana szkoła.

- Nikomu nic się nie stało, ale rzeczywiście widok tej szkoły jest absolutnie porażający. Zalana aula szkolna, zalana sala gimnastyczna, zalana kotłownia, stołówka. Wszystko to po prostu sprawia, że absolutnie szkoła do użytku się na razie nie nadaje. Rozmawiałem z panią dyrektor. Jak usłyszałem, priorytetem jest dla nich to, żeby odpompować tę wodę z kotłowni, bo idzie jesień. Na wyższych kondygnacjach lekcje stopniowo mogłyby być przywracane, ale do tego potrzebne jest uruchomienie kotłowni w związku z tym, że pewnie niebawem ta temperatura zacznie spadać. Czy to się uda? Walka tam cały czas trwa. Robi to wojsko, robi to Straż Pożarna. Kolejne agregaty dojeżdżają, kolejne motopompy dojeżdżają i po prostu odpompowują wodę - mówił reporter TVN 24.

Więcej informacji znajdziesz w materiale wideo poniżej:

DD_20240917_Newsy_3_REP
Dramatyczna sytuacja powodziowa
Źródło: Dzień Dobry TVN

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.

Skocz do sklepu TVN!
Skocz do sklepu TVN!

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości