Sztaba, Jusis, Perzyna. Koszalińska przyjaźń na lata
Wokalistka Reni Jusis, kompozytor Adam Sztaba i producent Marcin Perzyna znają się ponad 40 lat. Cała trójka uczęszczała od pierwszej klasy szkoły podstawowej do matury do Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Grażyny Bacewicz w Koszalinie. Adam i Marcin mieszkali w blokach naprzeciwko siebie, poznali się w harcerstwie w zuchach. Reni Jusis chodziła do jednej klasy z Marcinem, a Adam był w rok młodszej. To była pod wieloma względami niezwykła szkoła. - Byliśmy ze sobą niesamowicie zżyci. - podkreśla Reni Jusis. - To jest tak, jakby się oglądało film lub czytało książkę o paczce przyjaciół, którzy się znają, jak łyse konie. To były silne relacje, z których wiele przetrwało do dziś. - tłumaczy Marcin Perzyna. Klasa Reni i Adama były ze sobą bardzo blisko. Wokalistka zaprosiła nawet dyrygenta na swoją studniówkę.
Debiut od "Metra" do "Fatamorgany?"
Musical to forma sztuki, która zachwyca widzów na całym świecie. To połączenie muzyki, tańca i dramaturgii, które potrafi poruszyć serca i rozśmieszyć do łez. Ale czy musical może być stworzony przez licealistów? Oczywiście! Wystarczy tylko, że spotkają się w jednym miejscu ambitni młodzi ludzie pełni pasji, którzy natkną się na odpowiednią inspirację. Tu inspiracją było "Metro"?
- Gdy miałem 16 lat pojechaliśmy z Koszalina do Warszawy dość dużą grupą ze szkoły na musical "Metro". Ja do końca nie wiedziałem, na co jadę. Ten musical nie tylko mnie, ale też Marcina totalnie oczarował. Zwariowaliśmy na jego punkcie. Wróciliśmy do Koszalina i zakiełkował pomysł, żeby zrobić własny musical. Nie chcieliśmy robić kopii Grease czy Jesus Christ Superstar. Chcieliśmy napisać coś własnego od samego początku. Nikt z nas oczywiście tego nie potrafił, ale stwierdziliśmy, że teraz jest najlepszy moment, żeby się uczyć. - zdradził kulisy powstania musicalu Adam Sztaba.
- Zaczęło się od tego, że przyszedłem do Adama i powiedziałem, że robię musical, on zapytał: "Kto zrobi muzykę?" - Ja odpowiedziałem: "No Ty!" - podsumował producent Marcin Perzyna. Adam i Marcin wzięli sprawy w swoje ręce. Napisali dwugodzinny musical. Zebrali grupę około czterdziestu osób złożoną głównie z wokalistów i muzyków tworzących orkiestrę. Wśród nich znalazła się Reni Jusis. To był ich pierwszy wspólny projekt. Marcin Perzyna napisał pierwsze w życiu libretto - całą historię tego spektaklu oraz teksty piosenek, Adam Sztaba napisał muzykę - debiutował jako kompozytor i dyrygent, a Reni Jusis po raz pierwszy zaśpiewała na musicalowej scenie. Skomponowanie muzyki do musicalu i rozpisanie utworów na orkiestrę w wieku 16 lat to jest wyczyn. Adam kupił jedyną książkę z instrumentoznawstwa, którą znał i zaczął ją studiować.
Reni Jusis, Adam Sztaba i Marcin Perzyna niesieni na fali pasji do sztuki
To historia o pewności siebie i harcie ducha, które nie gasły trakcie mozolnego przygotowywania tego musicalu. Pracowali nad nim nieprzerwanie ponad rok. Próby odbywały się w szkole po lekcjach i trwały do późnych godzin nocnych. - Rzuciliśmy się z motyką na słońce. Były trudne momenty. Czasem się załamywaliśmy, kiedy na próbę przychodziła połowa składu, ale byliśmy bardzo zdeterminowani. Nic się wtedy nie liczyło. Codziennie chodziłem do szkoły, a potem pracowałem nad spektaklem. Wracałem o 2 w nocy do domu, kładłem się spać i o 7 znowu szedłem do szkoły. To były czasy jeszcze przed komórkami, więc mama się zastanawiała w pewnym momencie, czy nie wpadłem w złe towarzystwo. Schudłem, miałem zapadnięte policzki, podkrążone oczy… - opowiada pełen sentymentu Adam Sztaba. - Siedzieliśmy w szkole całe noce i się przygotowywaliśmy. Pamiętam, że czasem wracałam o świcie do domu. - zwraca uwagę Reni Jusis. Pokazali, że wszystko jest możliwe, jeśli idzie za tym wiara i niezłomna motywacja.
Dwadzieścia prób i premiera 27 marca 1993 roku w Międzynarodowy Dzień Teatru
Od początku marzyli, aby pokazać swój musical w teatrze. Zaprosili więc ówczesnego dyrektora Bałtyckiego Teatru Dramatycznego im. J. Słowackiego w Koszalinie – Ryszarda Majora, na próbę na korytarzu szkolnym. - Ja tu widzę parę niedoróbek. Czy chcecie, żebym ja Wam w tym pomógł, czy wolicie to skończyć sami? – wystawił wówczas ocenę dyrektor teatru.
Dla licealistów było oczywiste, że skoro zaczęli sami, pracowali nad tym prawie rok, to chcą również skończyć sami. Dyrektor okazał zrozumienie i podarował twórcom 20 bezpłatnych prób na deskach teatru. To był wystarczający czas, aby ten spektakl postawić na nogi. Dwadzieścia prób w marcu 1993 roku, czyli prawie trzy tygodnie codziennych spotkań, ćwiczeń i przygotowań zwieńczonych premierą. Przybyli nauczyciele, rodzice, rodziny. Wszyscy pod ogromnym wrażeniem przedsięwzięcia, którego dokonali nastolatkowie. Dyrektorowi teatru premiera bardzo przypadła do gustu. W sumie spektakl zagrano tylko kilkanaście razy. Rocznik Reni był rocznikiem maturalnym. Klasa Adama była jeszcze przed maturą, jednak wszystkich pochłonęła nauka. Maturzyści błyskawicznie po premierze wpadli w wir maturalny, a potem zaczęli się rozjeżdżać na studia. Wtedy już nie było czasu na granie.
Prorocza fabuła "Fatamorgany?"
Pierwszy akt opowiadał o losach młodych ludzi u progu dorosłości, owładniętych marzeniami, którzy wierzą w to, że będą mieli dokładnie takie życie, jakie dla siebie wymyślili. Większość ról została napisana pod konkretnych aktorów, biorąc pod uwagę ich prywatne aspiracje. Drugi akt opowiadał o ich spotkaniu 6 lat później. Nazwa "Fatamorgana?" ze znakiem zapytania na końcu, ponieważ bohaterowie, gdy spotkali się po czasie, z trudem mogli się rozpoznać. Okazało się, że proza życia ich zmieniła. Ktoś stał się interesowny, komuś zależy tylko na pieniądzach. Przyglądali się sobie z nieufnością, patrząc na to, jak świat i oni się zmienili. Wspólne ideały, które mieli, mając lat 18, nie u wszystkich się zachowały. Stąd ta "Fatamorgana?" – rozważania, co o nich samych jest prawdą? Na szczęście musical ma szczęśliwe zakończenie. Na koniec drugiego aktu odkopują swoje przeznaczenie. Śpiewają piosenkę, która ich niesie według tych pierwotnych, młodzieńczych, może trochę naiwnych ideałów. Co ciekawe scenariusz musicalu, dla niektórych licealistów okazał się być proroczym. Reni Jusis, choć inni widzieli w niej piosenkarkę, nie była pewna swojej wokalnej drogi. Jak sama podkreśla to właśnie Marcin i Adam pomogli jej wyrazić swoje marzenie. - Reni wyraźnie dominowała talentem i głosem nad resztą grupy. Pamiętam, że tuż przed premierą Reni przyszła do Marcina i zasugerowała, że brakuje jej w musicalu własnej solowej piosenki. Napisaliśmy dla niej piosenkę o niej samej. Nazywała się "Oto ja". - przypomina Adam Sztaba. To w tej piosence Reni pierwszy raz zamanifestowała przed sobą i światem, że wybiera dla siebie śpiew. Inny licealista w musicalu został obsadzony w roli kogoś, kto marzy o amerykańskim śnie. To była wymyślona fikcyjna historia. Co to znaczy wyprorokować sobie przyszłość? Nie tylko pojechał do Stanów, ale mieszka tam od wielu lat po dziś dzień i założył rodzinę. Jeden z kolegów Adam Krylik, miał naprawiać telewizory, nie łączył swoich planów zawodowych z muzyką, jednak ten musical otworzył go na nową drogę. Aktualnie jest aktorem dubbingowym znanym z wielu bajkowych piosenek. Czasami role zapisane w scenariuszu zmieniają się w prawdziwe życie. Twórcy przekonują, że podczas pracy nad musicalem spotykali magię na każdym kroku. Wiele osób pod wpływem pracy przy spektaklu przewartościowało swoje życie i zmieniło plany.
