Stewardesa zdradziła, z jakimi wyzwaniami musi mierzyć się w pracy. "Najbardziej zaskakują mnie ludzie"

Stewardesa LOT-u zdradziła, z jakimi wyzwaniami musi mierzyć się w swojej pracy. "Wiele wspomnień zostaje ze mną na zawsze"
Stewardesa LOT-u zdradziła, z jakimi wyzwaniami musi mierzyć się w swojej pracy. "Wiele wspomnień zostaje ze mną na zawsze"
Źródło: Archiwum prywatne Kamili Jędrzejczak, Getty Images/NurPhoto
Wielu miłośników latania samolotem marzy, by zostać stewardesą bądź stewardem. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak odpowiedzialna, wymagająca, a chwilami - pełna wyzwań - bywa ta praca. Czy załoga samolotu ma czas na zwiedzanie odległych zakątków świata, jak wiele tras pokonuje tygodniowo i co najbardziej zaskakuje ją podczas lotu? Odpowiedzi na te i inne pytania udzieliła w rozmowie z Aleksandrą Kokot z serwisu dziendobry.tvn.pl Kamila Jędrzejczak, stewardesa Polskich Linii Lotniczych LOT.
Artykuł w skrócie:
  • Kamila Jędrzejczak to stewardesa Polskich Linii Lotniczych LOT. Z pracą w przestworzach związana jest już od przeszło 5 lat
  • W rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl zdradziła, jak wymagająca jest praca na pokładzie samolotu oraz jakie wyzwania czekają każdego dnia na członków załogi
  • Kamila Jędrzejczak opowiedziała także o ogromnych zaletach swojej profesji i wyjawiła, za co ceni ją najbardziej

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo:

Marcin Ruciński, Ewa Sidor-Rucińska, dr Iga Małobęcka-Szwast
Kupiłeś bilet, ale nie poleciałeś samolotem? - napisy
Źródło: Dzień Dobry TVN

Wymagające sytuacje w pracy stewardesy - chleb powszedni czy rzadkość?

Jak zdradziła Kamila Jędrzejczak, stewardesa PLL LOT, na co dzień ceni sobie wiele aspektów związanych z pracą w przestworzach.

- Zawsze fascynował mnie transport i cała ta złożona, dynamiczna logistyka, która za nim stoi. To, jak wszystko jest ze sobą połączone, jak precyzyjnie ten świat funkcjonuje. W lotnictwie najbardziej urzekła mnie jego dynamika - to, że każdy dzień jest inny, każda załoga i każdy rejs to nowa historia. Jednocześnie, bardzo cenię ten uporządkowany charakter tej pracy. Każdy ma swoją odpowiedzialność i wszystko działa jak dobrze zgrany mechanizm - wyjaśniła.

By zostać stewardesą, należy przejść odpowiednie szkolenie. Jakie wyglądają poszczególne etapy rekrutacji na to stanowisko i co jest w nich najtrudniejsze?

- Najtrudniejsze w procesie rekrutacyjnym było przedstawienie siebie w krótkim czasie - tak, aby jak najlepiej pokazać swoje zalety, osobowość i gotowość do tej pracy. Jeśli chodzi o szkolenie, największym wyzwaniem był ogrom wiedzy, który musieliśmy przyswoić. Obejmuje on procedury ogólne i awaryjne, medycynę, komunikację w załodze, współpracę zespołową, a także reakcję w sytuacjach kryzysowych. Mieliśmy również zajęcia praktyczne na symulatorze, który w dużym stopniu odwzorowuje realne warunki na pokładzie samolotu - to było nasze pierwsze spotkanie z sytuacjami, które mogą wydarzyć się w powietrzu. Dodatkowo, odbywaliśmy szkolenie na basenie, gdzie uczyliśmy się procedur ewakuacji na wodzie. To intensywny proces, wymagający dużej dyscypliny, ale dający ogromne poczucie przygotowania i pewności siebie - podkreśliła Kamila Jędrzejczak.

Choć, jak wspomniała stewardesa PLL LOT, tego rodzaju szkolenie powinno jak najlepiej przygotować pracowników do pracy na pokładzie samolotu, niespodziewane sytuacje mogą przytrafić się na każdej zmianie. Z taką też miała do czynienia nasza rozmówczyni.

- Zdarzyło mi się reanimować pasażera - to była bardzo poważna sytuacja, zakończona awaryjnym lądowaniem. Na szczęście, dzięki szybkiej reakcji i odpowiednim umiejętnościom, wszystko skończyło się szczęśliwie. To był moment ogromnej odpowiedzialności i sprawdzian wszystkiego, czego nauczyłam się podczas szkolenia - przyznała Kamila Jędrzejczak.

Jak się jednak okazuje, to nie wszystko, z czym muszą mierzyć się stewardesy i stewardzi.

- Zdarzają się też trudne sytuacje z pasażerami, którzy zachowują się nieodpowiedzialnie - w takich przypadkach reagujemy zgodnie z procedurami, czasem kończy się to wysadzeniem pasażera na jego koszt. Bywają również sytuacje, gdy ktoś wsiada na pokład mimo złego stanu zdrowia - wtedy cała załoga musi działać bardzo uważnie - zdradziła stewardesa PLL LOT.

Jet-lag, posiłki w chmurach i czas na zwiedzanie. Tak wygląda rzeczywistość stewardes i stewardów

W rozmowie z dziendobry.tvn.pl Kamila Jędrzejczak zdradziła również, jak zazwyczaj przebiega jej dzień w pracy.

- Jako szefowa pokładu, zaczynam dzień od briefingu z całą załogą pokładową. To bardzo ważny moment - omawiamy plan rejsu, przydzielamy zadania i sprawdzamy naszą wiedzę z zakresu procedur, medycyny i bezpieczeństwa. Na każdym briefingu oceniana jest też nasza dyscyplina mundurowa, gotowość do pracy, czyli tzw. "fit to fly" oraz kompletność wymaganych dokumentów. Następnie spotykamy się z załogą lotniczą, czyli pilotami, by omówić przebieg lotu, trasę, pogodę i wszelkie szczegóły dotyczące pasażerów. Później udajemy się na pokład, sprawdzamy sprzęt awaryjny i stan kabiny. Dopiero wtedy przygotowujemy się do boardingu i rozpoczynamy lot - wyjaśniła.

Jak wiele tras stewardesa pokonuje tygodniowo?

- To zależy. Czasem mam jeden długi lot, tzw. long haul, np. do Nowego Jorku i spędzam tam 24 godziny. Innym razem latam cztery razy w tygodniu po Europie, za każdym razem wracając do domu. Zdarzają się też tygodnie, które spędzam w całości w najodleglejszych zakątkach świata, np. w Indiach. Czasami mam też wolne od poniedziałku do środy, a resztę tygodnia spędzam na tzw. standby telefonicznym, kiedy mogę zostać wydzwoniona na lot, na każdy kierunek - zdradziła.

Tak intensywne zmiany często wiążą się z tzw. jet-lagiem i zaburzeniami snu. W jaki sposób Kamila Jędrzejczak radzi sobie z regularną zmianą stref czasowych i pracą na najwyższych obrotach?

- Jeśli chodzi o sen - staram się utrzymywać rutynę. Przy krótkich pobytach pozostaję w polskiej strefie czasowej, przy dłuższych przestawiam się na lokalny rytm. Najtrudniej jest mi się przystosować w Japonii - różnica siedmiu godzin naprawdę daje się odczuć. Pomagają mi jednak drobne rytuały - aromaterapia z olejkiem lawendowym, spokojna muzyka czy ograniczenie patrzenia w ekran przed snem. A kiedy tylko mogę, pozwalam sobie po prostu wyspać się "do oporu" - przyznała.

Stewardesa zdradziła również, jak wygląda kwestia jej odżywiania na pokładzie samolotu.

- Na szczęście, nie muszę przygotowywać posiłków przed lotem - mam je zapewnione przez linię lotniczą. Przed każdym rejsem mogę zamówić wybrane danie spośród menu i często korzystam z tej możliwości – raz wybieram rybę, innym razem mięso albo risotto. Staram się jeść regularnie i wybierać posiłki, które dają energię, bo w tej pracy to naprawdę podstawa - wyjaśniła.

Czy między kolejnymi lotami załoga pokładowa znajduje czas na zwiedzanie odległych zakątków świata?

- Tak, jak najbardziej - wszystko zależy od długości postoju. Czasem jesteśmy w danym miejscu tylko 24 godziny, a czasem nawet 5-6 dni. Udało mi się odwiedzić wiele miejsc - od Azji, przez Afrykę, aż po Amerykę. Bardzo doceniam też krótsze pobyty w Europie - niedzielny spacer po Klużu w Rumunii, poranna kawa w Paryżu czy oglądanie świątecznych ozdób w Londynie to momenty, które naprawdę zostają w pamięci - podkreśliła Kamila Jędrzejczak.

Jak wygląda nawiązywanie relacji wśród członków załogi? "Często spędzamy razem więcej czasu niż z rodziną czy przyjaciółmi na ziemi"

Odpowiednie przygotowanie się do lotu to coś, o czym stewardesy i stewardzi muszą pamiętać za każdym razem. Jakie rytuały towarzyszą załodze samolotu przed rozpoczęciem boardingu?

- Przed każdym rejsem życzymy sobie "miłego lotu". To drobny gest, ale ma duże znaczenie - buduje atmosferę współpracy i dobrej energii na cały rejs. Podczas briefingu każdy z nas otrzymuje swoją pozycję, do której przypisane są konkretne obowiązki i zadania. Dzięki temu, po wejściu na pokład każdy dokładnie wie, za co odpowiada i co ma do wykonania. To bardzo skomplikowany system, bo wymaga od nas ogromnej dyscypliny, koncentracji i zgrania zespołu, ale to właśnie dzięki temu wszystko przebiega sprawnie i bezpiecznie. Ciekawostką jest też to, że gdy lecimy prywatnie, często zostawiamy operującej załodze mały upominek, np. coś słodkiego, żeby umilić im rejs - zdradziła Kamila Jędrzejczak.

Praca stewardesy to również nieustanny kontakt z drugim człowiekiem. Jak wygląda zawieranie znajomości między członkami załogi?

- Z kilkoma osobami mam bliskie relacje. Często spędzamy razem więcej czasu niż z rodziną czy przyjaciółmi na ziemi. Zdarza się, że z niektórymi kolegami i koleżankami spędzałam święta - wtedy naprawdę stają się oni drugą rodziną. Wspólne loty, rozmowy, długie noce na drugim końcu świata, a także wspólne zwiedzanie - to zbliża w wyjątkowy sposób - podkreśliła rozmówczyni serwisu dziendobry.tvn.pl.

Jak się okazuje, stewardesy i stewardzi często porozumiewają się "tajnymi kodami", o których można usłyszeć w wielu filmach czy serialach.

- W świecie lotnictwa mamy swój własny język - zestaw skrótów i komend, które dla pasażerów brzmią jak tajemniczy kod, a dla nas są po prostu codziennością. Na przykład, kiedy ktoś z załogi mówi o "PAX-ach", to nie żadna tajna grupa - to skrót od passengers, czyli pasażerowie. "INF" oznacza niemowlę - infant, dziecko do drugiego roku życia podróżujące na kolanach rodzica, a "UM" to dziecko starsze, które podróżuje samodzielnie i podczas lotu jest pod opieką stewardes, a na ziemi pod opieką obsługi naziemnej.

Często można usłyszeć też "boarding completed", czyli zakończono wpuszczanie pasażerów na pokład - my nigdy nie mówimy "wszyscy już są". Gdy samolot jest już gotowy do odlotu, wszystkie drzwi są zamknięte to szefowa pokładu wygłasza komendę : "doors inflight and cross-check". To sygnał dla załogi, żeby przygotować drzwi do startu. Zdarza się też, że ktoś z załogi mówi: "PAX 8 Julliet potrzebuje pomocy", czyli chodzi o pasażera siedzącego na miejscu 8J. Albo że "mamy bassinet na pokładzie" - to specjalna kołyska montowana przy ścianie kabiny, dla najmłodszych pasażerów, właśnie tych "infantów".

Mamy też takie kody, które są już bardziej tajne i nie wszystkie mogę zdradzić, ze względu na bezpieczeństwo operacji lotniczych. Powiem tylko, że potrafimy rozmawiać szyfrem, tak żeby pasażerowie czuli jedynie spokój i profesjonalizm - przyznała Kamila Jędrzejczak.

Co najbardziej zaskoczyło stewardesę LOT-u podczas jej ostatnich pięciu lat pracy na pokładach samolotów?

- Najbardziej zaskakują mnie ludzie. Każdy lot to inna historia, inny charakter, inny zestaw emocji na pokładzie. To właśnie pasażerowie i ich zachowania sprawiają, że żaden dzień w tej pracy nie jest taki sam - zaznaczyła nasza rozmówczyni.

Kamila Jędrzejczak podkreśliła również, że - mimo wielu wyzwań , z jakimi wiąże się jej praca - niezwykle ceni sobie możliwość eksplorowania nowych miejsc i poznawania inspirujących ludzi.

- Najtrudniejsze bywają momenty zmęczenia i rozłąki z bliskimi, ale wszystko rekompensuje możliwość poznawania świata - miejsc, o których nawet nie marzyłam. Spotkania z ludźmi, różne kultury, zapachy i dźwięki - to bardzo poszerza perspektywę i uczy otwartości. Ta praca naprawdę otwiera oczy na świat - podsumowała.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości