Homo digitalis dotyczy coraz większej grupy ludzi. "Poza bałaganem w domu, mamy bałagan w głowie"

238A3058_Easy-Resize
Jak cyfrowy świat przejmuje nasze życie?
Źródło: Dzień Dobry TVN
Życie online stało się naszą codziennością. Od pierwszych minut po przebudzeniu po ostatnie chwile przed snem sięgamy po telefon, a scrollowanie sieci pożera nasze życie. Jak nie popaść w pułapkę mediów społecznościowych, lajków i algorytmów? Czym jest homo digitalis i czy da się z nim walczyć? O tym opowiedzieli nam Wojciech Kardyś, ‍Ekspert od social media i komunikacji internetowej, Katarzyna Kędzierska, blogerka oraz Maciej Dębski, socjolog problemów społecznych, prezes fundacji Dbam o Mój Zasięg.
Kluczowe fakty:
  • Codzienna obecność online – życie w sieci stało się nieodłączną częścią naszej codzienności, od porannego sięgania po telefon po wieczorne scrollowanie, co często pochłania znaczną część czasu.
  • Pułapka mediów społecznościowych – lajki, algorytmy i nieustanna obecność online mogą prowadzić do uzależnienia cyfrowego i wpływać na nasze życie społeczne, emocjonalne i zawodowe.
  • Eksperci o walce z "homo digitalis" – Wojciech Kardyś, Katarzyna Kędzierska i Maciej Dębski omawiają, czym jest nadmierne uzależnienie od internetu oraz jak świadomie ograniczać czas spędzany w sieci, by zachować zdrową równowagę.

Homo Digitalis, czyli jak łatwo uzależniamy się od internetu

Każdy z nas doskonale pomięta moment, gdy pojawiła się pandemia, a wszystko, co do tej pory robiliśmy w "realu" przeniosło się do social mediów i internetu. Zamknięci w domach zdecydowanie więcej czasu spędzaliśmy w sieci, szukając rozrywki, kontaktu ze znajomymi i rodziną. Niestety część osób przepadła. Dla Wojtka Kardysia był to jednak punkt przełomowy. Pewnego dnia przyjrzał się swoim schematom i zrozumiał, że czas postawić granice i wprowadzić zmiany w swoim życiu. Przemyśleniami na ten temat podzielił się w książce. "Homo digitalis. Jak internet pożera nasze życie". Lektura ta pokazuje nam, jak łatwo wpaść w pułapkę scrollowania, lajków i algorytmów, które przejmują nad nami kontrolę.

- W pandemii wszystko się pogłębiło. Byliśmy wszyscy zamknięci w mieszkaniu. Ja spędzałem ten czas i prywatny i zawodowy w social mediach. Wtedy zorientowałem się, że coś jest nie tak. Zacząłem spisywać swoje symptomy. Fantomowe odruchy np. wydawało mi się, że dzwoni telefon, albo słyszałem powiadomienie, którego nie było. To jest jeden z objawów uzależnienia, nasz mózg wymaga tego, abyśmy sięgnęli po ten telefon. Miałem problem z czasem, sięgałem po telefon i nie wiedziałem, gdzie mi ten czas ucieka – powiedział Wojtek.

Pułapka mediów społecznościowych polega jednak na tym, że nie jest prosto odstawić telefon. Algorytmy są tak skonstruowane, abyśmy nieustannie poszukiwali "źródeł dopaminy" – zabawnych filmów, interakcji, tzw. FOMO ("fear of missing out").

Udało się to jednak Katarzynie Kędzierskiej. Mimo tego, że pracuje jako blogerka, odcięła się od mediów społecznościowych. Jak przyznaje, powodem było poczucie, że scrollowanie telefonu zaczyna znacznie więcej zabierać niż dawać.

- Zrezygnowałam z mediów społecznościowych. To się wydaje trudne. Ja przez lata pisząc o minimalizmie, zdałam sobie sprawę, że poza bałaganem w domu, mamy bałagan w głowie. Jest potęgowany przez obecność w mediach społecznościowych. Ja tam byłam nie tylko jako widz, ale też twórca. Jako twórca dotknęły mnie problemy twórców, pogoń za lajkami, dopalenie ego. Zaczynałam nie myśleć o treściach, tylko gonić za algorytmem Instagrama. Są te ciemne strony  - powiedziała Katarzyna Kędzierska, blogerka

Kiedy możemy mówić o uzależnieniu?

Gdzie zatem przebiega granica między zdrowym korzystaniem z internetu a uzależnieniem cyfrowym? Jakie są pierwsze sygnały ostrzegawcze, że powinniśmy się zatrzymać?

Jak przyznał ekspert, granica jest wyraźna, bo uzależnienie cyfrowe to już przypadek kliniczny, który musi spełniać określone kryteria. Jednym z nich są symptomy odstawienia. Jeśli nie możemy korzystać z internetu czy telefonu i czujemy się przez to źle – smutni, rozdrażnieni, robimy wszystko, by jak najszybciej odzyskać dostęp – to jest pierwszy sygnał ostrzegawczy.

Drugim objawem są modyfikacje nastroju. W wielu rodzinach nagroda lub kara sprowadza się wyłącznie do dostępu do internetu. Jeśli dziecko ma obniżony nastrój i jedyne, co go poprawia, to bycie online, rodzice nieświadomie wzmacniają mechanizm uzależnienia – podobny do tego, jak alkoholik sięga po butelkę, a pracoholik po pracę.

Kolejnym sygnałem jest konflikt – z rodzicami, nauczycielami, rówieśnikami, a także konflikt wewnętrzny. Jeśli ktoś rezygnuje z hobby, pasji czy zainteresowań na rzecz internetu, to znak, że coś jest nie tak.

Następny element to zjawisko tolerancji – jedna godzina w sieci daje coraz mniej satysfakcji, więc zaczynamy spędzać tam coraz więcej czasu, aby osiągnąć podobny efekt. Ważne są też nieudane próby zerwania z nałogiem: odkładamy telefon, chowamy go, a i tak po chwili wracamy.

- Tu nie chodzi o ilość czasu tylko o jakość. Musimy patrzeć, czy nasze korzystanie z zasobów sieci nie powoduje, że wchodzi w konflikt z innymi, musimy patrzeć na symptomy odstawienia nowych technologii. Jeżeli jednym pomysłem na poprawę samopoczucie jest bycia w internecie, to jest źle - powiedział Maciej Dębski.

Warto zdać sobie sprawę, że pierwszy krokiem do uporania się z uzależnieniem jest autodiagnoza, czyli zrozumienie, w jakich momentach przesadzamy. Dla jednej osoby problemem może być telefon, dla innej seriale czy gry. Trzeba uchwycić te punkty krytyczne i zastanowić się, dlaczego tak robimy. Potem przechodzimy do konkretnych działań.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz też na Player.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości