Po latach znęcania i poniżania, zabrała dzieci i uciekła z domu. "Mąż wyciągał broń, grożąc, że nas zabije"

GettyImages-1327080394
Uwaga! TVN. Dramatyczne wspomnienia ofiary domowej przemocy
Uwaga! TVN. Dramatyczne wspomnienia ofiary domowej przemocy
Mąż zgotował jej piekło, teraz trafił do więzienia
Mąż zgotował jej piekło, teraz trafił do więzienia
Jak chronić nasze dzieci przed przemocą?
Jak chronić nasze dzieci przed przemocą?
Jak reagować na przemoc?
Jak reagować na przemoc?
Mówimy głośno o cichej przemocy
Mówimy głośno o cichej przemocy
Po ponad 20 latach małżeństwa 38-letnia Agnieszka zabrała trójkę synów i uciekła z domu. Od kilku miesięcy zamieszkuje z dziećmi w Ośrodku Wsparcia SOS w Lesku. "Nie wierzyłam w to, że ktoś mi pomoże, poda rękę. Myślałam, że nie zasługuję na pomoc. Tyle lat od męża słyszałam, że nikomu na mnie nie zależy, że nikogo nie obchodzę" – przyznała.

Uciekła z domu, by chronić siebie i dzieci

Ta sytuacja trwała o wiele za długo. Agnieszka motywowana strachem i miłością bała się zrobić krok do lepszego życia. Przez lata tkwiła w relacji z mężem, który ją poniżał, zastraszał, groził, stosował przemoc fizyczną i psychiczną. Wkrótce zaczął być także zagrożeniem dla dzieci. Gdy synowie błagali mamę, by coś z tym zrobiła, 38-latka zaczęła szukać pomocy.

- Z mojej strony to nie była wielka miłość. Miałam trudną sytuację rodzinną. Mama zmarła, kiedy miałam dziewięć lat, niedługo później choroba zabrała tatę. Rozdzielono nas z rodzeństwem. Trafiłam do rodziny zastępczej, w której nie dostałam zbyt wiele uczucia i chyba to wpłynęło na decyzję, że związałam się z Andrzejem. To była taka ucieczka od samotności – wspomina w rozmowie z dziennikarką TVN24.

Bezpieczeństwo początkowo Agnieszka znalazła u boku Andrzeja. Bardzo szybko mu zaufała i powiedziała sakramentalne tak. Po ślubie zmieniło się wszystko. Mąż zaczął ją kontrolować, sprawdzał, jak spędza wolny czas, na co wydaje pieniądze. Jednoczenie nie pozwalał jej iść do pracy, zrobić prawa jazdy, chodzić do sąsiadów, rodziny czy kościoła. Agnieszka nie mogła także czytać książek, malować paznokci, chodzić do fryzjera ani rozmawiać z osobami, których nie tolerował mąż.

- Nie byłam na ślubie siostry, na weselu brata. Zamknął mnie w czterech ścianach i całkowicie odseparował od rodziny. Miałam o to do niego straszny żal - przyznaje.

Gdy w gospodarstwie domowym pojawiły się problemy, Andrzej swoje frustracje zamienił na agresję. Po narodzinach trzeciego syna mężczyzna przestał panować nad emocjami. Demolował dom, niszczył meble i sprzęty. Notorycznie groził także, że się zabije. Poza domem był duszą towarzystwa. Przy znajomych zachwalał żonę i jej poświęcenie. Sprawiał wrażenie partnera idealnego. Piekło zaczynało się dopiero za drzwiami domu. Pewnego dnia doszło do sytuacji, która uświadomiła kobiecie, że to ostatni moment, by uciec. Powodem awantury była wizyta u lekarza, o której Agnieszka nie poinformowała męża.

- Wściekł się, zaczął demolować dom, rzucać różnymi przedmiotami. Rozwalił ławę, krzesło, zniszczył mi kwiaty. Najmłodszy syn krzyczał, że się boi, schował się w jednym z pokoi. Starszy wyskoczył przez okno, aby wezwać policję. Mąż w tym czasie wyciągał broń, grożąc, że nas zabije. Uciekłam do łazienki, mąż wygiął klamkę i rozwalił drzwi, aby wejść do środka. Widział, jaka jestem przerażona. Wyciągnął broń i powiedział, że się zabije. W ogóle nie panował nad tym co robi, wtedy, tego dnia, bałam się go najbardziej - opowiada.

Pomoc znalazła w ośrodku

Agnieszka pomocy szukała od jakiegoś czasu. W wielu miejscach otrzymywała zwrotną wiadomość o braku miejsc w ośrodkach. Tego dnia się udało. 38-latka zadzwoniła do miejscowego centrum pomocy rodzinie. Otrzymała namiar na Ośrodek Wsparcia SOS w Lesku. Po kilku minutach rozmowy otrzymała zielone światło, by spakowała synów i wraz z dziećmi przyjechała do placówki.

- Nie wierzyłam w to, że ucieknę z domu, że ktoś mi pomoże, poda rękę. Myślałam, że nie zasługuję na pomoc. Tyle lat od męża słyszałam, że nikomu na mnie nie zależy, że nikogo nie obchodzę - dodaje.

Przez kolejne dni Agnieszka w tajemnicy przed mężem pakowała dzieci i siebie. Gdy mężczyzna wyszedł z domu, w ciągu kilku minut wyniosła się z mieszkania. W sobotę 10 września 2022 roku trafiła do ośrodka. Andrzej przez kolejne dni poszukiwał rodziny.

Sprawa trafiła na policję. Mężczyzna usłyszał m.in. zarzut znęcania się nad swoją żoną. Obecnie przebywa w areszcie, wkrótce ruszy jego proces.

Cały tekst znajdziesz na stronie TVN24.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości