Jak COVID-19 wpływa na móg?
Niedawno wirusolog prof. Włodzimierz Gut powiedział, że jednym z powikłań po przechorowaniu COVID-19 jest "ogólne zmniejszenie mózgu". Dziennikarze TVN 24 postanowili sprawdzić, co się za tym kryje i poprosili o komentarz do słów profesora, dr. Pawła Grzesiowskiego, eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw zagrożeń epidemicznych. - To jest pewne uproszczenie w rozumieniu zmniejszenia funkcjonowania mózgu pod postacią różnego rodzaju deficytów, ubytków funkcji naszego mózgu - pamięci, koncentracji. Na przykład wypadają z pamięci słowa w języku obcym - mówił w TVN 24 Grzesiowski.
Koronawirus - najważniejsze informacje
Choć tego rodzaju objawy obserwowano są u pacjentów niemal od samego początku wybuchu pandemii, to dopiero teraz wiadomo, co może być ich przyczyną. - To są zjawiska, które obserwujemy od początku, natomiast w tej chwili mechanizm tych ubytków jest tłumaczony faktem uszkodzenia naczyń, które doprowadzają krew do mózgu, tworzą się mikrozakrzepy w tych naczyniach i to powoduje umieranie fragmentów tkanki mózgowej. Skutkiem tego będzie zanik mózgu i w tych obszarach zanik funkcji, czyli pogorszenie naszego funkcjonowania w środowisku, w pracy - tłumaczył.
- To są mikroudary, miktrozakrzepy, które zatykają naczynia doprowadzające krew do mózgu. Nie widać objawów takich, jak kiedy mamy zator dużego naczynia, który zwykle objawia się jakimś porażeniem, zaburzeniami mowy, utratą przytomności, drgawkami. Tu takich objawów nie widzimy, bo te zakrzepy dotyczą maleńkich naczyń, które doprowadzają krew do kory mózgu. Widzimy to raczej po ubytku pewnych funkcji niż po objawach neurologicznych - podkreślił w TVN 24 specjalista.
Zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Jak się objawia?
Ekspert został również zapytany, jakie obecnie najczęściej objawy zakażenia obserwuje się u pacjentów. - Mamy dwie grupy pacjentów. Pierwsza to osoby szczepione lub takie, które przeszły COVID. U tych osób dominują objawy infekcji układu oddechowego, szczególnie ból gardła, katar, zatkane zatoki, ból głowy, czasami umiarkowana [podwyższona - przyp. red.] temperatura - mówił w TVN24 dr Paweł Grzesiowski.
Do drugiej grupy pacjentów należą osoby, które nie przyjęły szczepionki przeciwko COVID-19. - Niestety, tutaj często widzimy pełnoobjawowy przebieg, taki jak jesienią ubiegłego roku, a więc bóle mięśniowe, kilkudniowa gorączka, bardzo duże osłabienie - wyliczał ekspert. Warto dodać, że u osób, które są zaszczepione, infekcja rzadko przenosi się na płuca. - Właściwie tutaj nie obserwujemy zmian w płucach. Natomiast u tych osób, które nie są uodpornione, zdarzają się zapalenia płuc, jak w pierwszych miesiącach pandemii - mówił gość TVN24.
- Wariant, który w tej chwili krąży, czyli omikron BA.5, niestety, bardziej przypomina wariant jesienny niż ten, który był na początku tego roku. Wydawało się w styczniu, lutym, że covid przybrał postać przeziębienia, ale niestety, warianty kolejne powodują, że ostatni, który w tej chwili atakuje, jest bardziej groźny, powoduje więcej hospitalizacji i niestety, również rośnie liczba zgonów - zaznaczył.
W ocenie specjalisty osoby, które zauważyły u siebie objawy sugerujące COVID-19 powinny - w pierwszej kolejności - wykonać test, choćby ten dostępny w aptekach. - Teraz to jest kwestia od 10 do 30 złotych za test. (…) Taki test wykonujemy sami, wymaz pobieramy z każdego otworu nosowego i najlepiej jeszcze z gardła i taki test po 15 minutach daje nam odpowiedź, czy jesteśmy zakażeni koronawirusem - powiedział.
Specjalista podkreślił w rozmowie z TVN 24, że do wyniku pierwszego takiego testu trzeba podejść bardzo ostrożnie. - COVID omikron inaczej aktywuje nasz układ odporności niż poprzednie warianty. Najpierw są objawy, a potem dopiero dodatni test. Należy przy pierwszym wyniku ujemnym i przy tych objawach, o których mówimy, powtórzyć to badanie co najmniej dobę po pierwszym badaniu - tłumaczył specjalista.
Szczepienia przeciwko COVID-19. Czy potrzebna będzie kolejna dawka przypominająca?
W ostatnim czasie dużo mówi się o kolejnych szczepieniach przeciwko COVID-19. Pojawiają się też głosy, że wraz z pojawieniem się nowego wariantu szczepionki - być może - trzeba będzie zmodyfikować. Jednak zdaniem ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej powinniśmy korzystać z tych szczepionek, które w tej chwili są dostępne. - Były takie głosy - miesiąc czy dwa miesiące temu - że będą szczepionki zmienione, które dadzą nam większą odporność przeciwko wariantowi omikron. Po pierwsze, tych szczepionek jeszcze nie mamy. Po drugie, trudno przewidzieć, co będzie w październiku czy listopadzie, skoro teraz mamy przyśpieszoną falę pandemiczną. Powinniśmy w tej chwili szczepić się czwartą dawką tych szczepionek, które są dostępne, ponieważ one w dalszym ciągu dają 80-procentową ochronę przed hospitalizacją czy zgonem - mówił.
Specjalista podkreślił w TVN 24, że brak szczepień dla maluchów poniżej 6 roku życia może okazać się "poważnym wyzwaniem", gdy w nowym roku szkolnym pójdą one do przedszkoli. - Na razie nie mamy dobrych wiadomości dla najmłodszych dzieci, ponieważ wciąż trwa proces rejestracji przez Europejską Agencję Leków. W Stanach Zjednoczonych ta rejestracja już jest, znane są dawki szczepionek Pfizer i Moderna. Te dwie szczepionki zostały dopuszczone dla dzieci od szóstego miesiąca życia - mówił Grzesiowski.
Więcej na ten temat można przeczytać na stronie tvn24.pl.
Zobacz także:
- Nowe objawy koronawirusa. "Zarażają się osoby, które już chorowały, nawet w pełni zaszczepione"
- Badacze opracowali nowy sposób testowania na COVID-19. Czy jest wiarygodny?
- Czwarta dawka szczepienia przeciwko COVID-19 - kto powinien ją przyjąć? Jest decyzja ministra zdrowia
Autor: Katarzyna Oleksik/ft//now
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Andriy Onufriyenko/Getty Images