Jak Anita ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" powiedziała dzieciom o chorobie Adriana? "Matczyna intuicja"

Anita Szydłowska
Anita Szydłowska - jak powiedziała dzieciom o chorobie męża?
Źródło: Dzień Dobry TVN
Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak to para doskonale znana fanom "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Jako jedni z nielicznych stworzyli udany związek i wciąż są małżeństwem. Niestety od pewnego czasu muszą się mierzyć z niezwykle groźnym przeciwnikiem - glejakiem. Anita opowiedziała, jak wiadomość o chorobie przekazała dzieciom.
Kluczowe fakty:
  • Adrian Szymaniak ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" zmaga się z glejakiem IV stopnia.
  • Mężczyzna przeszedł dwie operacje. Teraz jego bliscy zbierają środki na dalsze leczenie.
  • Anita, żona Adriana, w najnowszym wywiadzie opowiedziała, co chorobie taty wiedzą ich dzieci.

Dalsza część tekstu znajduje się poniżej.

DD_20250902_Adrian_rep_napisy
Adrian ze “Ślubu od pierwszego wejrzenia” walczy z glejakiem (napisy)
Źródło: Dzień Dobry TVN

Adrian Szymaniak ma glejaka IV stopnia

Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak spotkali się na planie 3. edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Są jedną z nielicznych par, którym udało się przetrwać i stworzyć naprawdę udany związek. Wspólnie wychowują dwójkę dzieci - 5-letniego Jerzego i 6-letnią Biankę.

Kilka miesięcy temu życie pary bardzo się zmieniło. U Adriana lekarze zdiagnozowali glejaka IV stopnia. Mężczyzna ma za sobą dwie operacje. Obecnie rodzina prowadzi zbiórkę, aby zapewnić mu dostęp do leczenia w innych ośrodkach, również poza granicami naszego kraju oraz metod, które w Polsce nie są refundowane. Więcej na ten temat i jak wspomóc Adriana można znaleźć TUTAJ.

Anita Szydłowska o chorobie męża. Jak powiedziała o niej dzieciom?

Anita Szydłowska w rozmowie serwisem Plejada.pl opowiedziała o dzieciach i o tym, jak one odnajdują się w tej niełatwej sytuacji.

- Wiedzą, że tata jest chory, że ma coś w główce i jeździ do lekarzy, żeby czuć się dobrze, żeby już go nic nie bolało. Staram się zapewniać im normalną codzienność, fundować różnego rodzaju wyjścia, by mimo wszystko mieli dzieciństwo nie tylko na szpitalnym korytarzu. Bywało tak, że chodziliśmy do Adriana z laurkami przez nich robionymi - wyjaśniła. Jak dodała, stara się robić wszystko, aby ich świat był jak najbardziej stabilny.

- Oni mają 5 i 6 lat. Nie wiedzą, co to jest za choroba. To nie jest odpowiedni moment, żeby tłumaczyć im, czym dokładnie jest ta choroba - podkreśliła. Przyznała, że nie radziła się nikogo, jak wytłumaczyć dzieciom, co się dzieje.

- Jestem po psychologii, więc myślę, że częściowo mogę korzystać z tych zasobów. Poza tym to po prostu matczyna intuicja. Każde dziecko jest inne i z każdym można inaczej porozmawiać - tłumaczyła.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości