Czują się pokrzywdzeni przez firmę cateringową. "Nie dostawaliśmy pensji, a oni kupowali luksusowy jacht"

Firma cateringowa
Uwaga! TVN. Czują się oszukani przez firmę cateringową
Źródło: Uwaga! TVN
Reporterzy Uwagi! TVN nagłośnili sprawę firmy cateringowej, której klienci masowo zgłaszali się do redakcji, ponieważ nigdy nie zobaczyli zamówionych przez siebie posiłków. Teraz o swoich pretensjach mówią też byli pracownicy i kontrahenci przedsiębiorstwa.

Przypominamy pierwszy reportaż>>>

Zobacz drugi reportaż>>>

Z usług firm cateringowych korzysta codziennie kilkaset tysięcy Polaków. Jedną z takich firm zainteresowaliśmy się po tym, gdy do redakcji Uwagi! zaczęły napływać dziesiątki maili od niezadowolonych klientów. Zwracali oni uwagę na jakość posiłków, nieregularność ich dostaw, a przede wszystkim na to, że po złożeniu reklamacji, bądź rezygnacji, nie otrzymywali zwrotu pieniędzy.

- To, co widziałam w państwa poprzednim reportażu wskazuje, że z góry było postanowione, że zrobią z tego rodzaj piramidy – uważa Anna Gut, miejski rzecznik konsumentów w Sopocie. I dodaje: - Chodzi o to, że ktoś płaci, ale nie dostarczamy mu towaru, czy usługi i robimy kolejne promocje, i kolejni ludzie łapią się na to, bo jest tanio.

Uwaga! TVN

Uwaga! TVN: Nie żyje rodzeństwo z Płocka
Uwaga! TVN: Nie żyje rodzeństwo z Płocka. Jak doszło do tragedii?
Uwaga! TVN: Nie żyje rodzeństwo z Płocka. Jak doszło do tragedii?
Uwaga! TVN. Sprawa 12-latki z okolic Włocławka przypomina historię Kopciuszka
Uwaga! TVN. Sprawa 12-latki z okolic Włocławka przypomina historię Kopciuszka
Uwaga TVN. Mężczyzna dwa razy podpali dom
Uwaga TVN. Mężczyzna dwa razy podpali dom
Uwaga! TVN. 80-letnia pani Zofia żyje w dramatycznych warunkach
Uwaga! TVN. 80-letnia pani Zofia żyje w dramatycznych warunkach
"Uwaga! TVN". Dlaczego dzieci chcą zostać influencerami?
"Uwaga! TVN". Dlaczego dzieci chcą zostać influencerami?
Uwaga! TVN. Pędzący kierowca zabił 9-latka na pasach
Uwaga! TVN. Pędzący kierowca zabił 9-latka na pasach
Uwaga! TVN. Kulisy Sławy Daniela Olbrychskiego
Uwaga! TVN. Kulisy Sławy Daniela Olbrychskiego
Uwaga! TVN Zginął 22-letni operator suwnicy. Pracował mimo ekstremalnych warunków pogodowych
Uwaga! TVN Zginął 22-letni operator suwnicy. Pracował mimo ekstremalnych warunków pogodowych
Uwaga! TVN: Wykupili catering dietetyczny i czują się oszukani
Uwaga! TVN: Wykupili catering dietetyczny i czują się oszukani
Uwaga! TVN: Kiedy Julek zasypia, przestaje oddychać. Potrzebne jest Wasze wsparcie!
Uwaga! TVN: Kiedy Julek zasypia, przestaje oddychać. Potrzebne jest Wasze wsparcie!
Uwaga! TVN: Zuzia żyła zaledwie sześć tygodni
Uwaga! TVN: Zuzia żyła zaledwie sześć tygodni
Uwaga! TVN. Mama Izy z Pszczyny wstrząśnięta raportem po kontroli w szpitalu
Uwaga! TVN. Mama Izy z Pszczyny wstrząśnięta raportem po kontroli w szpitalu
Uwaga! TVN: Rodzice tygodniami siedzą z dziećmi na kwarantannie
Uwaga! TVN: Rodzice tygodniami siedzą z dziećmi na kwarantannie
Uwaga! TVN: Mama ciężko chorej Julki marzyła, by kiedyś spacerować z córką za rękę. Los napisał inny scenariusz
Uwaga! TVN: Mama ciężko chorej Julki marzyła, by kiedyś spacerować z córką za rękę. Los napisał inny scenariusz
Uwaga! TVN: Operacja "Śluza". "Plan był taki, że Unia Europejska przyjmie migrantów"
Uwaga! TVN: Operacja "Śluza". "Plan był taki, że Unia Europejska przyjmie migrantów"
Uwaga! TVN: Przesunął ścianę sąsiada, żeby powiększyć swoje mieszkanie
Uwaga! TVN: Przesunął ścianę sąsiada, żeby powiększyć swoje mieszkanie
Uwaga! TVN. 10-letni Tomek utknął w płonącym samochodzie
Uwaga! TVN. 10-letni Tomek utknął w płonącym samochodzie
Uwaga! TVN Kto organizuje pokazy dla seniorów?
Uwaga! TVN Kto organizuje pokazy dla seniorów?
Dziś finał świątecznej akcji „Uwagi!” i Fundacji TVN
Dziś finał świątecznej akcji „Uwagi!” i Fundacji TVN
Uwaga! TVN. Interwencja w schronisku dla zwierząt w Wojtyszkach
Uwaga! TVN. Interwencja w schronisku dla zwierząt w Wojtyszkach
Uwaga! TVN. Ojciec powiedział, że zabiera dzieci na wakacje do Pakistanu
Uwaga! TVN. Ojciec powiedział, że zabiera dzieci na wakacje do Pakistanu
Uwaga! TVN: Walczy z samochodozą. "Chcę otworzyć ludziom oczy"
Uwaga! TVN: Walczy z samochodozą. "Chcę otworzyć ludziom oczy"
Uwaga! TVN. Pani Ania zmarła 10 godzin po wypisaniu ze szpitala
Uwaga! TVN. Pani Ania zmarła 10 godzin po wypisaniu ze szpitala
Uwaga! TVN. Oprawcy Bożeny Wołowicz na wolności
Uwaga! TVN. Oprawcy Bożeny Wołowicz na wolności
Uwaga! TVN: Schorowany 62-latek napadnięty na działkach
Uwaga! TVN: Schorowany 62-latek napadnięty na działkach
Uwaga! TVN: Sprawa Bożeny Wołowicz
Uwaga! TVN: Sprawa Bożeny Wołowicz
Uwaga! TVN. Jak wyglądają święta 80-letniej Pani Danieli?
Uwaga! TVN. Jak wyglądają święta 80-letniej Pani Danieli?

