Dramatyczna sytuacja w szpitalach
W ostatnim czasie Edyta Górniak zaskoczyła internautów swoimi wyznaniami. Gwiazda dość sceptycznie podchodzi do tematu istnienia pandemii koronawirusa. Zdaniem wokalistki w szpitalach nie leżą chorzy pacjenci, tylko statyści, a najlepszym sposobem na walkę z objawami COVID-19 jest witamina D oraz oregano. Na wieści artystki szybko zareagowało środowisko medyczne. Jak lekarze postrzegają walkę z epidemią?
W tym momencie jest sytuacja dramatyczna i nie zależnie od tego, na jakiej to jest linii, czy to są POZ, czy to są zespoły wyjazdowe karetek, czy oddziały szpitalne. Wszędzie brakuje miejsc, ludzie zaczynają masowo umierać i w szpitalach, i w domu
– powiedział Tomasz Rezydent.
W Polsce koronawirus nie zwalnia tempa. Według danych GUS w 2019 roku zmarło w Polsce 409709 osób, czyli statystycznie 1122 osób dziennie. Analizując obecne dane, COVID-19 odpowiada za prawie 30 proc. dziennych zgonów.
Doszliśmy do momentu, w którym system ochrony zdrowia się załamał. Mówimy o 3 proc. śmiertelności, natomiast należy pamiętać, że jeżeli dziennie w zeszłym roku umierało 1100 osób, a w tym momencie umiera dodatkowe 400 osób dziennie, to jest 30 proc. w skali jednego dnia śmiertelności
– wytłumaczył.
Praca w szpitalach podczas pierwszej i drugiej fali
Pierwsza fala koronawirusa była dla wszystkim wielkim zaskoczeniem i nowością. Jak przyznał lekarz, wiosną w szpitalach nastąpiła olbrzymi spychologia. Do placówek wysyłani byli wszyscy pacjenci z podejrzeniem koronawirusa.
W tym momencie to są ludzkie dramaty, ci pacjenci się faktycznie duszą, wymagają respiratorów, sprzętu do wentylacji nieinwazyjnej. To jest bardzo obciążające psychicznie dla personelu i osób leżących na salach
– powiedział.
Ponadto specjalista przyznał, że pacjenci obecnie nie leżą sami, lecz są grupowani do 5-osobowych sal. Niestety kontakt z rodziną nie jest możliwy. Zazwyczaj pacjent widzi się z bliskimi podczas ostatniego pożegnania.
Czasem stan tak drastycznie się pogarsza, że nie ma na to czasu. Oni nie mają siły rozmawiać, zazwyczaj to jest kilka słów. Pamiętam pana Stanisława, który zdążył tylko powiedzieć "kocham cię, ucałuj dzieci"
– powiedział lekarz.
Sytuacja, która ma miejsce w szpitalach, zainspirowała naszego gościa do rozpoczęcia prac nad drugą książką, choć pierwsza miała dopiero premierę. Autor "Niewidzialnego frontu" przyznał jednak, że wciąż pragnie pozostać anonimowy, aby jego czytelnicy nie utożsamiali historii z jednym szpitalem, lecz mieli świadomość tego, że podobne sytuacje dzieją się w każdej polskiej placówce.
Ten dziennik jest subiektywnym zapisem rzeczywistości, którą obserwowałem jako lekarz pracujący w szpitalu jednoimiennym. Przedstawiam w nim fakty oraz własne spostrzeżenia, opinie i komentarze nie tylko na temat pracy, ale także tego, co działo się w naszym kraju, w mediach i na portalach społecznościowych, no i w moim życiu prywatnym. Zapiski obejmują okres od samego początku pandemii w marcu aż do 1 lipca 2020 roku, kiedy to nasz szpital przestał być placówką jednoimienną
– opisuje swoją książkę Tomasz, lekarz rezydent.
Pomoc służbie zdrowia
Polacy wspierają medyków i doceniają ich ciężką pracę. Już od wczesnej wiosny organizowane były różnorodne zbiórki. Podczas kolejnej fali koronawirusa, kiedy lekarze spędzają całe dnie i noce w szpitalach, by ratować życie chorych pacjentów, na pomoc ruszyli mieszkańcy Warszawy.
Każdy może pomóc, bo ta pomoc jest potrzebna. Doświadczyli jej od samego początku pandemii. Ludzie dobrego serca przywozili nam osiłki praktycznie przez całą dobę. My nie mieliśmy czasu, żeby iść do sklepu, czy coś sobie przygotować
-powiedziała pani Małgosia, pracownik szpitala MSWiA w Warszawie.
Co Warszawiacy przygotowali dla personelu szpitala? Zobaczcie rozmowę Piotra Wojtasika.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz także:
Dr Paweł Grzesiowski: "Mamy pierwsze efekty zamknięcia szkół"
"Bohaterka naszych czasów" w programie Doroty Szelągowskiej. Zobaczcie metamorfozę domu Uli
Autor: Nastazja Bloch