Koncert z okazji 20-lecia "Fatamorgany?"
W 2013 roku po 20 latach od premiery Marcin i Adam zorganizowali jubileuszowy koncert. Zrobili to na hali widowiskowo-sportowej w Koszalinie. W pierwszej połowie koncertu wystąpiła stara gwardia, czyli ci, którzy zagrali 20 lat wcześniej z Reni Jusis łącznie. Większość z nich nie śpiewa zawodowo, a jednak wskoczyła na scenę i przed 4 tysiącami ludzi zaśpiewali kilkanaście piosenek z musicalu. Do drugiej części koncertu zostały zaproszone gwiazdy takie jak: Edyta Górniak, Piotr Cugowski, Natalia Kukulska, Kasia Wilk, Igor Herbut. W orkiestrze zasiadło kilku muzyków sprzed 20 lat, a pozostałe miejsca wypełniła orkiestra szkolna, w wieku tych, którzy zagrali "Fatamorganę?" za pierwszym razem. To był wieczór pełen wzruszeń.
Reni Jusis, Adam Sztaba i Marcin Perzyna o wspomnieniach, które nie blakną
Reni, Adam i Marcin wspominają chwile spędzone na przygotowaniach do musicalu, jako jedne z najpiękniejszych chwil w swoim życiu. - Takiej atmosfery pracy twórczej życzyłbym wszystkim, którzy kiedykolwiek się zabiorą za tworzenie czegokolwiek. Proszę sobie wyobrazić ludzi, którzy spotykają się tylko dla swojej pasji I dla swoich marzeń. Nic ich nie ogranicza. Nie ograniczają ich pieniądze, doświadczenie, rutyna, maniera – wszystko to, co niszczy wiele fantastycznych rzeczy w dorosłym życiu. Spory były o charakterze twórczym, zawsze się przyjaźniliśmy. Nie mieliśmy nic, ale mieliśmy wielką pasję – wspomina Marcin Perzyna.
- Wydaje mi się, że motywacja i pasja, którą mają w sobie nastolatkowie, to ona rodzi takie niesamowite rzeczy, że grupa nastolatków praktycznie z dwóch klas jest w stanie zorganizować cały dwuaktowy spektakl – libretto, muzyka, kostiumy, scenografia, choreografia – wszystko było nasze. Uważam, że mieliśmy w sobie całą moc entuzjazmu i energii. – dodała Reni Jusis.
- Bardzo się cieszę z tego, że udało nam się przeżyć tę przygodę. To było coś najpiękniejszego. Co wspominam do dziś jako najpiękniejszą rzecz naszego życia. To była najlepsza rzecz, która mi się artystycznie przydarzyła. Fantastycznie się stało na scenie ze Stingiem, czy Michaelem Boltonem, ale tamto zadanie, porwanie się na coś tak nieprawdopodobnego w wieku 16 lat było czymś niewiarygodnym. Zastanawiałem się, czy to faktycznie nie była fatamorgana – podsumował Adam Sztaba.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- "Zielona granica" Agnieszki Holland gorąco przyjęta na festiwalu filmowym w Wenecji. "Wzruszenie, które szło z widowni, było wyjątkowe"
- Co gwiazdy noszą w swoich torebkach? "Mam szminkę w folii"
- Marcin Hakiel zwierzył się u Kuby Wojewódzkiego. "To jest trudne"
Autor: Angelika Buza
Źródło zdjęcia głównego: Michał Żebrowski/East News