Niezwykła, wojenna historia 28 kotów, które połączyły kobiety z 4 krajów

kot w transporterze
Niezwykła, wojenna historia 28 kotów
Źródło: Kryssia Campos/Getty Images
Po ataku Rosji na Ukrainę wielu ludzi zostało zmuszonych opuścić swój kraj, miasto, dom. Maria i Halyna uciekły z Kijowa zabierając ze sobą dwie walizki, torbę z karmą i 28 transporterów z kotami. W ewakuacji pomogła im niewielka grupa kobiet z kilku krajów.

Maria i Halyna chciały ratować nie tylko życie swoje, ale również zwierząt, którymi się opiekowały. W pomoc postanowiły się zaangażować również 4 inne kobiety z 3 różnych krajów. Swoją historią podzieliły się w rozmowie z OKO.press.

Wojna w Ukrainie

Źródło: Dzień Dobry TVN
Ewakuacja dzieci z Charkowa
Ewakuacja dzieci z Charkowa
Z planu filmowego prosto na wojnę
Z planu filmowego prosto na wojnę
Uciekły przed wojną, wciąż walczą o życie
Uciekły przed wojną, wciąż walczą o życie
Ul. Wołoska 7 – miejsce wsparcia dla uchodźców z Ukrainy
Ul. Wołoska 7 – miejsce wsparcia dla uchodźców z Ukrainy
Mali wolontariusze dla Ukrainy
Mali wolontariusze dla Ukrainy
Dziennikarze na froncie w Ukrainie
Dziennikarze na froncie w Ukrainie
Bądź bezpieczna!
Bądź bezpieczna!
Wojna w Ukrainie
Wojna w Ukrainie
Jak pomagać uchodźcom z Ukrainy?
Jak pomagać uchodźcom z Ukrainy?
Razem z Ukrainą
Razem z Ukrainą
Wraca na Ukrainę, aby stanąć do walki
Wraca na Ukrainę, aby stanąć do walki
Wojna rozdzieliła ich z bliskimi
Wojna rozdzieliła ich z bliskimi
Ukraińska tożsamość a rosyjskie ambicje
Ukraińska tożsamość a rosyjskie ambicje
Lady Pank dedykuje utwór Ukrainie
Lady Pank dedykuje utwór Ukrainie
Atak Rosji na Ukrainę
Atak Rosji na Ukrainę
Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę
Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę

Maria, Halyna i 28 kotów

Maria i Halyna to Ukrainki, które na co dzień zajmowały się ratowaniem zwierząt w Kijowie. Przygarniały porzucone i chore koty, dawały im opiekę i szukały nowych, bezpiecznych domów. Gdy wybuchła wojna, podobnie jak wielu innych mieszkańców Kijowa, kobiety postanowiły ewakuować się z miasta. Pod opieką miały jednak 28 kotów, których nie zamierzały porzucić. Podróż z Kijowa do Lwowa kosztowała 1000 dolarów. Dlaczego aż tyle? Bardzo trudno było znaleźć kogoś, kto zdecydowałby się przewieźć dwie kobiety i 28 kotów w transporterach, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji, przez strefę działań wojennych.

Aktualnie czytasz: Niezwykła, wojenna historia 28 kotów, które połączyły kobiety z 4 krajów
Źródło: Gaja Grzegorzewska

- Bombardowania nie ustawały, bardzo się bałyśmy. Cała podróż, która zazwyczaj zajmuje 6-7 godzin, trwała aż 20. Musieliśmy się zatrzymywać przy każdym check-poincie – wyjaśniła Halyna.

Następnie ze Lwowa Maria i Halyna udały się w kierunku Polski. W pomoc im i kotom zaangażowały się kobiety z 3 krajów: Tanja z Finlandii, Margot z Wielkiej Brytanii oraz Gaja i Magda z Polski.

Zwierzęta też są ofiarami wojny

Z chwilą zaatakowania Ukrainy przez Rosję, wielu ludzi natychmiast ruszyło z pomocą. Podobnie zrobiła zaangażowana już wcześniej w pomoc zwierzętom Tanja Siren z Finlandii, która napisała do Margot. Razem nagłośniły sprawę w internecie. Odezwała się do nich Eliza, która zaoferowała wsparcie w Krakowie. Powstał czat, Eliza dodała do niego Gaję. Tak powstała międzynarodowa "the case of the 28" (sprawa dwudziestki ósemki) zwana też #28catscase - pod tym hasztagiem Gaja relacjonowała całą akcję na bieżąco na swoim Facebooku.

Polska miała być dla ukraińskich kotów i ich opiekunek tylko przystankiem. Maria i Halyna były jednak tak zmęczone całą ewakuacją, że potrzebowały miejsca na dwa, trzy dni odpoczynku przed dalszą podróżą na zachód.

W tym czasie Gaja Grzegorzewska, pisarka z Krakowa, zaczęła intensywnie szukać bezpiecznego miejsca dla 28 kotów. Trafiła na numer Magdy Leśniak, która prowadzi hotel dla psów w Sieprawiu pod Krakowem. Gdy Gaja do niej zadzwoniła, okazało się, że właścicielka też jest zaangażowana w pomoc i właśnie czeka na psy z Ukrainy, a na terenie jej posiadłości już znajduje się 70 psów, więc może to nie być najlepsze miejsce dla kotów. Obiecała jednak, że znajdzie jakąś alternatywę. Po 10 minutach Gaja otrzymała od Magdy sms: "dobra, dawaj je tu, jakoś się pomieścimy". Pisarka miała jeszcze tylko zadbać o zapas żwirku.

Magda czekała na koty i Marię w Sieprawiu. 5 marca mieli przyjechać, odpocząć i ruszać dalej. Jednak okazało się że koty i ich opiekunka transport mają jedynie do granicy i Magda musi po nich jechać. O piątej nad ranem zadzwoniła do Gai. Dopiero wtedy wszyscy dowiedzieli się, że Marii towarzyszy jej matka Halyna. Gaja musiała załatwić jeszcze jeden samochód, ponieważ w samochodzie Magdy, przystosowanym do transportu zwierząt, były tylko dwa miejsca dla ludzi. Na granicy, w Korczowej, pojawił się jednak znacznie poważniejszy problem - z wpuszczeniem takiej ilości kotów z dwoma tylko opiekunkami, mimo, że wszystkie miały szczepienia i odpowiednie dokumenty. Zmęczone Maria, Halyna i koty były już piąty dzień w podróży, a na granicy w pierwszych dniach wojny panował chaos. Opiekunki kotów krzyczały i błagały jednak weterynarz i celnicy byli nieugięci. Pięć kotów na osobę z ukraińskim paszportem i ani kota więcej!

Wiele godzin na granicy

W tym czasie Gaja załatwiła transport dla jednej z opiekunek. Jej znajomi czekali już przy autostradzie na sygnał. Jednak awantura na granicy nadal trwała. Kolejka za Marią, Halyną i 28 kotami rosła z każdą chwilą. Lecz nawet to nie było w stanie przekonać urzędników, by odpuścili, zwyczajnie pozbyli się kłopotu. Gaja szukała rozwiązania przez kilka godzin, w końcu skontaktowała się z fundacją Centaurus, która ratuje zwierzęta od początku wojny. Od nich usłyszała, że awanturę wręcz trzeba robić, bo to nie tylko da fundacji czas na dojazd na miejsce, ale być może pokaże również granicznemu weterynarzowi, że w tej sytuacji konieczna jest zmiana przepisów i nieutrudnianie niesienia pomocy.

Po kilku godzinach awantury i kombinowania, jak „przerzucić” koty na polską stronę, lekarz weterynarii wreszcie nie wytrzymał, rzucił papierami i kazał kobietom już jechać z podopiecznymi do Polski. Podobno wieść o sprawie rozeszła się po całym powiecie jarosławskim, jak powiedzieli potem znajomi Gai, którzy czekając na opiekunkę kotów przy autostradzie dowiedzieli się o aferze od policji. Do Sieprawia, pod Kraków, wszystkim udało się dotrzeć w niedzielę po południu.

- Wszyscy padliśmy, razem z kotami. Mimo że było ich 28, to w pokoju tak się rozpełzły, że w ogóle nie było ich widać. Kilka wpakowało się dziewczynom do łóżka. Koty są zadbane i zdrowe, a najstarszy z nich ma 19 lat. Maria i Halyna przyjechały z dwoma walizkami, do tego miały torbę z karmą i kuwetami. No i 28 pudełek z kotami. To ich całe życie – opowiedziała w rozmowie z OKO.press Magdalena Leśniak.

Koty odpoczywają po ciężkiej podróży
Koty odpoczywają po ciężkiej podróży
Źródło: Gaja Grzegorzewska

Gaja Grzegorzewska relacjonowała tę historię od początku na swoim Facebooku, śledziło ją wiele osób, i to dzięki temu udało jej się zorganizować ze znajomymi zrzutkę i zebrać pieniądze w niecałe 20 godzin. Potrzebne były na dalszy transport kotów – za granicą miały już umówione domy tymczasowe, a 7 z nich zostało z opiekunkami. Pieniędzy wpłynęło dwukrotnie więcej, niż było trzeba, a nadwyżka trafiła do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Aktualnie czytasz: Niezwykła, wojenna historia 28 kotów, które połączyły kobiety z 4 krajów
Źródło: Gaja Grzegorzewska

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości