Doktor Arsalan Azzaddin jest dyrektorem ds. medycznych i szefem SOR-u w szpitalu w Bielsku Podlaskim. To właśnie tam często trafiają migranci w złym stanie zdrowia, którzy zostają zatrzymani już na terenie Polski.
- Trafia do nas wiele osób wyczerpanych, odwodnionych, z zapaleniami, ze złamaniami, dzieci i kobiety. Ci ludzie błagają tylko o jedno - żeby tam nie wracać. To najcięższy moment w moim życiu - mowił dr n. med. Arsalan Azzaddin.
- Ci ludzie mówili mi, że widzieli na własne oczy, że po tamtej stornie leżą trupy. Jedna kobieta mówiła mi, że przy niej zmarła kobieta i dziecko. Jedna z matek powiedziała, że chciała mleko dla dziecka robić. Wzięła mleko w proszku i butelkę, prosząc żołnierza białoruskiego, żeby jej pomógł. Wziął to mleko, wysypał na ziemie, zdeptał i kazał zbierać - dodał.
Doktor Arsalan Azzaddin zna turecki, arabski i kurdyjski, dzięki czamu pomaga porozumiewać się z uchodźcami. Większość historii, z jakimi się spotyka, jest dramatyczna.
- Dziewięć dni byliśmy w lesie bez jedzenia, piliśmy brudną wodę z kałuży i jedliśmy liście z drzewa. Chcieliśmy wrócić w stronę Białorusi, a Białorusini powiedzieli, że nie można. Dostałam w kręgosłup i głowę - opowiadała Syhan, 25-letnia Kurdyjka z Iraku.
- Oszukiwali nas. Chcieliśmy na lotnisko, żeby wrócić do siebie. Wzięli od nas 700 dolarów i zawieźli nas z powrotem na granicę. Białoruski żołnierz przystawił mi pistolet do głowy i powiedział, że jeśli nie pójdę na polską stronę, to mnie zabije - relacjonował Hamza, 28-letni Kurd z Iraku.
Zobacz także:
- Julia Sobczyńska podczas finału "Top Model" oświadczyła się partnerce
- "Moja córka została uderzona w brzuch i krocze". Rodzice boją się puszczać dzieci do szkoły
- W szkole pojawi się nowy przedmiot. "To będzie hit nie tylko z nazwy". Od kiedy?
Autor: Oskar Netkowski
Reporter: Miłka Fijałkowska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN