Uwaga! TVN. Kwarantanna jak lockdown
Podczas piątej fali pandemii koronawirusa to nie lockdown, a obowiązkowa kwarantanna paraliżuje pracę wielu przedsiębiorców.
- Jest to bardzo ciężkie okres. Sytuacja zmienia się z dnia na dzień. Zdarza się, że grafik klientów na następny dzień jest pełny, a potem okazuje się, że połowa ludzi nie dociera. Odwołują wizytę, mówią, że trafili na kwarantannę – opowiada Elżbieta Wiercioch, właścicielka salonu fryzjerskiego z Zakopanego.
Oprócz braków klientów przedsiębiorcom doskwiera też brak pracowników, którzy przez COVID, albo po kontakcie z chorym, muszą zostać w domu.
- Codziennie odbieram telefony od pracownic, które nie przyjdą do pracy z powodu kwarantanny. Ciężko jest zorganizować pracę. Dwa tygodnie temu z sześciu praktykantek do pracy przyszły dwie, bo reszta na kwarantannie. Pozostaje nam czekać na lepsze jutro – dodaje pani Elżbieta.
W szkole pani Edyty, dwa tygodnie temu, na kwarantannę zostało skierowanych ponad 80 dzieci i nauczycieli. Mimo to szkoła prowadziła zajęcia, a część kadry została zastąpiona nowymi pracownikami.
- Zarządzanie szkołą w aktualnej sytuacji to duże wyzwanie. Musiałam zatrudnić dodatkowo siedem osób, bo często rano dowiaduję się, że ktoś nie przyjdzie do pracy z powodu kwarantanny. To dla przedsiębiorcy bardzo dużo – podkreśla Edyta Frejek, dyrektorka Szkoły Podstawowej Numer Jeden. I dodaje: - W miarę możliwości o tym, że pracownik rano wybiera się na test, dowiaduję się dzień wcześniej wieczorem i przygotowuję rodziców, że może zaistnieć taka sytuacja. Jeśli wynik testu jest pozytywny, dzwoni sanepid i informujemy rodziców i dzieci, że nie mogą uczęszczać do szkoły. W zeszłym tygodniu myślę, że wykonałam około stu takich telefonów.
Uwaga! TVN
Dzieci na kwarantannie
Na kwarantannie znajduje się obecnie ponad sześćset tysięcy osób. Dużą część odizolowanych stanowią dzieci, które chorują teraz coraz częściej.
- W pierwszej i drugiej fali epidemii chorych dzieci praktycznie w ogóle nie było. W trzeciej były pojedyncze przypadki. Kiedy przyszła fala czwarta i wariant Delta, zaczęło się pojawiać więcej zakażonych. Natomiast piąta fala i wariant Omikron spowodowały, że połowa zakażeń to dzieci. Mam wrażenie, że dzieci to główne źródło zakażeń w tej fali – mówi dr Aneta Górska-Kot, ordynator Oddziału Pediatrycznego Szpitala Dziecięcego im. prof. Jana Bogdanowicza.
Między innymi z tego powodu stacjonarnie uczą się tylko najmłodsi. Uczniowie klas piątych i starsi mają naukę zdalną. Rozpoczęły się również ferie zimowe, ale trudno oczekiwać zimowisk takich, jak sprzed lat.
- W tym tygodniu większość turystów odwołała nam rezerwacje, bo są na kwarantannie. Nie pobieramy zaliczek w tym sezonie, bo to dla wszystkich teraz kluczowe, przy wyborze noclegów – mówi Janina Rzepka, która z córką prowadzi pensjonat w Bukowinie Tatrzańskiej. Zarówno dla niej, jak i dla innych przedsiębiorców z branży turystycznej, to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych sezonów.
Niepokojące prognozy
Jak wynika z analizy naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, wkrótce chorych może być trzy razy więcej niż obecnie.
- Jeśli system się nie zmieni, myślę, że dobijemy do 2-2,5 miliona osób na kwarantannie. Liczba stwierdzonych przypadków będzie rosła. Szacujemy, że liczba osób w kwarantannie jest 8-9 razy wyższa od ilości zakażeń. Jeśli mamy 100 tysięcy potwierdzonych zachorowań, ta liczba będzie oscylować w granicach 800-900 tysięcy osób w kwarantannie – podkreśla dr Franciszek Rakowski z UW.
Wiele osób nie zgłasza faktu choroby, między innymi z obawy przed uciążliwościami spowodowanymi izolacją lub kwarantanną dla bliskich.
- Myślę, że obecnie zdecydowanie więcej osób poddaje się samoizolacji po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu na COVID-19 – dodaje dr Rakowski.
Żeby zmniejszyć liczbę osób "uziemionych" w domu, rząd zdecydował w ubiegłym tygodniu, że zamiast dziesięciu, kwarantanna będzie trwać siedem dni. Dotyczy to osób, które zostały skierowane na kwarantannę od wtorku 25 stycznia.
- Zmiany w długości kwarantanny są dobre. Ten wirus ma nieco inną charakterystykę. Jest dużo bardziej zakaźny, ale wcześniej daje objawy. Jeśli u kogoś w ciągu siedmiu dni nie ma objawów choroby, to raczej będzie on bezpieczny dla otoczenia – zaznacza dr Konstanty Szułdrzyński ze szpitala MSWiA w Warszawie.
Zobacz także:
- Mikołaj Roznerski o tym, co lubi robić o godzinie 4:30. To jego pasja
- Z Ogrodu Botanicznego UW skradziono ważny okaz. "To była cenna roślina"
- Tancerz tworzy ubrania z odzysku. "Nauczyłem się szyć z filmików z internetu"
Autor: Katarzyna Lackowska
Źródło zdjęcia głównego: Justin Paget/Getty Images