Gdańsk. Matki zgłosiły do prokuratury działalność położnej
Prokuratura w Gdańsku prowadzi postępowanie w sprawie narażenia noworodka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z porodem i opieką położniczą okołoporodową (art. 160 § 2 Kodeksu karnego). Grozi za to do pięciu lat więzienia.
Dzieci
Skarga na położną Beatę K. została również złożona do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Pielęgniarek i Położnych. - Jest rozpatrywana, trafiła do okręgu w Gdańsku - poinformował rzecznik.
Zasady porodu w asyście Beaty K.
Położna Beata K., wobec której matki formułują zarzuty, przygotowuje kobiety do porodu w swojej szkole rodzenia, która ma kontrakt z NFZ. Usługę opieki porodowej w domu rodzącej świadczy prywatnie. Z ciężarnymi podpisuje umowę cywilnoprawną, w której jest zapis, że "dwukrotne nieuzasadnione wezwanie do porodu lub inny fałszywy alarm skutkuje zerwaniem umowy".
Do umowy jest dołączony cennik. Poród kosztuje w zależności od miejsca zamieszkania 3 500-4 000 zł. Ale są też liczne kary. Dodatkowy 1 000 zł płaci się za to, że para nie przygotowała wszystkiego, o co prosiła położna lub nie pojawiła się na wszystkich wymaganych spotkaniach. 300 zł naliczane jest za każde nieuzasadnione wezwanie położnej do porodu albo za nieuzasadnione telefony, jeśli jeszcze nie rozpoczął się poród. Jest również kara w wysokości 250 zł za niedopełnienie zaleceń położnej po porodzie, 50 zł za każdy telefon lub SMS edukujący na tematy nieprzyswojone przez parę przed porodem na spotkaniach.
- Gdy odeszły mi wody, zadzwoniłam do Beaty, że zaczynam rodzić. Najpierw nie odbierała. Potem oddzwoniła i pytała, jaki jest kolor wód. Mówię jej, że rodzę, a ona na to, że to niemożliwe. A potem dodała: "Pokaż mi, jak oddychasz". Zaczęłam głośno oddychać do słuchawki. Uznała, że rodząca tak nie oddycha. Potem dowiedziałam się, że ona często nie przyjeżdża wcale albo dopiero na sam finał porodu. Dlaczego? Myślę, że po to, by wziąć pieniądze - opowiedziała Agnieszka, jedna z rodzących, która podpisała umowę z Beatą K.
Kobiet, które mają zastrzeżenia do Beaty K., jest więcej. Położna wciąż świadczy swoje usługi i prowadzi szkołę rodzenia.
Dramatyczna historia Lilianny
- Około południa poczułam skurcze przepowiadające, daliśmy znać Beacie. Poprosiła, by nagrać, jak oddycham. Powiedziała, że robię to źle. Poprawiłam oddech. Poród zaczął się rozkręcać, siedziałam w dmuchanym basenie. Około 18 zadzwoniliśmy do niej, by przyjechała. Pojawiła się z koleżanką, zrobiła mi KTG. Wydawała mi polecenia. Że mam usiąść na sedesie, że mam zmienić pozycję. Po porodzie, jak wystawiła już nam rachunek do zapłacenia, to okazało się, że naliczyła nam jakieś kary. Przez większość porodu byłam sama z mężem, wtedy Beata leżała na kanapie i przysypiała. Jej koleżanka nam pomagała - relacjonowała Lilianna w rozmowie z Igą Dzieciuchowicz z tvn24.pl.
- Córka nie mogła złapać oddechu, spadała jej saturacja. Położna chodziła po kuchni i mówiła przy naszych znajomych, którzy też byli obecni w domu, że szkoda by było po tak pięknym porodzie jechać do szpitala. Zapewniała nas, że wszystko będzie dobrze, a problemy z oddychaniem to zmiany adaptacyjne - dodała.
Dziecko Lilianny było cały czas pod tlenem. Gdy kobieta przystawiała je do piersi, robiło się sine. Według Beaty K. winni byli rodzice, którzy zwlekali z przecięciem pępowiny. - Zostawiła nas i odjechała. Kończył się nam tlen. Już przez telefon kazała jechać po drugą butlę, poprosiliśmy teścia o pomoc. Po czterech godzinach tlen się skończył, a dziecko zaczęło się dusić. Wpadliśmy w panikę. Zadzwoniliśmy po pogotowie. Czekaliśmy na karetkę 15 minut. Na sygnale pojechaliśmy do szpitala - powiedziała Lilianna.
Lekarze podłączyli dziecko pod respirator i wprowadzili w stan śpiączki farmakologicznej. Okazało się, że urodziło się z wrodzonym zapaleniem płuc, wyszły guzy i zmiany w mózgu. Córka Lilianny miała krwotok z jelit. Ostatecznie dziecko udało się uratować. - Zgłosiliśmy się do wszystkich instytucji, napisaliśmy skargę do Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Zbieramy na adwokata. Sprawę doprowadzimy do końca - zapewnił Adam, mąż Lilianny.
Poród domowy zgodny z prawem
Według danych GUS w Polsce około 1 procent porodów odbywa się w domu. - Te dane nie są miarodajne. Do jednej listy wrzucone są wszystkie porody domowe, nie tylko te z wyboru, ale i z konieczności, gdy kobieta z różnych powodów nie zdąży dojechać do szpitala - podkreśliła Ewa Janiuk, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Jak powinien być prowadzony poród domowy? Ewa Janiuk odsyła do Standardu Opieki Okołoporodowej. - To jest prawo, którego każda położna powinna przestrzegać. Są tam opisane prawa ciężarnej, a także obowiązki osób sprawujących opiekę w trakcie porodu - tłumaczyła.
Cały artykuł przeczytasz na stronie tvn24.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Nauczycielka pokazuje sztuczkę, która uspokaja dziecko w kilka sekund. Co jest kluczem do sukcesu?
- Zapalenie płuc u niemowlaka - objawy, leczenie, przyczyny i powikłania. Czy zapalenie płuc u niemowlaka może przebiegać bez gorączki?
- Dał synowi buziaka. Ten gest uratował życie chłopca
Autor: Agnieszka Mrozińska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stone RF/ Getty Images