Miłość w wielkim lesie
Łukasz Łuczaj to botanik, który las zna jak własny dom. Nam opowiedział o korzyściach, jakie płyną z obcowania z naturą. Jak przyznał, różnorodna faktura lasu sprzyja poznawaniu i zbliżaniu się do przyrody. Mchy, chropowate gatunki dębu czy sosny, każda z roślin będzie działała na nas inaczej. Dla kochanków, udających się na romantyczny spacer, istotną rolę odgrywają także zwalone pnie drzew.
Wszystkie rady mężczyzna zabrał i opisał w książce "Seks w wielkim lesie. Botaniczny przewodnik dla kochanków na łonie przyrody", która niedawno ukazała się zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Jaki był jej cel? Autor od lat promuje bliski kontakt z naturą, w tym wypadku tak bliski, że bliżej się już nie da.
- Książka jest głównie po to, żeby odtworzyć ludzi na przyrodę. Nie tylko na seksualność w przyrodzie, ale kontakt ciała z przyrodą, czyli na to, żeby dotykać naszym ciałem, szczególnie nagim liści, pni drzew – powiedział autor.
Seks w lesie - reakcja na książkę
Łukasz Łuczaj przyznał, że pierwszą reakcją na książkę jest zaskoczenie. Wiele osób nie jest przekonanych do obcowania z naturą w obawie o komary, kleszcze i mrówki. Botanik zapewnia jednak, że najważniejszy jest odpowiedni czas. Unikać należy przede wszystkim sezonu grzybowego, natomiast o randkach w lesie warto pomyśleć w listopadzie.
Listopad jest jednym z lepszych miesięcy na uprawianie seksu w lesie, dlatego, że jeśli mamy taki piękny słoneczny dzień jak dzisiaj, to w słońcu te temperatury wcale nie są takie niskie. Jest to moment, kiedy nie ma owadów i grzybiarzy
– powiedział autor.
Ponadto zdaniem Łukasza, obcowanie z naturą niesie ze sobą wiele korzyści, szczególnie dla partnerów, którzy są sobą znudzeni. Para przebywająca w lesie, przeżywa piękno istnienie związane z otoczeniem. W tym przypadku pojawiają się jednak pewne aspekty prawne. Uprawianie seksu w miejscu publicznym jest nielegalne. Jak na sprawę zapatruje się policja?
- Oczywiście nikt nie może nikomu zabronić uprawiania miłości, ale róbmy to z głową i w takich miejscach, gdzie obce osoby tego publicznie nie powinny zobaczyć. Kiedy para zdecyduje się na taki krok, musi brać pod uwagę, jakie to jest miejsce, bo możemy mówić o wykroczeniu nieobyczajnego wybryku, a więc mówiącego o tym, że kto publicznie powoduje sytuacje, która może być zgorszeniem dla innych, podlega wykroczeniu. Tutaj może być nałożony mandat nawet do 500 zł - powiedział Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz także:
Grubson o tym, co mu w duszy gra: "Najważniejsze, żeby tworzyć, być i żyć w zgodzie ze sobą"
Tobias Topik - muzyk, który podbił świat. "Nigdy nie oczekiwałem tego, co mnie spotkało"
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: B. Dajnowski, I. Kaczyńska