W styczniu Weronika Marczuk ogłosiła, że po wielu latach starań, nareszcie została mamą. Jej droga do macierzyństwa była jednak niezwykle długa i trudna. Ostatnio Weronika zdobyła się na szczere wyznania i opowiedziała o swoich dramatycznych doświadczeniach oraz obecnym szczęściu.
Droga do szczęścia
Nie mieliśmy na to wpływu. Urodziłam przedwcześnie, zabrakło tylko trzech, czterech tygodni, by nasze bliźniaki mogły przeżyć... Wszystko było dobrze, cudownie się rozwijały, miały swoje imiona. Nic nie wskazywało na problemy. Nagle jednego dnia wszystko się skończyło
Teraz więc, kiedy przy ciąży z Anią sytuacja się powtórzyła, założono mi szew, dzięki czemu byłam w stanie szczęśliwie donosić tę ciążę
Cud narodzin
Tak jak widziałam to w wyobraźni – wszystko było takie naturalne, takie, jakbym to już kiedyś przeżyła. Magiczna chwila, której żadne obawy czy ból nie mogą zakłócić. Od pierwszego momentu czułam się tak, jakbym od dawna była jej matką. Nic mnie nie dziwiło. I ten jej nosek do góry, i usteczka wykrojone w kokardkę. Nie musiałam się uczyć odruchu opiekuńczości, on się od razu pojawia