Trzęsienie ziemi w Turcji - trwałość budynków
6 lutego w Turcji oraz Syrii odnotowano największe od przeszło stulecia trzęsienie ziemi, które niesie za sobą ogromne spustoszenie. Liczba ofiar i osób pokrzywdzonych, które zostały przygniecione gruzami zawalonych budynków, nieustannie rośnie. Naoczne konsekwencje kataklizmu są zależne głównie od magnitudy trzęsienia, lecz także od odległości od epicentrum oraz głębokości, na jakiej wystąpiło zjawisko.
Czy tragedii można było zapobiec? Jak zaznaczył w TVN24 Przemysław Kowalski, sejsmolog z Centrum Geozagrożeń Państwowego Instytutu Geologicznego, naukowcy mają świadomość, które kraje są w ciągłym niebezpieczeństwie, jednak podanie konkretnej daty wystąpienia klęski żywiołowej graniczy z cudem.
- Miejsca, gdzie na świecie wydarzają się trzęsienia ziemi, są znane. To już jest ponad 150 lat prac badawczych, więc to nas nie zaskoczy. Zaskakuje nas zawsze dokładne miejsce (...) i to, co nas zawsze zastanawia, to jest czas. Możemy określić prawdopodobieństwo, ale operujemy dziesiątkami lat - wyjaśnił ekspert.
Jak dbać o swoje bezpieczeństwo?
Gość TVN24 wytłumaczył również, dlaczego domy położone na tym samym obszarze mogą różnić się swoją trwałością. To zauważalne jest chociażby w tureckiej miejscowości Besni, gdzie akcję ratunkową prowadzi grupa polskich strażaków HUSAR Poland. Na publikowanych stamtąd kadrach widać zawalone budynki i w niedalekiej odległości niemal nienaruszone bloki.
- Prawdopodobnie różnica pomiędzy zawalonym budynkiem, a tym, który tuż obok stał, jest bardzo, bardzo mała. Może być bardzo nieduża różnica w posadowieniu - jakiś element pod fundamentami sztywniejszy bądź bardziej plastyczny. Poza tym dystrybucja drgań na powierzchni ziemi nie jest taka równomierna. Po prostu mogło się tak zdarzyć, że akurat w tym jednym miejscu jeden budynek sąsiadujący został całkowicie zniszczony, a drugi zdołał ledwie ustać. (...) Są kierunki, gdzie te drgania się lepiej rozchodzą - zaznaczył sejsmolog.
Budowa asejsmiczna - na czym polega?
Przemysław Kowalski stwierdził, że odporność domów na trzęsienia ziemi zależy także od metody ich stawiania. Jak wspomniał, Turcja ponad dwie dekady temu wprowadziła zmiany w prawie budowlanym, jednak nie dogania jeszcze podawanej w tej kwestii jako wzór Japonii, która równie często zmagała się w swojej historii z kataklizmami.
- Po trzęsieniu ziemi w Izmicie w 1999 roku Turcja zaczęła wdrażać procedury pozwalające budować lepiej asejsmicznie. Japonia jest na tej drodze dużo dalej. Japonia jest zamożniejszym krajem. Japonia jest niesłychanie zdyscyplinowanym krajem. (...) W Turcji w 1999 roku widziałem zdjęcia budynku, gdzie kradziono materiały budowlane. Część bloczków betonowych została zastąpiona puszkami po farbie, po oleju. Taki budynek nie ma prawa stać. To się bardzo zmienia w Turcji, ale to jest proces. On zajmuje lata - oznajmił sejsmolog.
Sposobem pozwalającym zminimalizować ryzyko zawalenia się budynku podczas trzęsienia ziemi jest zastosowanie tzw. budowania asejsmicznego. Zalicza się do niego: odpowiednio dostosowany do warunków projekt, dopasowane materiały, przeprowadzana kontrola jakości oraz konstrukcja, która nie powinna być zbyt sztywna. Ten typ wznoszenia drapaczy chmur sprawdza się właśnie między innymi w Japonii.
- Są punktowce, bardzo wysokie budynki w Japonii, które nie są zespolone z gruntem. One stoją na przygotowanych łożach, w których w razie trzęsienia ziemi lekko się poruszą. Ziemia się poruszy, natomiast sam budynek nie - wyjaśnił Przemysław Kowalski.
Więcej informacji na stronie tvn24.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- 43 psy odebrane ze schroniska na Mazowszu. Żyły w bardzo złych warunkach
- 74 stopnie na minusie i wiatr o prędkości 200 km/h. Ekstremalna pogoda nawiedziła turystyczny region
- Córka tragicznie zmarłego ratownika TOPR apeluje do turystów. "Taki jak Ty zniszczył moje dzieciństwo"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24