- Błażej był bardzo sprawnym chłopcem. Biegał, grał w koszykówkę, jeździł na rowerze i na deskorolce – opowiada pani Agnieszka, matka chłopca.
Błażej był też epileptykiem, osobą w spektrum autyzmu. Od poniedziałku do piątku przebywał w ośrodku szkolno-wychowawczym w Szczecinku, tam się uczył, mieszkał w internacie.
- Obudził mnie telefon o 4:22. Usłyszałam, żeby przyjechać do szkoły, do internatu – opowiada pani Agnieszka.
Uwaga! TVN. Co wydarzyło się w internacie?
Pełna niepokoju matka pojechała do internatu. Przez 8 lat nigdy nikt jej nie wzywał.
- Zobaczyłam, że na miejscu jest dyrektorka szkoły. Usłyszałam, że Błażej miał atak, że jest reanimowany. Nie docierało do mnie, co ona mówi – relacjonuje pani Agnieszka.
- Weszli sanitariusze, za nimi policjanci. Zapytałam: "Już jedziemy do szpitala?". Usłyszałam, że oni ponad godzinę walczyli o Błażeja i nie dało się go uratować. Mówiłam sanitariuszowi, że jak syn ma atak, to jego serduszko bije wolniej. Ale powiedział, że Błażejek nie żyje i oni naprawdę mocno o niego walczyli. Mój świat wtedy się zawalił – mówi zrozpaczona matka Błażeja.
16-latek mieszkał w pokoju z dwoma kolegami, na piętrze przebywało 24 uczniów i jedna opiekunka. Dlaczego po ataku padaczki Błażej zmarł? Okoliczności udzielenia pierwszej pomocy, zanim przyjechała karetka, budzą u matki sporo wątpliwości.
- Ta pani, która miała "nockę" powiedziała mi w oczy, że nie potrafiła tego zrobić. Że nie potrafiła udzielić mu pomocy, bo ona tego nie umie. Że ona bardzo mnie przeprasza i chciałaby cofnąć czas – przywołuje pani Agnieszka.
- Błażej był zostawiony sam na podłodze, gdzie reanimowały go dzieci. Jak mogą – dwie dorosłe kobiety, które zajmują się niepełnosprawnymi dziećmi, dopuścić do tego, żeby niepełnosprawne dziecko postury Błażeja może niższe, wykonało reanimację? – pyta pani Agnieszka.
Jak sprawę tłumaczy szkoła?
Do specjalnego ośrodka w Szczecinku uczęszcza ponad 180 uczniów, to przede wszystkim dzieci i młodzież z niepełnosprawnościami intelektualnymi oraz chorobami neurologicznymi. Czy dzieci są tam bezpieczne?
- Wychowankowie byli pod opieką nocnej opiekunki – stwierdza Barbara Zasada, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Szczecinku.
Czy "nocna" opiekunka była przeszkolona, czy miała kurs pierwszej pomocy?
- Tak – twierdzi dyrektor Barbara Zasada. I dodaje: - Nie wiem o tym, żeby nie wiedziała, jak udzielić pomocy.
- Jak to możliwe, że jeden z niepełnosprawnych uczniów prowadził pierwszą pomoc? Dlaczego opiekunka nie zaczęła prowadzić resuscytacji? – dopytywał dyrektorkę reporter Uwagi!
- W jej ocenie dziecko oddychało, nie było zaprzestania akcji oddechowej – stwierdza dyrektor Barbara Zasada.
Opiekunkę Błażeja miała jeszcze wspomagać podczas zdarzenia, osoba sprawująca opiekę nad dziećmi z piętra wyżej. Ta jednak w ogóle nie miała kursu pierwszej pomocy.
- Druga z pań była na zastępstwie. Jeżeli mam potrzebę zabezpieczenia zastępstwa w trybie pilnym, to szukamy opiekuna, który zna dzieci. Nie miała jeszcze odbytego takiego szkolenia – mówi dyrektor placówki.
Śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca prowadzi prokuratura.
- W toku postępowania ustalono, że opiekunka, która znalazła chłopca nie potrafiła udzielić pierwszej pomocy, nie potrafiła przeprowadzić reanimacji – mówi Ewa Dziadczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. I potwierdza: - Rzeczywiście jest tak, że jeden z wychowanków zaczął tego chłopca reanimować.
- Trudno mi sobie wyobrazić, żeby opiekunem dzieci, które są w ośrodku specjalnym, dzieci, które mają różnego rodzaju zaburzenia, była osoba, która nie potrafiła przeprowadzić wstępnych czynności przedmedycznych, pierwszej pomocy – dodaje prokurator Ewa Dziadczyk.
Kto może sprawować opiekę nad dziećmi w internacie?
Kto może sprawować opiekę w internacie nad takimi dziećmi jak Błażej? Ministerstwo Edukacji odpowiada ogólnym przepisem, że wszyscy pracownicy szkół i placówek mają być przeszkoleni w zakresie udzielania pierwszej pomocy.
- W internacie nawet jak jeden chłopiec miał napady padaczkowe, to personel powinien być przeszkolony do udzielenia fachowej pomocy – mówi dr n. med. Piotr Zwoliński, epileptolog z Kliniki Neurosphera.
Jak postępować w sytuacji napadu padaczkowego?
- Kładzie się osobę w pozycji Trendelenburga, gdzie głowa jest najniżej, bo to gwarantuje, że z buzi wszystko wycieka, przekręcamy buzię w najniższej pozycji, próbujemy, jeżeli się da wszystko usunąć. Chory ma szczękościsk i nie rozwieramy tego na siłę, czekamy aż to przejdzie. Pilnujemy, czy chory oddycha – tłumaczy dr n. med. Piotr Zwoliński.
- Chciałabym, żeby żadna mama nie była więcej w takiej sytuacji jak ja. Ja w tym roku zamiast kupować synowi buty na zimę kupowałam znicze i kwiaty – kwituje pani Agnieszka.
Cały reportaż zobacz na stronie Uwagi! TVN.
Zobacz także:
- Okradają seniorów, a policja jest bezsilna. "To bardzo mnie boli"
- Taka jest cena starości w Polsce. "Bardzo duży koszt"
- Z poszkodowanej w wypadku stała się oskarżoną. "Najbardziej boli to, że ktoś robi ze mnie kłamcę"
Autor: mk/wg
Reporter: Jakub Dreczka
Źródło: Uwaga! TVN