Filip Chajzer założył fundację. Wiadomość ogłosił w niezwykłych okolicznościach

Filip Chajzer zakłada fundację
Filip Chajzer postanowił założyć fundację, którą nazwał "Taka akcja". Zdecydował się na ten krok po udanej zbiórce 9,5 mln zł dla chorego Wiktora. Wiadomość tę ogłosił w czasie spotkania-niespodzianki, które przygotowali dla niego wolontariusze.

Filip Chajzer założył Fundację "Taka akcja"

Filip Chajzer bardzo mocno zaangażował się w akcję zbierania funduszy dla chłopca zmagającego się z guzem mózgu. Prowadzący Dzień Dobry TVN robił naprawdę wiele, aby zmobilizować ludzi do wpłacania pieniędzy na leczenie 12-letniego Wiktora Lewickiego. Kwota, jaka była na to potrzeba jest ogromna, bo aż 9,5 mln zł. Ale dzięki determinacji Filipa i bardzo wielu osób udało się ją zebrać.

W podziękowaniu za akcję wolontariusze przygotowali dla naszego dziennikarza niezwykłą niespodziankę - baner z napisem "Filip Chajzer dziękujemy za serce dla Wiktora", a także wręczyli mu statuetkę.

- Przygotowaliśmy ją specjalnie dla ciebie. Dałeś życie chłopakowi, dałeś mu szansę na życie. Bardzo ci dziękujemy - powiedziała jedna z organizatorek spotkania, a inna dodała:

- Dziękujemy ci nie tylko za kawkę [Filip Chajzer wcielił się w rolę baristy, by pomóc zebrać środki na leczenie i operację - przyp. red.], ale też za twoje serducho. Miałam przyjemność robić z tobą już kilka różnych rzeczy, uczestniczyć w twoich akcjach, biegałam po stadionie, pakowałam paczki dla powstańców i chcę cię zapewnić, że wezmę udział w każdej możliwej akcji, którą będziesz robił.

I właśnie po tych słowach dziennikarz ogłosił, że postanowił założyć fundację, którą nazwał "Taka akcja". Ma już nawet pierwszych wolontariuszy.

- Postanowiłem ją założyć właśnie po tym co się stało - stwierdził Filip Chajzer z widocznym wzruszeniem.

W zbieranie funduszy zaangażowała się również Gosia Ohme, dlatego nie mogło zabraknąć i dla niej podarunku. Prowadząca Dzień Dobry TVN dostała od wolontariuszy kilka słoików swojego ulubionego kremu czekoladowego.

Walka o zdrowie Wiktora Lewickiego

Guz mózgu u Wiktora Lewickiego objawiał się złym samopoczuciem chłopca - przesypiał całe dnie, potem pojawiły się bóle głowy, wymioty i problemy z oczami. Diagnozę postawił okulista, a 12-latek wylądował na stole operacyjnym. Trepanacja czaszki uratowała chłopcu życie, jednak okazało się, że guz jest nieoperacyjny.

Jedyną szansą na pokonanie choroby jest eksperymentalna terapia, którą mogą podjąć lekarze ze szpitala w St. Louis w Stanach Zjednoczonych.

Chłopiec wraz z najbliższą rodziną poleciał już do USA i jest poddawany wszystkim procedurom. - Szpital jest fenomenalny. Aby zminimalizować stres, chodzi z pieskiem na badania - zdradziła jedna z wolontariuszek.

Trzymamy kciuki za Wiktora.

Zobacz też:

Patchworkowa rodzina Gąsowskich. "Nie wiem, jak to się stało, że te dzieci tak się kochają, wspierają, pięknie o sobie mówią"

Mieszkał w domu dziecka, pracował na budowie i w kebabie. Dziś obserwują go miliony. Kim jest Ciapur?

Była Słowianka Donatana wyznaje po latach: "Dawniej nie miałam do siebie szacunku"

Autor: Iza Dorf

podziel się:

Pozostałe wiadomości