Kenia i trudne życie osób interpłciowych
Na świecie żyje około 134 milionów osób interpłciowych. Jednak w krajach takich jak Kenia interpłciowym niemowlakom grozi śmierć, bo postrzegane mogą być jako klątwa dla społeczności, w której się narodziły. Temat ten w nowym odcinku "Kobiety na krańcu świata" poruszyła Martyna Wojciechowska. Podróżniczka spotkała się z Darlan Rukish, która twierdzi, że jako pierwsza osoba interpłciową w Kenii postanowiła się ujawnić. Dziś jest celebrytką: występuje w mediach i gromadzi wokół siebie tłumy. Ale nie zawsze tak było.
Kenia to 55-milionowa republika w Afryce wschodniej. Zamieszkuje ją ponad 40 różnych plemion władających łącznie prawie 70 językami. W tej niezwykłej mozaice kultury i wierzeń nie wszyscy są jednak akceptowani, a za inność można stracić życie. W niektórych miejscach w Afryce interpłciowe dziecko może być potraktowane, jak klątwa dla społeczności i… zabite. Tuż po porodzie matka Darlan zauważyła, że noworodek ma zarówno organy płciowe chłopca, jak i dziewczynki. Wiedziała, że jeżeli sprawa wyjdzie na jaw, dziecku grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, postanowiła więc je ukryć. A potem – wychowywać na mężczyznę licząc, że tak będzie łatwiej. Jednak dzieciństwo stało się pasmem poniżeń, kąśliwych uwag, odrzucenia, wreszcie napaści i ogromnej samotności.
Pomimo tak trudnych i bolesnych doświadczeń z przeszłości Darlan jest osobą sukcesu, która centrum uwagi kieruje na wszystkich "innych": odrzuconych, poniżonych, samotnych. Kościół założony przez Darlan Rukih jest jednym z 4000 oficjalnie zarejestrowanych kościołów w Kenii. Skupia pół miliona wiernych i głosi konieczność szacunku i otoczenia opieką wszystkich odrzuconych.
Sama Darlan Rukih wzbudza ogromne zainteresowanie, bo śpiewa, nagrywa teledyski, projektuje ubrania. Występuje w mediach, a swoim show wypełnia stadiony. Jak mówi "czuję się 'nią' i czuję się 'nim', dla mnie to normalne." Nosi spodnie i spódnice, ma swój własny styl. Pozwala do siebie mówić Pan i Pani. Ale w dokumentach figuruje jako mężczyzna.
Osoba interpłciowa – co to oznacza?
Kiedyś nazywano ich obojnakami albo pejoratywnie – hermafrodytami. Niektóre interpłciowe osoby rodzą się z narządami płciowymi odmiennymi od tych typowych dla chłopca lub dziewczynki. Niektóre mają różnice w budowie wewnętrznej, o czym dowiadują się w okresie dojrzewania albo gdy pojawiają się trudności ze spłodzeniem potomka.
- Takie dziecko jest zazwyczaj zabijane w Afryce zaraz po urodzeniu. Istnieje wierzenie, że takie "inne" dzieci ściągają niepowodzenia. Odwaga tej mamy, żeby ukryć to przed całym światem, to była wielka odwaga. Dzisiaj mamy wielkiego człowieka, który dokonał coming outu - powiedziała Martyna Wojciechowska.
W krajach Zachodu powszechne są operacje normalizujące, które w przypadku stwierdzenia interpłciowości przeprowadza się na dziecku między 6-tym a 18-tym miesiącem życia, a decyzję, jakie organy pozostawić, a jakie usunąć podejmują rodzice wraz z lekarzem. W 40% przypadków ocena jest myląca.
- Rodzice z lekarzami uzgadniają, jaką płeć dziecka ustalić. Niestety lekarze i rodzice mogą się mylić. Tego typu operacje powinny być zabronione. Sama Darlan podkreśla, by zostawić te decyzje dziecku, aż dorośnie - podkreśliła podróżniczka.
Nowy odcinek programu "Kobieta na krańcu świata" zobaczycie w niedzielę, 28 listopada o 11:30 na antenie TVN, zaraz po "Dzień Dobry TVN".
Zobacz także:
- Martyna Wojciechowska o nowym sezonie "Kobiety na krańcu świata": "Nie zabrakło trudnych tematów"
- "Kobieta na krańcu świata" w Dubaju. Sukces Rahy Moharrak był sensacją w Arabii
- Martyna Wojciechowska zdradziła, jak wygląda życie na planie programu "Kobieta na krańcu świata"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: TVN Grupa Discovery