Uwaga! TVN. Co dalej z firmą?

Dyrektor operacyjny firmy cateringowej zapewniał nas, że zdecydowana większość jego klientów jest zadowolona, a swoje pretensje zgłasza jedynie garstka hejterów internetowych. Jakiś czas po emisji naszego reportażu zakład nagle wstrzymał swoją działalność, oficjalnie tłumacząc to zmianami, które mają wyeliminować błędy i braki dostaw.

- Działalność została zawieszona, firma nie funkcjonuje, pracownicy poodchodzili. Finalnie nie dostaliśmy też wynagrodzeń – usłyszeliśmy od jednego z byłych pracowników, który zaznacza, że powodem upadku była "pazerność finansowa" kierownictwa.

- Pieniążki, które napływały z zamówień, nie były małe. Były to spore kwoty, które nagle gdzieś się upłynniły. Ale gdzie, tego nie wiemy.

Producent cateringu ma zalegać z wypłatami dla ponad 200 swoich pracowników. Pieniędzy mieli nie dostać też dostawcy produktów.

Kilku pracowników firmy cateringowej zwróciło się do naszej redakcji, aby opowiedzieć, co działo się w tej firmie. Między innymi poinformowali nas, że sprzęt zabrały już firmy leasingowe.

- Wartości długów? Uważam, że to będą zaległości w skali milionów – zaległości u dostawców produktów – mówi nam jeden z byłych pracowników.

Firm, które miały nie dodać pieniędzy, jest kilkanaście.

- Nieraz pod siedzibą biura wystawały furgonetki, w których siedzieli dostawcy – mówi jedna z byłych pracownic.

- Blokowali wyjazdy. Ostatnio stanął jeden pan tirem. To było pod koniec. Powiedział, że nie ruszy się, dopóki nie otrzyma zapłaty – dodaje druga była pracownica.

Czy reportaż Uwagi! miał wpływ na to, że firma się zamknęła?

- Wszystko zaczęło się psuć od mniej więcej listopada – mówi jeden z byłych pracowników.

- Nie wiadomo, jak długo jeszcze sytuacja miałaby miejsce. Ile osób zostałoby jeszcze oszukanych, gdyby firma nadal funkcjonowała. Tego nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić – dodaje drugi były pracownik.

Mechanizm działania firmy

Dzięki temu, że udało nam się porozmawiać z byłymi pracownikami, prześledziliśmy mechanizm działania firmy i metody stosowane przez jej kierownictwo.

Większość klientów firmy, z którymi rozmawialiśmy, przyznała że o wyborze właśnie tego dostawcy cateringu decydowały atrakcyjne promocje.

- To było minus jakieś 30-40 proc. – mówił w rozmowie z reporterem Uwagi! Piotr Jurek.

- Przychodziły też promocje tylko dla aktywnych klientów, to było minus 60-70 proc., nawet do minus 85 proc. – dodaje Paweł Owsiejczuk.

- To nigdy nie było tak, że ta promocja faktycznie opłacała się klientom. Kiedy miała być promocja, to cena początkowa była zawyżana – tłumaczy jeden z byłych pracowników.

- I w momencie, kiedy była 70-procentowa obniżka, to tak naprawdę cena podstawowa diety bez kodu rabatowego była o 70 proc. wyższa – dodaje drugi były pracownik.

Z ich relacji wynika, że największe promocje pojawiały się wtedy, kiedy w firmie miały być wypłaty.

- W biurze śmialiśmy się: "O, jest minus 70 proc., po to, żeby na wypłaty nazbierać" – przywołuje jeden z byłych pracowników.

- Była potrzeba dużych pieniędzy, dlatego szła promocja, zamówień było ogrom. I tu już się nie liczyło, czy ta dieta będzie, czy nie będzie, czy finalnie dojedzie – dodaje drugi były pracownik.

Dzięki takiemu działaniu firma pozyskiwała ogromne pieniądze.

- Pod nazwą tego cateringu kryją się cztery mniejsze cateringi, które razem ze sobą współpracowały. I z jednego z tych cateringów, z tego największego, napływało nawet 17 tysięcy zamówień, gdzie pakowalnia i kuchnia nie były w stanie tego wypracować. I to było dla nas wiadome, że wszystkie zamówienia, wszystkie pudełka, które przekroczyły limit 10-12 tys., po prostu nie dojadą – tłumaczy jeden z byłych pracowników.

Czy osoby zatrudnione w zakładzie nie zwracały uwagi przełożonym, że nie da się przygotować tak dużej liczby diet?

- Zwracaliśmy uwagę. Niejednokrotnie. Słyszeliśmy: "Damy radę", "Oni dadzą radę na produkcji", "Będzie dobrze". No, nie było dobrze – usłyszeliśmy.

Zwrot pieniędzy

Brak dostaw powodował, że klienci domagali się odszkodowań, albo rezygnowali z realizacji podpisanych umów. Z miesiąca na miesiąc takich osób było coraz więcej. Dotarliśmy do danych jednej z czterech firm cateringowych i to wcale nie największej.

- W tej chwili na poczcie jednego z cateringów jest 5150 wiadomości. Klienci są bez odpowiedzi. Na zwrot dużych środków, na przykład 1100 zł czy 2000 zł, czekają 733 osoby, a są i takie, które czekają na pieniądze od kwietnia, maja, czy czerwca – mówi jeden z byłych pracowników.

Kto wcześniej decydował o zwrocie pieniędzy?

- Tylko i wyłącznie szef. Myśmy przekazywały sprawę wyżej, czyli do przysłowiowej księgowości, bo to też nie była jako tako księgowość, tylko koleżanki, które zajmowały się reklamacjami i miały bezpośredni kontakt z szefem. I one przekazywały mu w wiadomości: zwrot konieczny, pilny i tak dalej. A to już on decydował, czy te pieniądze wyśle, czy nie – tłumaczy jeden z byłych pracowników.

Kto ostatecznie dostawał zwroty?

- Osoby, brzydko mówiąc, najbardziej upierdliwe. Takie, które dzwoniły dziennie po cztery, pięć razy. Wysyłały pisma, maile, nieraz dość obraźliwe - usłyszeliśmy.

- Jeżeli to jest prawda, co jest powiedziane, to jest to skandal. Firma poszła w stronę, żeby szybko się nachapać, zyskać duże pieniądze kosztem pracowników, kontrahentów i konsumentów. Mam wrażenie, że firmie pomyliły się lata. Takie rzeczy robiło się w latach 90., kiedy się tworzył na dziko polski biznes i honorem każdego biznesmena był po dwóch miesiącach nowy mercedes, a nie po dwóch, trzech latach – podsumowuje Anna Gut.

Kilkakrotnie dzwonimy pod numer telefonu dyrektora operacyjnego firmy.

Wysłaliśmy również pytania. Niestety, nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.

Sprawą firmy cateringowej zajmuje się już prokuratura.

- Niewątpliwie przekaz medialny spowodował, że mamy liczne zawiadomienia kierowane w związku z działalnością tej firmy. Zarejestrowanych osób, które zgłosiły się jako pokrzywdzone, mamy około 1000 – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. I dodaje: - Postępowanie prowadzone jest w sprawie oszustwa na szkodę klientów firmy. Przestępstwo zagrożone jest karą więzienia do lat 8.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości