Uratowali 12 osób. Polscy strażacy wrócili do kraju. "Jedna z trudniejszych decyzji"

Źródło: Dzień Dobry TVN
Witamy bohaterów
Witamy bohaterów
Pierwsza pomoc w przypadku udaru słonecznego
Pierwsza pomoc w przypadku udaru słonecznego
Wyjątkowy czas w życiu Zosi Zborowskiej + pierwsza pomoc u niemowląt
Wyjątkowy czas w życiu Zosi Zborowskiej + pierwsza pomoc u niemowląt
Zakrztuszenie dziecka
Zakrztuszenie dziecka
Wstrząsające relacje ratowników górskich
Wstrząsające relacje ratowników górskich
Ratownicy na polskich wodach
Ratownicy na polskich wodach
Grupa ratownicza HUSAR Poland 6 lutego wyleciała do Turcji, by pomóc tamtejszym mieszkańcom, którzy ucierpieli z powodu silnego trzęsienia ziemi. Polacy prowadzili akcję ratowniczą w mieście Besni, gdzie ocalili 12 osób. O tym, jak wyglądały poszukiwania, o najtrudniejszych momentach i o pracy psów opowiedzieli nam mł. bryg. Aleksander Mirowski, ratownik, mł. bryg. Michał Rosa, przewodnik psa, bryg. Grzegorz Borowiec.

Polscy ratownicy w Turcji

Samolot z polskimi ratownikami ze strażackiej grupy HUSAR (Heavy Urban Search and Rescue) wystartował do Turcji w poniedziałek, 6 lutego. W grupie działało 76 strażaków i osiem wyszkolonych psów.

- Nie dotarliśmy do najbardziej zniszczonych miejscowości. Zatrzymano nas po drodze. Mieliśmy udać się do Adıyaman - to jest miasto na północ od Syrii. Po drodze, przed nasze autobusy wybiegli i ludzie i zaczęli nas błagać o pomoc. Jedna z trudniejszych decyzji, co robić, czy pomagać ludziom tutaj czy gdzie indziej. Zdecydowaliśmy, że zostajemy na miejscu. I udało się uratować 12 osób – powiedział bryg. Grzegorz Borowiec, dowódca polskiej grupy ratowniczej HUSAR.

Aleksander Mirowski wyjaśnił także, na czym polegają zadania ratowników. - Na to wszystko pracuje sztab ludzi, w Polsce jest taki back office (...), a na miejscu (...) są osoby obsługujące urządzenia geolokalizacyjne, są przewodnicy psów, są lekarze, ratownicy medyczni, ratownicy, którzy są tam wewnątrz budynku, dokonują stabilizacji przebić, jest dowództwo. Mówimy o bardzo kompleksowym działaniu – powiedział Aleksander Mirowski.

Akcja ratownicza – jak wygląda praca z psem?

Lokalizacja ludzi, którzy znajdują się pod gruzami i czekają na pomoc jest trudnym i obciążającym zadaniem. Ratownicy opisali nam, jak krok po kroku wygląda akcja ratunkowa.

- Zespół dokonuje klasyfikacji budynku na to, jak bardzo rokuje on na możliwość wydobycia żywych ludzi. Bo na tym się skupiamy. Mamy dwa, maksymalnie do 4 zespołów,  które mogą jednocześnie pracować, a mamy 30 budynków, w których mogą być ludzie. Musimy dokonać wyboru. Moją rolą jest przyjechać, ocenić, jakie są możliwości, jakie są szanse i tak zoptymalizować siły i środki, których użyjemy do pomocy tym ludziom, aby wydobyć ich jak najwięcej, w jak najkrótszym czasie – powiedział Aleksander Mirowski.

Podstawowym pytaniem, jakie pojawia się w głowach ratowników brzmi: komu pomóc w pierwszej kolejności? - To jest ocena konstrukcji budynku, ocena zawaliska, ocena z pomocą piesków i urządzeń geolokalizacyjnych i ocena z dowódcami operacyjnymi, co musimy zaangażować, w jakim czasie, żeby się udało – powiedział Aleksander Mirowski.

Czworonogi, które poleciały do Turcji są szkolone do poszykowania zapachu żywego człowieka, nie oznacz to jednak, że wskażą konkretne miejsce, w którym należy kopać, lecz to, gdzie zapach jest najbardziej intensywny.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Nastazja Bloch

Źródło zdjęcia głównego: Michał Żebrowski/East News

podziel się:

Pozostałe wiadomości