Armin van Buuren o kryzysowym momencie kariery. "Nie byłem szczęśliwy, piłem za dużo alkoholu"

Armin van Buuren o kryzysowym momencie kariery. "Nie byłem szczęśliwy, piłem za dużo alkoholu"
Król muzyki trance – Armin van Buuren w Polsce
Źródło: Dzień Dobry TVN
Ma na koncie pięć tytułów najlepszego DJ-a świata według prestiżowego rankingu DJ Mag. Armin van Buuren od ponad dwóch dekad jest ikoną muzyki elektronicznej, wyznaczając trendy na największych scenach globu. Wojtek Łozowski z Dzień Dobry TVN przeprowadził wywiad z artystą. Rozmawiali m.in. o jego wieloletniej karierze, sukcesie w branży, ale też o sławie. Jaką cenę trzeba za nią zapłacić?
Kluczowe fakty:
  • Armin van Buuren jest znanym i cenionym DJ-em. Stara się utrzymywać bliski kontakt z fanami, szczególnie poprzez audycję "A State of Trance".
  • Międzynarodowa popularność Armina van Buurena w pewnym momencie zaczęła mieć na niego negatywny wpływ - przegapił ważne momenty w życiu swoich bliskich, za dużo pracował i nadużywał alkoholu. Jak sobie z tym poradził?
  • Tuż przed pandemią artysta czuł się wypalony zawodowo i nie był szczęśliwy. Co pomogło mu odzyskać balans?

Armin van Buuren - król muzyki trance

Armin van Buuren pojawił się na festiwalu muzyki elektronicznej, który odbył się na stadionie Legii w Warszawie. Wojtek Łozowski miał okazję spotkać się z artystą przed jego występem. Armin od 20 lat jesteś na szczycie popularności. Jak zmieniła się jego perspektywa i definicja sukcesu? Jak to wygląda dziś, a jak wtedy, kiedy zaczynał karierę?

- Kiedy zaczynałem, grało się zwykle w klubach, a te większe wydarzenia odbywały się średnio 2-3 razy w roku. A teraz muzyka elektroniczna podbija sceny muzyczne na całym świecie - powiedział Armin.

Czy wciąż cieszy go to tak samo jak kiedyś?

- Tak, bardzo, ale teraz jest trochę inaczej niż kiedyś, bo mam rodzinę. Moją pracę traktuję bardziej jak sport wyczynowy niż jak coś, co kocham robić. Mam już 48 lat i muszę podchodzić do tego realistycznie - stwierdził DJ.

Armin jest bardzo zaangażowany w kontakt z fanami - szczególnie poprzez audycję "A State of Trance" nadawaną na cały świat. Czy dłuższe formy radiowe i opowiadanie historii poprzez muzykę nadal mają taką siłę jak kiedyś?

- Format audycji radiowej jest wciąż ten sam, ale teraz mam co tydzień gości w studiu i robimy też transmisję. To sprawia mi ogromną frajdę. Wielu fanów, nawet z Polski, przyjeżdża specjalnie na tę audycję. "A State of Trance" w przyszłym roku świętuje 25 lat i nigdy nie przypuszczałem, że utrzyma się tyle lat - podkreślił muzyk.

Armin van Buuren o kulisach pracy DJ-a

Wiele osób próbuje swoich sił w roli DJ-a. Armin van Buuren przyznał, że obecnie o wiele łatwiej jest się wybić i zdobyć popularność.

- Myślę, że w dzisiejszych czasach dzieje się to szybciej. Ja budowałem swoją sieć fanów przez 25 lat. Zwłaszcza tutaj w Polsce, gdzie zagrałem wiele wspaniałych koncertów i według platform streamingowych Polacy są jednymi z najwierniejszych słuchaczy mojej muzyki. Jeśli masz szczęście i jeden z twoich utworów stanie się hitem, to możesz łatwo wejść do tej branży i płynąć na tej fali popularności. Grać na Ibizie, w Las Vegas, Nowym Jorku, Los Angeles, Buenos Aires, Sydney, na całym świecie. To jest niesamowite - zaznaczył gwiazdor muzyki elektronicznej.

Jednak jak to zwykle bywa, są dwie strony medalu. Armin zdobył międzynarodową popularność, ale ucierpiało na tym jego życie prywatne.

- Bardzo szybko zapomniałem o tym, co jest dla mnie w życiu najważniejsze. Ślepo podążałem za kalendarzem mojego menadżera. Przegapiłem Mikołajki z dzieckiem, urodziny mojego najlepszego przyjaciela. To wszystko w pewnym momencie się nawarstwiło i przez to czułem się coraz bardziej oderwany od siebie - podkreślił DJ.

Kryzysowy moment w karierze Armina van Buurena

Armin otwarcie mówi w wywiadach o zdrowiu psychicznym, ale też o tym, że w pewnym momencie stracił zapał do pracy i nie czerpał z niej przyjemności.

- Tuż przed pandemią czułem się wypalony zawodowo. Miałem zrobić sobie rok przerwy od tras koncertowych. Nie byłem wtedy szczęśliwy, piłem za dużo alkoholu. I wtedy zacząłem pracować nad sobą. Zrezygnowałem z alkoholu. Chciałem też zrezygnować z muzyki, bo byłem już nią zmęczony, ale zrozumiałem, że problemem nie jest muzyka, a ciągłe podróżowanie. I to poczucie samotności, kiedy jesteś daleko od rodziny, przyjaciół. Ciągłe latanie po całym świecie. Mierzenie się z jetlagami. Naprawdę poważnie rozważałem odejście z tej branży - wyznał artysta w rozmowie z Łozem.

Co sprawiło, że gwiazdor odzyskał życiowy balans?

- Pozwoliłem sobie na chwilę refleksji i miłość do muzyki wróciła. Muzyka to moja ogromna pasja. Nie zależało mi nigdy na nagrodach, czy byciu wielką gwiazdą. Myślę, że w pewnym sensie popularność jest toksyczna. To nie jest dobre dla człowieka, bo zmienia jego osobowość. A życie, które prowadzę teraz, przylot prywatnym odrzutowcem z eskortą policji, granie dla 30 tysięcy ludzi na stadionie, potrafi być szalone i surrealistyczne. Teraz potrafię to zdrowo oddzielić. Wykonałem dużo pracy nad sobą, żeby dojść do takiego momentu - podkreślił Armin.

Całą rozmowę znajdziesz w materiale wideo.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości