Kierowca potrącił matkę z dzieckiem
22 października 2020 roku Małgorzata i Andrzej wraz ze swoją córką Laurą poszli na kawę do sąsiadki, która mieszkała na posesji obok. W domu z babcią została ich roczna pociecha Rita. To był słoneczny dzień. Sucho, jasno, przejrzyście. Szli ulicą Zakopiańską, to fragment drogi wojewódzkiej 946, łączącej Żywiec z Suchą Beskidzką. Jak czytamy w reportażu Małgorzaty Goślińskiej, ulica ta jest bardzo ruchliwa, do tego wąska, pełna zakrętów, wyboista i nie ma chodnika. Jezdnię od posesji dzieli szerokie pobocze. Rodzina szła tuż przy płocie, byli już na podjeździe przy bramie sąsiadki, kiedy nagle pojawił się samochód. Przeleciał w ciszy, uderzając Laurę w głowę i przygniatając Małgorzatę, która była w drugim miesiącu ciąży. Kobieta zginęła na miejscu. Dziewczynkę zabrał śmigłowiec medyczny. Niestety 3-latki nie udało się uratować. Zmarła cztery dni po wypadku. Andrzejowi nic się nie stało. Strażacy powiedzieli mu później: "gdyby nie drzewo, pan też by nie żył".
Kierowcą pojazdu był 69-letni Krzysztof S., lekarz laryngolog, który jechał z jednej pracy do drugiej. W chwili wypadku był trzeźwy. Jak ustalił biegły w sprawie, gdyby mężczyzna jechał zgodnie z przepisami 50 km na godzinę i hamował na poboczu, nikogo by nie potrącił. Świadkiem zdarzenia był m.in. Andrzej, mąż Małgorzaty i ojciec Laury.
- Goniłem od Laury do Gosi. Laura próbowała łapać powietrze. Za trzy sekundy przybiegła do niej moja mama, położyła ją na boku, głaskała. Ja próbowałem wydostać Gosię spod auta, czułem na ręce jej oddech - powiedział Andrzej w reportażu Goślińskiej.
Kilka osób wzywało pomoc. Krzysztof S. wysiadł z samochodu o własnych siłach i powiedział do Andrzeja: - Daj mi pan w pysk, bo nie wiem, co zrobiłem. Andrzej krzyknął do niego: - Zabiłeś mi dziecko, zabiłeś mi żonę!
- Stał bezczynnie. Po jakimś czasie zaczął przemieszczać się po rowie i oglądać elementy swojego uszkodzonego samochodu - zeznała sąsiadka. Świadkowie widzieli, że po wypadku kierowca rozmawiał przez telefon. S. zeznał, że nie wzywał pogotowia, bo inni to zrobili. Zadzwonił do asystentki, że nie będzie go w pracy, i do syna, żeby wezwał pomoc drogową.
Zapadł wyrok w sprawie Krzysztofa S.
Krzysztof S. został oskarżony o to, że potrącił piesze, umyślnie naruszając zasady bezpieczeństwa, poruszając się z nadmierną prędkością i nie obserwując przedpola jazdy. W reportażu Małgorzaty Goślińskiej czytamy: "Prokurator wniosła o karę trzech lat więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów na pięć lat. Z kolei pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego - o wymierzenie kary maksymalnej, jaka jest przewidziana za tego typu przestępstwo, czyli ośmiu lat pozbawienia wolności. Wniósł też o zakaz prowadzenia pojazdów na maksymalne 15 lat, zadośćuczynienie na rzecz Andrzeja i jego córki po 3 miliony złotych lub nawiązki po 200 tysięcy złotych".
- Proszę pana, ja też nie zapomnę do końca życia tego, co się stało. Proszę mi wierzyć, próbowałem podejść do dziecka, tylko pan podszedł szybciej, no i pańska reakcja spowodowała… (...) Ubolewam nad tym, co się stało - powiedział na sali sprawca wypadku do Andrzeja.
4 kwietnia zapadł wyrok. Sąd uznał, że Krzysztof S. jest winny potrącenia Małgorzaty i Laury w Gilowicach i skazał go na dwa lata i sześć miesięcy więzienia. S. dostał też zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na sześć lat. Musi zapłacić po 30 tysięcy złotych nawiązki dla Andrzeja i jego córki Rity oraz pokryć koszty sądowe. Wyrok nie jest prawomocny.
- To nie jest wyrok adekwatny do tego, co ten człowiek zrobił. Moja córka miała trzy lata i cztery miesiące życia, a on dostał dwa lata i sześć miesięcy - powiedział Andrzej po ogłoszeniu wyroku. Zapowiedział apelację.
Cały reportaż Małgorzaty Goślińskiej można przeczytać na stronie tvn24.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Daniel Olbrychski wspomina przyjaźń z Krzysztofem Krawczykiem. "Kochano go nie tylko za głos"
- Osiedla tak długie, że na adresy brakuje liter alfabetu. Deweloperzy mówią wprost: "Nie chcemy tego budować"
- Był ostatnim ambasadorem w Afganistanie. Poznał wszystkie strony krwawej wojny
Autor: Justyna Piąsta
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum rodzinne