Ucieczka z Uzbekistanu
Susanna Izzetdinova urodziła się w Uzbekistanie. Gdy miała 13 lat ze względu na trwającą tam wojnę wyjechała wraz z rodzicami na Krym. Choć przez kilka lat wspólnie prowadzili tam szczęśliwe życie, wszystko zmieniło się w 2014, kiedy Rosja nagle najechała na Krym.
- Całe miasto było okupowane przez czołgi, żołnierzy. Naprawdę było dość strasznie i niebezpiecznie. Wszyscy się bali - wspominała córka restauratorki, Azima Izzetdinova.
Wtedy Susanna podjęła decyzję, która całkowicie odmieniła ich życie.
- Zdecydowałam, że koniec, wyjeżdżam, mam 4 dzieci. Wyjechaliśmy do Polski. Najpierw byliśmy w ośrodku dla uchodźców w Białej Podlaskiej, potem w Lublinie. (...) Warunki do życia tam były ciężkie. Miałam dużo stresu. Płakałam, naprawdę bardzo dużo płakałam. Obcy kraj, sama, mąż nie dojechał do Polski i tak nagle zostałam sama z dziećmi. Było bardzo ciężko - wyznała w Dzień Dobry TVN Susanna Izzetdinova.
Praca w Polsce dla uchodźców
Przez pierwsze 3 lata nieustannie płakała. Potem wzięła się w garść i z pociechami wyjechała do Gdańska. Tam niespodziewanie założyła świetny biznes.
- Znalazłam pracę. Wynajmowałam mieszkanie i pracowałam na kuchni. Byłam kucharką przez 2 lata i potem zdecydowałam się studiować na Uniwersytecie Gdańskim, który ukończyłam z oceną bardzo dobrą. Potem zaczęłam częstować swoimi potrawami. Tak wszystkim smakowały, że zaczęli zamawiać więcej. Otworzyłam piekarnię . Widziałam, że trzeba było zatrudnić ludzi - opowiadała.
Wówczas Susanna postanowiła pomagać innym uchodźcom . Zatrudniła osoby z Uzbekistanu, Ukrainy, Rosji, Białorusi i Azejberdżanu.
- Zaczęto nas zwalniać za poglądy polityczne. Mnie zwolnili pierwszą. Kolega, który pracuje u pani Susanny poprosił ją, aby zaprosiła mnie, żebym mogła przyjechać do niej pracować. (...) Jestem wdzięczna Susannie za to, że podarowała mi bilet tutaj - wyznała Lizavela Milintsevich, uchodźczyni z Białorusi.
- Szukałam pracy, a pani Susanna szukała pracownika. Zadzwoniła i mnie zatrudniła. (...) To jest nasza szefowa i my ją kochamy - dodała Ukar Aliejwa, uchodźczyni z Azerbejdżanu.
Rozwój piekarni w Gdańsku
Firma Susanny Izzetdinovej zaczęła się rozrastać. Wtedy postanowiła poszerzyć swoją działalność, trafiła jednak na ciężki czas pandemii.
- Zdecydowałam się otworzyć w pobliżu tej piekarni restaurację . Po tygodniu zaczęła się pandemia i teraz na razie robimy tylko dostawy - powiedziała restauratorka.
Choć nadal tęskni za swoja ojczyzną, nie płacze tak często jak dawniej. Wierzy we własne możliwości i nieustannie pomaga innym.
- Miałam szczęście, że trafiłam na kogoś takiego. (...) Zadziwia mnie, że sama z 4 dzieci tak sobie tutaj poradziła. Mi jest ciężko z 1 dzieckiem - stwierdziła pracownica Susanny i uchodźczyni z Ukrainy, Olena Malyshchuk.
Susanna jest też prawdziwym wzorem dla swojej córki.
- Moja mama jest bardzo ambitna. Jest takim bohaterem dla mnie i wzorcem. Wiem, kogo mam naśladować . Nie mam nikogo innego oprócz niej, kto by mnie tak zachwycał - wyznała Azima Izzetdinova.
Zobacz też:
- Stosunek mężczyzn do kobiet w służbach mundurowych. "Nie tylko nam nie ufają, ale nas przede wszystkim nie szanują"
- Wyjątkowa polska architektka. "Ona chce zostać najbardziej znaną projektantką wnętrz na świecie"
- Co się dzieje w gabinetach ginekologicznych? Zofia Zborowska o historiach upokorzonych kobiet
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Autor: Sabina Zięba
Reporter: Bianka Zalewska