- Nie jadłam nic, chcę iść do lekarza, bardzo proszę. Jestem chora, weźcie mnie do szpitala. Nie wiem, kto mnie zamyka – to słowa zamkniętej na kłódkę w mieszkaniu, starszej kobiety. Nagrała je jedna z sąsiadek.
- Zrobiłam to, bo chcę jej pomóc. Szkoda mi tej pani i boję się o nią. Ona staje w oknie, krzyczy, rozbiera się. Nieraz błagała o pomoc – tłumaczy sąsiadka.
- Kłódka na jej drzwiach wisiała jakieś dwa miesiące – słyszymy.
W końcu kłódka została przepiłowana przez służby. Staruszce udzielono doraźnej pomocy, nie została jednak zabrana do szpitala. Na drzwiach wisi teraz drut, by można było je prowizorycznie zamykać od zewnątrz.
- Kto mnie zamykał i z jakiej racji? – zastanawiała się starsza kobieta w rozmowie z reporterką Uwagi!
Uwaga! TVN. Sąsiedzi starali się pomóc 91-latce
91-letnia staruszka jest samotna, nie ma rodziny. Od dwóch lat zaczęła u niej postępować demencja. Emerytka przestała sobie radzić samodzielnie. Otępienie wywoływało u niej zaniki pamięci, ataki agresji, a także zaburzenia równowagi.
- Ostatnio chciała wychodzić przez okno, bo po prostu już nie ta głowa, demencja – mówi jeden z sąsiadów.
91-latka, zapytana przez dziennikarkę Uwagi!, powiedziała, że opiekuje się nią znajomy.
- Ale co on się opiekuje? On mi jedzenia nie przynosi, obiadu nie przynosi. Jaka to jest opieka? – stwierdza 91-latka.
Z relacji sąsiadów kobiety wynika, że w jej mieszkaniu było już kilkadziesiąt interwencji. Seniorka ma być dobrze znana wszystkim służbom. Ale, jak mówią sąsiedzi, doraźna pomoc jest niewystarczająca, bo kobieta wymaga stałej opieki.
W trakcie naszej obecności pod drzwiami 91-latki pojawił się mężczyzna. Powiedział, że jest opiekunem.
- Dlaczego starsza kobieta jest zamykana? – zapytała reporterka Uwagi!
- Bo często wychodzi i później co, przez całą Częstochowę będę jej szukał? – oświadczył i nie chciał dalej rozmawiać.
Jak pomagał MOPS?
Dwa lata temu pomocy 91-latce zaczął udzielać częstochowski MOPS. Od roku pracownicy socjalni proponowali seniorce, by zamieszkała w DPS-ie, ale ta odmawiała, dlatego urzędnicy zawiadomili sąd.
Z relacji sąsiadów wynika, że alarmowali MOPS o tym, że kobieta jest zamykana. Pracownicy socjalni nigdy jednak takiej sytuacji nie zastali, a pismo od sąsiadów w tej sprawie otrzymali dopiero 12 stycznia.
- Pracownicy socjalni byli tam, jak tylko była taka potrzeba – zapewnia Olga Dargiel, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie.
Według zapewnień rzeczniczki MOPS-u, działania miały być podejmowane we współpracy z policją. Pracownicy socjalni mieli dostać wtedy informację z policji, że kłódki już nie ma. Potem policyjne patrole miały monitorować sytuację kobiety, ale według relacji jej sąsiadów, nadal była zamykana.
Byliśmy umówieni na rozmowę z oficerem prasowym policji w Częstochowie, ale w dniu umówionego spotkania odwołał je.
Czy uda się skutecznie pomoc 91-latce?
W zamknięciu staruszka coraz częściej miała napady gniewu i rozpaczy. Obiady, które w ramach wsparcia z MOPS-u dostarczała jej firma cateringowa, zostawały na wycieraczce, bo na drzwiach kobiety wisiała kłódka.
- W drugi dzień świąt jedzenie stało dwa dni na klatce. Zorientowałem się, który to numer na trzecim piętrze, bo są balkony blisko, więc mówię, podamy jej przez balkon. Ale były święta nie było nikogo i się nie dało – opowiada jeden z sąsiadów.
- To jest bandyctwo. Jakby mnie ktoś zamknął i potrzebowałbym mocy, to jak bym wyszedł? – oburza się inny z sąsiadów.
Tymczasem w czasie wizyty opiekuna w mieszkaniu kobiety nagle pojawili się pracownicy socjalni. Po godzinie rozmowy z 91-latką i jej opiekunem opuścili mieszkanie. Nie udzielili nam żadnych informacji.
- Taka sytuacja jest już któryś raz. W momencie kiedy dzwonię do MOPS-u, mówią, że jest opiekun i będzie się opiekował. A ten pan nie jest w stanie się opiekować tą panią, ponieważ też jest osobą wiekową, a po drugie mieszka poza Częstochową. On po godzinie wyjeżdża od niej i sytuacja jest taka, jaka jest – usłyszeliśmy od jednej z sąsiadek.
Nasza interwencja spowodowała, że do pozostawionej samej sobie staruszki, która szukając opiekuna, mogła wyjść na mróz i już do mieszkania nie wrócić, od razu przyjechała policja. Wezwana została też karetka pogotowia. Ratownikom po negocjacjach udało się nakłonić 91-latkę, by opuściła mieszkanie. Seniorka została zabrana do szpitala.
Z kolei MOPS powtórnie zwrócił się do częstochowskiego sądu, w którym utknęła sprawa o umieszczenie schorowanej seniorki bez jej zgody w domu opieki.
Wcześniej sąd przez rok czekał na opinię biegłej psychiatry, która miała zbadać 91-latkę. Opinii jednak do tej pory nie sporządzono.
Sąd nie rozpatrzył też złożonego jeszcze w listopadzie ubiegłego roku wniosku o zabezpieczenie i czasowe umieszczenie kobiety w DPS-ie.
Postanowienie wydano dopiero, kiedy zainteresowaliśmy się sprawą.
91-latka od kilku dni przebywa już w jednym z domów opieki, gdzie ma stałą opiekę.
- Czuję się dobrze - oświadczyła 91-latka. I dodała: - Dziękuję wam wszystkim.
Inne reportaże Uwagi! można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Odebrano mu rentę i ubezpieczenie, mimo że jest niepełnosprawny od urodzenia. "To dla mnie nie do pojęcia"
- Nie zaciągali kredytów, a okazało się, że je mają. "Kwota zobowiązań to 1,8 mln zł"
- Zagadkowa śmierć po polowaniu. "Stawał się agresywny, bił i dusił"
Autor: MK
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN