Odszkodowanie dla rdzennych mieszkańców Kanady
Kanada ma przekazać 40 miliardów dolarów kanadyjskich - w połowie na odszkodowania dla poszkodowanych oraz ich rodzin, a w drugiej połowie na nowy program wsparcia rdzennych mieszkańców Kanady. W Dzień Dobry TVN rozmawiały na ten temat Irmina Somers, dziennikarka mieszkająca w Kanadzie oraz Joanna Gierak-Onoszko, dziennikarka, autorka książki "27 śmierci Toby'ego Obeda".
- Ta umowa musi być w zasadzie jeszcze podpisana przez kanadyjski Trybunał Praw Człowieka i Sejm Federalny, podlega jeszcze negocjacjom. Natomiast o czym warto powiedzieć, że takie porozumienia finansowe, nie na taką skalę, miały już miejsce w przeszłości. Przed świętami Bożego Narodzenia moi znajomi z rezerwatu Six Nations mówili mi o tym, że dostali rekompensaty, dość pokaźne, z racji tego, że ich rodzice byli w szkołach rezydencjalnych, a te rekompensaty należały się im oraz ich dzieciom. Rząd kanadyjski działa według maksymy, że te szkody są nieodwracalne. To jest fakt, co się wydarzyło, ale wierzą, że to uzdrowienie jest możliwe - powiedziała Irmina Somers.
Kanada, która rozlicza się ze swoich najmroczniejszych kart z historii, podchodzi do tego bardzo pragmatycznie.
- Przeprasza nie tylko w sferze symbolu, ale też uruchamia ekonomię, przepisy, by zadość uczynić tym, którzy zostali skrzywdzeni. Mówimy o armii 150 dzieci, który nazywa się dzisiaj nie absolwentami, ale ocaleńcami. Tych pozwów i ugód w historii Kanady najnowszej jest kilka. Kwota, o której mówimy teraz, jest szokująca. Te 40 miliardów dolarów kanadyjskich, to blisko 1/10 rocznego budżetu federalnego, ale nie są to pieniądze rozdawane uznaniowo. Już wcześniej, przy innych ugodach, Kanadyjczycy zobiektyzowali te krzywdy. Próbowali skonstruować taki niezwykły "cennik krzywd". Musimy pamiętać, że dzieci, które były w tych szkołach trzymane, były krzywdzone na wszystkie możliwe sposoby, w jakie dorosły może skrzywdzić małego chłopca i dziewczynkę. Ramy do tego systemu stworzyła kanadyjska administracja, ojcowie założyciele Kanady, ale wypełnił je Kościół, przede wszystkim Kościół katolicki. Sprawcami były osoby w habitach i sutannach - przyznała Joanna Gierak-Onoszko.
Co działo się w szkołach rezydencjalnych?
Stworzono listę krzywd, uszkodzeń ciała, a także cierpienia, których doświadczały dzieci w szkołach rezydencjalnych.
- To są uszkodzenia fizyczne, uszkodzenia powstałe na skutek kontaktów seksualnych, to jest niezwykle bolesny, także w lekturze, katalog krzywd zadawanych dzieciom. Ważne, żebyśmy pamiętali, że to nie były izolowane przypadki, to był cały system stworzony po to, jak mówili kanadyjscy pierwsi premierzy, aby "zabić Indianina w dziecku" - stwierdziła autorka książki "27 śmierci Tody'ego Obeda".
W 2015 r. kanadyjska Komisja Prawdy i Pojednania opublikowała raport dotyczący szkół rezydencjalnych dla dzieci rdzennych mieszkańców Kanady.
- Jego publikacja była dla Kanadyjczyków szokiem, bo wówczas okazało się, w jaki sposób dzieci były tam krzywdzone, ile z nich trafiło do tego systemu, to było 150 tys. dzieciaków. Szefowie komisji powiedzieli wtedy, że brakuje około 3 tys. nazwisk. Nie wiadomo, co z tymi dziećmi się stało, ale zaznaczali, że te liczby są niedoszacowane - powiedziała Joanna Gierak-Onoszko.
Irmina Somers spotkała się z rdzennymi mieszkańcami Kanady. Jak zapamiętali zdarzenia z przeszłości?
- Podczas realizacji materiału dla Dzień Dobry TVN w 2019 roku, wybraliśmy się do Thunder Bay, to jest miejsce, w którym 70 proc. populacji to właśnie rdzenni mieszkańcy. Spotkałam się tam z ocaleńcami, z samym Achneepineskum, z Wodzem Alvinem Fiddlerem, ale rozmowa, która najbardziej utkwiła mi w pamięci i sercu, to rozmowa Anną Betty Achneepineskum. Ona i jej brat byli wyrwani od rodziców do szkół rezydnecjalnych. Te dzieci wychodziły z nich niesamowicie okaleczone psychicznie. Miały brak poczucia tożsamości, poczucia własnej wartości. Nienawidziły całej swojej kultury, ale również tych, którzy im wyrządzili te krzywdy. W pewnym momencie znalazły się w takiej matni, były niczyje. To prowadziło do tego, że pojawiały się problemy z nałogami, depresją, prawem. Anna powiedziała mi, że całe swoje życie, wszystkie działania kieruje na to, aby przerwać tę międzypokoleniową traumę, i aby dzieci Pierwszych Narodów mogły się rodzić, jak każde kanadyjskie dziecko bez obciążeń i traum, na nowo - podkreśliła Somers.
Ocaleńcy, ich rodziny i bliscy, a także cała Kanada czekają na jeszcze jedno słowo "przepraszam" - ze strony zwierzchnika Kościoła katolickiego.
- W czasie Bożego Narodzenia do Watykanu miała udać się delegacja rdzennych mieszkańców, aktywistów. Niestety, koronawirus te plany pokrzyżował. Wizyta została przeniesiona na nie wiadomo kiedy. Młyny watykańskie mielą bardzo powoli. Jest blisko do tych symbolicznych słów, ale nie ma pewności, czy one kiedykolwiek padną. Uznanie winy Kościoła katolickiego otworzy drzwi do procesów, także do procesów cywilnych, czyli drzwi do watykańskiego skarbca - podsumowała Gierak-Onoszko.
Nie widziałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.
Zobacz także:
- Dieta a infekcje intymne. Co jeść, aby uniknąć problemów?
- Jeszcze się nie oświadczył, a już prosi ukochaną o prezent z okazji zaręczyn. Marzy mu się zegarek
- Monika Mrozowska szczerze o karmieniu piersią: "Chciałabym już zakończyć naszą przygodę"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Grochocki/East News