Znany trener doprowadzony do więzienia. "Apelujemy do pokrzywdzonych kobiet, by się zgłaszały"

Uwaga! TVN. Trener jeździectwa doprowadzony do więzienia. Apel policji
Uwaga! TVN. Trener jeździectwa doprowadzony do więzienia. Apel policji
Źródło: Uwaga TVN
Pół roku po śledztwie i reportażu programu Uwaga! TVN dotyczącym molestowania seksualnego zawodniczek przez trenera w stadninie koni na Kaszubach, policja w końcu zatrzymała podejrzanego mężczyznę. - On jest wpływowy na całą Polskę, dlatego to tak długo trwało, zanim te dziewczyny się zgłosiły, one się bały po prostu - mówi rozmówca dziennikarzy.

"Uwaga! TVN". Trener jeździectwa doprowadzony do więzienia

Marcin P. to były prominentny działacz pomorskiego związku jeździeckiego, trener i instruktor jazdy konnej. Mężczyzna został skazany za wykorzystywanie seksualne dwóch kobiet, pracujących w ośrodku jeździeckim, który prowadził. Mimo to od blisko miesiąca unikał odpowiedzialności karnej.

- Nie stawił się do aresztu śledczego, dlatego też sąd wydał za nim nakaz zatrzymania i doprowadzenia go do aresztu śledczego – mówi kom. Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

We wtorek policjanci z Wydziału Kryminalnego w Gdańsku zatrzymali go na terenie prowadzonego przez niego ośrodka jeździeckiego.

- Mężczyzna był całkowicie zaskoczony naszą obecnością, nie zdawał sobie sprawy, że możemy w każdej chwili się pojawić i nie stawiał oporu – opowiada kryminalny, który był na miejscu.

"Płakała, strasznie płakała, a ja razem z nią"

Sprawa Marcina P. ma swój początek w 2018 roku. Redakcja Superwizjera i Uwagi! zajmowała się nią kilka miesięcy temu.

Zobacz poprzednie reportaże >>>

"Zablokował mnie bez możliwości ucieczki". Co działo się w znanej stadninie? >>>

Duże pieniądze, konie i dramaty młodych zawodniczek. "Strach mnie paraliżował" >>>

- W 2018 roku, świeżo po ukończeniu osiemnastki, pojechałam tam do pracy – mówi Katarzyna, której ze względu na anonimowość, zmieniliśmy imię. Katarzyna trafiła do ośrodka jeździeckiego prowadzonego przez Marcina P. jako instruktorka nauki jazy konnej. Pierwszego dnia pracy Marcin P. zorganizował spotkanie integracyjne.

- Poszłyśmy do biura pana Marcina. Zaczęliśmy pić alkohol. Już trochę miałyśmy też wypite. Powiedziałam dziewczynom, że już koniec, że idziemy spać i poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się, byłam sama. Jak zdjęłam buty, wszedł pan Marcin. Zaczął mnie rozbierać, zdjął mi spodnie, skarpetki. Chciał ze mnie zdjąć majtki, ale… byłam jeszcze w stanie to zatrzymać, powiedzieć, że sobie tego nie życzę – opowiada Katarzyna.

- Zaczął mi dalej ściągać majtki. Odepchnęłam jego rękę, ale zaczął mnie głaskać po pośladku. Powiedział, że chciał coś osiągnąć i wyszedł z mojego pokoju. Tak po prostu. Nie wiem, czy coś usłyszał, czy czegoś się przestraszył. Po prostu wyszedł – kontynuuje.

Następnego dnia Katarzyna usłyszała rozmowę dwóch innych dziewcząt z pokoju obok. - Dowiedziałam się o historii tej drugiej dziewczyny. Że pan Marcin doprowadził do tego, że się trochę spiła, a potem zaciągnął ją za domek. Jak to opowiadała, to była roztrzęsiona. Płakała, strasznie płakała. Ja płakałam razem z nią, bo byłyśmy w tym razem – mówi kobieta.

- No i wtedy przyszedł pan Marcin, przyciągnął nas do siebie i zaczął przytulać. Myśmy się odpychały. On mówił, że nie pamięta, że ryba mu zaszkodziła, że przecież nic takiego się nie stało – wspomina Katarzyna.

Sprawa Marcina P. w sądzie

Sprawa wykorzystania Katarzyny i jej koleżanki trafiła do prokuratury. Marcinowi P. postawiono zarzut wykorzystywania seksualnego. Sąd w Kościerzynie zajmował się sprawą ponad 5 lat. W tym czasie Marcin P. nadal organizował kolonie dla dzieci i młodzieży. W czerwcu ubiegłego roku, po tym gdy zapadł już wyrok w jego sprawie, zapytaliśmy Marcina P. o ciążące na nim zarzuty.

- Nie mam się z czego tłumaczyć. Proszę opuścić teren – uciął szybko mężczyzna.

Kilka miesięcy po emisji naszego materiału sprawa Marcina P. ponownie trafiła na wokandę. Sąd utrzymał wyrok pierwszej instancji i mężczyzna został prawomocnie skazany na rok i 6 miesięcy więzienia. Mimo to kilka tygodni po ogłoszeniu wyroku, do naszej redakcji zaczęły napływać informacje, że Marcin P., pomimo prawomocnego wyroku, wciąż nie trafił za kraty. Mężczyzna nie stawił się do odbycia kary, musiał zostać doprowadzony do więzienia przez policję. Teraz spędzi w nim rok i trzy miesiące.

"Moja kariera jeździecka się skończyła"

- Dla mnie on był autorytetem, osobą, którą chciałabym kiedyś być. Chciałam prowadzić obozy jeździeckie. Też mieć swój ośrodek, swoje konie. Bardzo mnie zawiódł – mówi Katarzyna.

Po tym, co spotkało Katarzynę w 2018 roku, przestała jeździć konno.

- Moja kariera jeździecka się skończyła – mówi kobieta. Za krzywdę wyrządzoną Katarzynie, Marcin P. otrzymał wyrok 6 miesięcy więzienia. Za wykorzystanie jej koleżanki - kolejny rok.

Marcin P. skrzywdził więcej kobiet? - Mimo że ten wyrok zapadł, policjanci cały czas nad tą sprawą pracowali, ponieważ mieli przypuszczenie, że pokrzywdzonych kobiet przez tego mężczyznę może być znacznie więcej – mówi kom. Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

- Stąd też apel do kobiet, które są pokrzywdzone przez tego mężczyznę, aby zgłaszały się do policjantów. Została utworzona specjalna skrzynka mailowa, jest również możliwości skontaktowania się z policjantami, dzwoniąc na numer komórkowy – dodaje kom. Karina Kamińska z gdańskiej policji.

Osoby pokrzywdzone mogą wysłać wiadomość na adres mailowy pokrzywdzone@gd.policja.gov.pl lub zadzwonić pod numer 691 420 551.

Reportaże "Uwagi!" można oglądać na Player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady. 

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości