Odprowadziła dzieci na przystanek i zaginęła
Beata Klimek to 47-latka, która wraz z trójką dzieci i teściami mieszka miejscowości Poradz, w województwie zachodniopomorskim. W poniedziałek, 7 października widziano ją ostatni raz. Po tym, jak odprowadziła dzieci na przystanek autobusowy, nie wróciła już do domu.
Od niespełna miesiąca trwają poszukiwania kobiety. Sprawdzono pobliską okolicę, akweny wodne, czy pola, na które wyprowadził funkcjonariuszy jeden z psów tropiących. Wśród traw ślad się urywa. Co stało się z Beatą Klimek?
Beata Klimek - nowy wątek w śledztwie
Spekulacji i hipotez na temat tajemniczego zaginięcia pani Beaty jest wiele. Nowe światło na sprawę rzucają informacje dotyczące choroby. Jak się okazuje, 47-latka walczyła z astmą. Nawet niewielki spacer skutkował u kobiety zadyszką. Bez leków mogła więc zasłabnąć.
– Nawet jeżeli by tak się stało, to od razu zostałaby odnaleziona. Samodzielne nie zaszłaby zbyt daleko. Gdy przeszła, powiedzmy sto, dwieście metrów miała już zadyszkę. Dlatego nie mogła pieszo zbyt daleko się oddalić – wyjaśnia rodzina zaginionej w rozmowie z "Faktem".
Co więcej, niepokojący jest także telefon zaginionej, który już koło godz. 8.40 został wyłączony. Kobieta nie dotarła także do pracy.
Gdzie w tej sytuacji jest mąż? Para po 26 latach małżeństwa rozstała się i obecnie jest w trakcie rozwodu. Ponad rok temu Jan Klimek wyprowadził się do nowej partnerki. Z żoną i rodzicami często widywał się jednak w domu rodzinnym.
Według informatorów między małżonkami miało ostatnio dochodzić do konfliktów ze względu na to, że mężczyzna uchylał się od płacenia alimentów na swoje dzieci. Mąż zapewnia jednak, że w kwestii zaginięcia 47-latki ma "czyste sumienie".
Rodzinie zaginionej spędza sen powiek nieco inna sprawa. Dotyczy ona domowej kamery, która w dziwny sposób została wyłączona w dniu zaginięcia. – Uważam, że rozwiązanie tajemnicy jej zniknięcia znajduje się w domu. Mam nadzieję, że dokładnie zabezpieczono wszystkie ślady, w tym odciski palców – podkreślił krewny 47-latki. – Wszystko wygląda tak, jakby doszło do zaniku napięcia, ale w sąsiednim domu jej siostry prąd cały czas był. Jest to bardzo dziwne. Tak jakby ktoś specjalnie odłączył korki, aby wejść do środka, a potem włączył je ponownie – tłumaczył.
Wszelkie informacje dotyczące pani Beaty oraz jej aktualnego miejsca pobytu, należy kierować do Komendy Powiatowej Policji w Łobzie lub pod nr alarmowy 11
Cały reportaż możesz obejrzeć na stronie Uwagi! TVN.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. "Odganiały osoby, które proponowały pomoc"
- Tragiczny wypadek na jeziorze. 36-latek utonął, ratując syna. "Nie walczył o siebie, tylko o dziecko"
- 1,5-roczne dziecko wpadło do przydomowego basenu. "Stan jest krytyczny"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło: Fakt.pl
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN