Hejt wobec osób zakażonych koronawirusem
Ewa Kowalska prawdopodobnie zaraziła się koronawirusem w pracy w Urzędzie Miasta w Bełchatowie, gdzie piastuje stanowisko księgowej. W jej przypadku szybko wystąpiła wysoka temperatura, Pani Ewa straciła także węch i smak. Kiedy dowiedziała się, że jest chora, zabrała dzieci ze szkoły.
W Sanepidzie polecono zbadanie rodziny. Mąż i 10-letni syn uzyskali pozytywny wynik tekstu, córka zaś negatywny. Cała szkoła została objęta kwarantanną. Wtedy zaczęły się schody. Kobieta dostała mnóstwo nieprzychylnych telefonów i sms-ów, hejt zaczął się wylewać także na stronie oficjalnej urzędu, w którym pracuje. Posypały się wyzwiska na nią i całą rodzinę.
To strasznie mnie przygniotło. Zostało mi zarzucone, że jestem osobą nieodpowiedzialną, że naraziłam dzieci na niebezpieczeństwo. Najgorsze jest to, że każdy z nas, jak wychodzimy do pracy czy sklepu, ma cień wątpliwości. Nie wiemy, czy wrócimy zdrowi
- podkreśla rozmówczyni Dzień Dobry TVN.
Jak dodaje, najgorsze były trzy dni, kiedy walczyła o normalny oddech i jednocześnie prowadziła walkę z hejtem. Czuła się strasznie, a komentarze dodatkowo ją dobijały.
Słyszałam, że jestem wredna, jak mogłam innym to zrobić. Ale co zrobić? Cały świat jest chory. To było okropne (...) Osoby miały pretensję, że musiałam je zgłosić na kwarantannę, bo miały inne plany
- opowiada Ewa Kowalska, która doświadczyła hejtu z powodu zarażenia się koronawirusem.
Zdaniem naszej rozmówczyni, musimy wspierać się w tych trudnych czasach, bo wirus może dotknąć każdego.
Hejt wobec lekarzy w czasie pandemii
Dr Tomasz Karauda pracuje na oddziale chorób płuc w Szpitalu im. Barlickiego w Łodzi. Na co dzień leczy osoby zarażone Covidem.
Kiedy wiosną rozpoczęła się epidemia koronawirusa, doktor zauważył, że wiele osób bało się zakażonych, ludzie wręcz od nich uciekali. Wtedy też po raz pierwszy pojawiał się hejt. Teraz - jak podkreśla - mamy również do czynienia z innym zjawiskiem. To agresja osób, które nie wierzą, że koronawirus w ogóle istnieje . Każda wypowiedź lekarza na Facebooku czy Instagramie jest wyśmiewana, są też komentarze głoszące, jakoby specjalista znajdował się w zmowie.
Zostałem zwyzywany od doktora Mengele, nazistowskiego lekarza, który eksperymentował na więźniach. Ktoś spytał, ile mi zapłacono za reklamę koronawirusa i za to, że reklamuję szczepienia
- wspomina dr Tomasz Karauda.
Przyznaje, że to bardzo trudne dla lekarza, który naraża własne życie i słyszy takie wyzwiska. Jedyne, co może na to poradzić, to mówić o tym głośno i robić swoje.
Człowiek wie, że potem wróci do szpitala i część chorych, którzy trafią do nas na oddział to będą ci, którzy nie wierzyli w to, jakim zagrożeniem jest koronawirus. Ale obiecuję państwu, że każdy, który tutaj trafia, nawraca się, i to szybko, patrząc na powikłania po tym zakażeniu i jak wygląda przebieg tej choroby
- zaznacza lekarz w rozmowie z Dzień Dobry TVN.
Zobacz też:
Finanse w czasie koronawirusa. Czy nasze pieniądze w banku są bezpieczne?
Premier ogłasza kolejne obostrzenia: "Nasze strategiczne cele to chronić życie i zdrowie Polaków"
Kolejne obostrzenia dotyczące wesel. "Branża nie działa, jesteśmy załamani"
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Autor: Luiza Bebłot