"Jest jajcarzem, lubi prowokować". Obsada "BrzydUli" zdradza, kto najczęściej żartuje na planie

Kto jest największym jajcarzem na planie "BrzydUli 2"?
Źródło: Dzień Dobry TVN
Serial "BrzydUla" to nie tylko świetne aktorstwo i doskonały scenariusz. To również wspaniała atmosfera na planie, która udziela się całej ekipie. Adam Barabasz z serwisu dziendobry.tvn.pl sprawdził, kto jest największym żartownisiem w obsadzie.

Żarty na planie "BrzydUli 2"

Aktorzy zgodnie podkreślają, że są już jak rodzina. Długie godziny spędzone na planie wymagają nie tylko dyscypliny i cierpliwości, ale również poczucia humoru.

- Trzeba jakoś zabić ten czas, który jest pomiędzy ujęciami. Tak się składa, że tutaj jest rozrywkowy zestaw ludzi, poza tym znamy się nie od dzisiaj - zdradza Łukasz Garlicki. - Żarty lecą non stop, a właściwie teraz, że żyjemy w XXI wieku jest to pokazywanie memów. Trochę żałuję, że opowiada się coraz mniej, a częściej pokazuje się obrazki - dodaje.

Reporterskie śledztwo na planie "BrzydUli" - po nitce do kłębka - prowadzi do jednego nazwiska.

- Filip Bobek - mówi Małgorzata Socha. - Przyznam szczerze, że bardzo lubi prowokować takie sytuacje. Zawdzięczamy całą masę gagów Filipowi - zaznacza.

Aleksandar Milićević, który dołączył do obsady, również jest zdania, że Filip Bobek przoduje w tym rankingu.

- Na razie miałem styczność z Filipem, on jest jajcarz, jest fantastyczny - wyjawia serialowy Marek. - Julka też jest dobra, zwłaszcza jej pytania na relacjach, to jest dobry kaliber. Nie poznałem jeszcze Łukasza Simlata, jak on sobie tutaj funkcjonuje chodząc po korytarzu. Jestem tego bardzo ciekaw, bo ta jego gimnastyka aktorska, już w scenach to jest kawał dobrego jajcarza - dorzuca z uśmiechem.

Fenomen serialu "BrzydUla"

Nieczęsto zdarza się, że twórcy serialu decydują się na jego reaktywację po 12 latach. W przypadku "BrzydUli" było to ryzykowne posunięcie z dwóch powodów. Po pierwsze, dwa sezony serialu, nadawane w latach 2008-2009, zdobyły olbrzymią popularność. Po drugie, produkcja zyskała miano kultowej i trudno dziś sobie wyobrazić polską telewizję chociażby bez powiedzonek Violetty Kubasińskiej, w którą wcieliła się Małgorzata Socha.

- To jest jedna z niewielu sytuacji, w których możemy się dowiedzieć, co było dalej po "i żyli długo i szczęśliwie" - stwierdza Mariusz Zaniewski, serialowy Aleksander. - Zawsze wydaje nam się, że tam musiało być tylko dobrze, skoro stanęli już na ślubnym kobiercu. Tak naprawdę nikt nie zastanawia się nad prozą życia i perypetiami, które mogą się jeszcze wydarzyć.

Producenci podjęli odważną decyzję i postanowili nie wracać do momentu zakończenia fabuły ostatniego sezonu, tylko pokazać losy postaci po 12 latach.

- Nasi bohaterowie poszli dalej w życiu i mają dużo więcej do stracenia - zaznacza Julia Kamińska. - Oprócz tej potencjalnej miłości, jest jeszcze miłość do dzieci, jest to, co zbudowali przez te lata. U innych bohaterów też jest ciężej. Mimo to staramy się zachować ten balans pomiędzy opowieścią obyczajową, między dramatem a komedią, bo jest też dużo wątków komediowych, trochę nowych postaci. Myślę, że to razem tworzy taki smaczny produkt, który jest trochę wzruszający, trochę rozśmieszający i to się po prostu dobrze ogląda - podsumowuje.

Zobacz wideo: Na czym polega fenomen serialu "BrzydUla"?

Fenomen serialu "BrzydUla"

Zobacz także:

Autor: Adam Barabasz

Reporter: Adam Barabasz

Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Urbanek / TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości