Kinga Zawodnik o hejcie
Kinga Zawodnik przyznaje, że od dziecka zmaga się z nieprzyjemnymi komentarzami na temat swojego wyglądu. W rozmowie z Karoliną Kalatzi wyznała, że przez lata starała się tym nie przejmować, założyła zbroję, która miała ja chronić przed tym, co złe. I choć mogłoby się wydawać, że nie dopuszcza do siebie złych emocji, bo na co dzień jest uśmiechniętą, energiczną dziewczyną, to pamięta też to, co przeszła. W szkole rówieśnicy zgotowali jej piekło.
- Ja mierzyłam się z hejtem przez te trzydzieści lat i ja już naprawdę jestem uodporniona na wiele różnych sytuacji. Ja mam w życiu takie historie i takie sytuacje, że jak ja bym chciała o tym opowiedzieć, może kiedyś się zbiorę na odwagę, to każdy by siedział i ryczał, że potrafiłam tyle przeżyć - ja i moja rodzina - i w tym momencie ja potrafię się śmiać, wyjść do ludzi i potrafię być sobą (...) Wcześniej myślałam, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, dziś myślę, że po tym, jak znoszą twój sukces - wyznała.
W rozmowie Kinga powiedziała, który moment w jej życiu był tym najtrudniejszym.
- To był chyba moment, kiedy tata zaczął chorować. Pierwszy raz w 2010 roku, to był czas mojego liceum, gdzie miał wypadek i było bardzo ciężko, a później ta choroba nowotworowa. Jego pogrzeb pokazał mi, kto z moich znajomych ze mną jest, a kto jest bo jest...
Kinga Zawodnik ruszyła z ważnym projektem
Kinga Zawodnik każde złe doświadczenie stara się przekuć w coś dobrego. Teraz skupia się na hejcie, jakiego doświadczyła ze strony kolegów z klasy. W tamtym czasie mogła liczyć jedynie na siebie i rodzinę; ani rodzice uczniów, którzy się nad nią znęcali, ani nauczyciele nie reagowali na przemoc.
Dziś Kinga jeździ po szkołach, by otwarcie mówić o tym, czym jest hejt, jak sobie z nim radzić i jak na niego reagować, kiedy spotyka nas lub naszych bliskich.
- Pracowałam nad tym projektem kilka dobrych miesięcy. To było takie moje marzenie, bo chciałabym trafić do jak największej grupy swoich odbiorców, a przede wszystkim do małych dzieci, którym uświadomię, że taka samoakceptacja i szacunek do drugiego człowieka jest na pierwszym miejscu. Ja sama bardzo dużo złego doświadczyłam w dzieciństwie, bardzo dużo i to nie jest tak, że ja się będę nad sobą użalać, bo te sytuacje ukształtowały mój charakter. Dzięki temu jestem teraz tu, gdzie jestem (...) Na podstawie swoich doświadczeń będę mówić, żeby nie hejtować, nie patrzeć na ten wyimaginowany świat Instagrama, Facebooka, social mediów, bo każdy z nas jest człowiekiem, każdy z nas zasługuje na szacunek i my to powinniśmy wynieść z domu - przyznaje Kinga.
Kindze zależy na tym, by projekt trafił nie tylko do dzieci, ale również do ich rodziców.
- Jeden chłopiec bardzo mi dokuczał, wyzywał - różne rzeczy tam były... Jego mama przy wszystkich dzieciach w całej klasie, przy nauczycielu do mnie mówi "no tak, mój syn cię przezywa, schudnij to przestanie" (...) Nie odezwałam się, bo nie wiedziałam, jak się zachować. Chciałam się popłakać, ale wiedziałam, że jeśli się popłaczę, to tym bardziej pokażę swoją słabość, a mnie życie nigdy nie oszczędzało i ja od najmniejszych lat próbowałam walczyć o siebie - wyznała. - Najlepsze w tym wszystkim jest to, że mimo iż ja byłam krzywdzona, to ja nigdy nie krzywdziłam innych; podleciało do mnie dwóch, trzech chłopaków, podduszali mnie do ściany, to wtedy musiałam zareagować - dodała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz też:
- Michał Piróg nie chce tak żyć: "To jest męka. Siedzisz w jakimś więzieniu"
- Anna Głogowska w żałobie. Piotr Gąsowski: "Odszedł z przeświadczeniem, że go kochasz"
- Prywatna spowiedź Aleksandra Kwaśniewskiego. "Ogromna część memów to jest zwyczajne chamstwo"
Autor: Karolina Kalatzi
Reporter: Karolina Kalatzi