Zofia Zborowska-Wrona i Maria Winiarska - córka i mama
Mało co potrafi tak zbliżyć do siebie kobiety, jak macierzyństwo. Zofia Zborowska-Wrona kilka miesięcy temu po raz pierwszy została mamą. Narodziny córeczki, Nadziei, były przełomowym momentem, który wpłynął nie tylko na jej życie, ale i zmienił relacje z Marią Winiarską. Obie stały się jeszcze bliższe, otaczają się ogromnym wsparciem.
- Strasznie dużo o niej myślę, właściwie każdy dzień od tego zaczynam. Znacznie częściej się widzimy. Kiedy tylko mam wolne od teatru, to najważniejsze jest, jak pomóc Zosi. Już się nie mogę doczekać, kiedy Nadziejka będzie trochę starsza i zostanie u nas na noc - powiedziała Maria Winiarska w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Zobacz wideo: Mała Nadzieja - wielka miłość Zofii Zborowskiej-Wrony
- Super jest to wsparcie jednej i drugiej babci, mimo że czasem doprowadzają mnie do szału (śmiech). Zauważyłam, że dużo bardziej rozumiem teraz mamę. Od kogoś usłyszałam, że jak już będę miała dziecko, to będę żyła w wiecznym strachu o nie. Coś w tym jest. Jak sobie pomyślę, że mama kiedyś też tak mnie trzymała w ramionach, całowała i byłam dla niej całym światem, i pewnie dalej jestem, że tyle ze mną przeszła i zawsze mnie wspierała, to czuję ogromną wdzięczność - podkreśliła Zofia Zborowska-Wrona.
Macierzyństwo i relacje-damsko męskie
Kiedy Maria miała 31 lat urodziła swoją pierwszą córkę, Hanię. 5 lat później przyszła na świat Zosia. Winiarska przyznała, że 30 lat temu wiedza i poradnictwo na temat macierzyństwa nie było tak powszechne jak dziś. Sama uczyła się na swoich błędach, wszystko robiła intuicyjnie. Wychowywanie dzieci i prowadzenie domu spoczywało na jej barkach.
- Z podziwem patrzę teraz na młode matki, jak walczą o swoje prawa w związkach. Żeby ten mąż czy partner pomagał, też przewijał, chodził na spacery. Ja byłam wychowana zupełnie inaczej. Kobieta zajmowała się domem i dziećmi, czekała z obiadem na męża, dawała śniadania, kolacje, i tak też robiłam. Kiedy Wiktor wracał późnym wieczorem z teatru, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nie zrobić mu kolacji. Kiedyś kobiety zdecydowanie mniej wymagały od swoich partnerów. Brawa dla dzisiejszych młodych kobiet - stwierdziła Winiarska w "Wysokich Obcasach".
Z kolei Zborowska-Wrona przyznała, że w jej małżeństwie z Andrzejem wszystko opiera się na partnerstwie. Wspólnie zajmują się Nadzieją, razem dbają o dom.
- (...) Od trzech lat próbuję wytłumaczyć mamie, że ja nie mam obowiązku szykowania czegoś na kolację dla męża. Mamy wspólne życie i wspólną lodówkę. Andrzej, jak wraca do domu, pyta, czy mamy coś do zjedzenia. Nigdy to nie jest: "Czy zrobisz mi coś do jedzenia", tylko: "Czy mamy coś do jedzenia" - zauważyła Zosia.
Czy babcia daje córce rady na temat wychowywania pociechy? Zofia przyznała żartobliwie, że "jest tego pięćdziesiąt na minutę". Maria wytłumaczyła, że kierują nią po prostu dobre chęci.
- (...) Wiem, że za dużo się wtrącam, a że za ciepło ubrała Nadzię, a że za szybko jedzie samochodem i tym podobne, ale nie wytrzymuję. Czasami namawiamy się z mamą Andrzeja, jak coś Zosi powiedzieć, bo trochę się boimy (śmiech) - dodała Winiarska.
Zobacz także:
- "To jest sytuacja dramatyczna". Joanna Przetakiewicz chce, by kobiety zadbały o własne bezpieczeństwo
- Sylwia Bomba po raz pierwszy o rozstaniu: "Samodzielne macierzyństwo jest podwójnie trudne"
- Płacz, złość, bezsilność i stany depresyjne? To może być PMS
Autor: Justyna Piąsta