Tragiczna śmierć matki i noworodka po porodzie domowym. Wstrząsające ustalenia śledztwa

Tragiczna śmierć matki i noworodka po porodzie domowym
Tragiczna śmierć matki i noworodka po porodzie domowym
Źródło: facebook.com/jen.howick
Jennifer Cahill i jej córeczka zmarły po porodzie domowym. Poruszające słowa matki i kulisy dramatycznego przebiegu ujawniono podczas śledztwa.
Kluczowe fakty:
  • Jennifer Cahill zmarła wraz z córką po porodzie domowym.
  • Kobieta cierpiała na krwotok poporodowy, a noworodka nie udało się uratować po nieudanej resuscytacji.
  • Śledztwo wykazało braki w dokumentacji medycznej oraz nieskuteczną pomoc w krytycznym momencie.

Tragiczny poród domowy wbrew zaleceniom lekarzy

Poruszające szczegóły śmierci Jennifer Cahill i jej córeczki Agnes Lily ujawniono podczas śledztwa w Rochdale. 34-letnia menedżerka eksportu wybrała poród domowy, mimo że po pierwszym dziecku cierpiała na groźny krwotok poporodowy. Midwife Julie Turner, która uczestniczyła w porodzie, opisała dramatyczne chwile w końcowej fazie porodu.

- Ona obwiniała się, że to się nie udaje. Naprawdę chcę to zrobić. Jestem wojowniczką! Dlaczego moje ciało mi na to nie pozwala? - powiedziała Turner.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:

DD_20251005_Afryka_ok
Polka uczy odbierać porody w Afryce i walczy o życie młodych mam
Źródło: Dzień Dobry TVN

Jennifer, która trzy lata wcześniej czuła się "pozostawiona bez wsparcia" w szpitalu, chciała porodu fizjologicznego, bez leków i z minimalną interwencją. Świadomie zrezygnowała z badań i lekarskich zaleceń, mimo że lekarze ostrzegali ją o ryzyku. Jej mąż, Rob Cahill, podczas śledztwa podkreślał brak jasnej komunikacji ze strony personelu medycznego. - Nikt nie wyjaśnił nam w pełni ryzyka - Myśleliśmy, że ostrzeżenia wynikają z faktu, że przy pierwszym dziecku Jennifer miała infekcję paciorkowcem grupy B, a nasz syn zachorował na sepsę - stwierdził.

Błędy systemowe i dramatyczna walka o życie

Poród odbywał się w warunkach ustalonych wcześniej przez Jennifer - przy świetle świeczek, bez leków i w ciszy. Niestety, narodziny Agnes Lily w nocy z 2 na 3 czerwca przybrały dramatyczny obrót. Dziewczynka przyszła na świat z pępowiną owiniętą wokół szyi i obecnością smółki. Nie oddychała. - Ona miała problemy z oddychaniem, maska tlenowa nie działała, musiałam przejść do sztucznego oddychania metodą usta-usta - relacjonowała zapłakana Julie Turner.

Śledztwo wykazało, że resuscytacja dziewczynki nie była zgodna z krajowymi wytycznymi i standardami. Jennifer ponownie doznała krwotoku poporodowego - tym razem tracąc około dwóch litrów krwi. Została przewieziona do szpitala, gdzie zmarła na skutek wstrząsu krwotocznego i niewydolności wielonarządowej. Śledztwo obnażyło również poważne braki w dokumentacji - ostatnie zapisy były niekompletne, a pomiary ciśnienia nie zostały powtórzone mimo niepokojącego wyniku.

- Nie mogę powiedzieć, że nie sprawdziliśmy ciśnienia ponownie, ale przyznaję, że nie ma takiego zapisu - dodała Turner. W świetle tragicznych wydarzeń Manchester University NHS Foundation Trust przyznał, że Jennifer Cahill powinna była zostać skierowana do starszej położnej w celu omówienia ryzyka związanego z porodem domowym. Śledztwo wciąż trwa.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości