- Ekstremalna trasa bociana z Kutna – zamiast typowej lądowej migracji, ptak przemierzył 6,5 tys. km, lecąc przez Morze Śródziemne i Saharę.
- Lot nad morzem – 500 km nieprzerwanego lotu trwającego 17 godzin, wykorzystując lot ślizgowy i minimalne prądy powietrzne, co rzadko udaje się innym bocianom.
- Przeprawa przez Saharę – 11 dni w upale pustyni, podczas których ptak korzystał z kominów powietrznych, by szybować wysoko, unikając przegrzania i odwodnienia.
Niezwykły lot polskiego bociana
Niektóre podróże zapierają dech w piersiach nawet jeśli ich bohaterem nie jest człowiek, lecz ptak. Bocian czarny z województwa łódzkiego postanowił udowodnić, że odwaga nie zna granic, a instynkt przygody potrafi poprowadzić w miejsca, gdzie niewielu się zapuszcza. Ptak jak wiele osobników jego gatunku wraz z końcem lata wybrał się do ciepłych krajów, ale na własnych zasadach.
Gdy bociany obierają zwykle jedną z dwóch popularnych tras: zachodnią — przez cieśninę Gibraltarską, lub wschodnią — przez turecki Bosfor, skrzydlaty śmiałek zmienił azymut. Zamiast drogi prowadzącej nad lądem i pozwalającej korzystać z prądów termicznych, dzięki którym ptaki mogą majestatycznie szybować, oszczędzając energię, ptak z Kutna postawił na lot nad otwartym morzem.
Bocian z Kutna bohaterem
Bocian czarny z Nadleśnictwa Kutno udowodnił, że wszystko jest możliwe. Ptak przeprawił się przez Grecję, Morze Śródziemne, a następnie dotarł do Libii, gdzie przemierzył przez sam środek Sahary. Jego trasa liczyła imponujące 6,5 tysiąca kilometrów.
Największym wyzwaniem był odcinek nad otwartym morzem, który trwał 17 godzin. W tym czasie bocian pokonał 500 km nieprzerwanego lotu. Jak twierdzą eksperci, jest to nie lada wyczyn. Dla większości ptaków taka próba kończy się wyczerpaniem.
Jednak bocian z Kutna wykazał się niezwykłą wytrzymałością i sprytem. Leciał nisko nad powierzchnią wody, wykorzystując każdy możliwy podmuch ciepłego powietrza i minimalizując zużycie energii.
Po morderczym locie nad morzem bocianowi przyszło zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem – bezlitosnym żarem afrykańskiej pustyni. Przez 11 dni przemierzał rozpaloną Saharę, gdzie temperatura sięgała nawet kilkudziesięciu stopni. Tym razem z pomocą przyszła mu natura. Ptak wykorzystywał tzw. kominy powietrzne, czyli prądy wznoszące, które unosiły go wysoko w górę.
Po wielu dniach w locie bocian z Kutna znalazł się w upragnionej Nigerii.
Zobacz także:
- Niechciane zwierzę pokarmem dla tygrysów. Nietypowe ogłoszenie zoo
- Pingwinie selfie podbija Internet
- "Pijane jemiołuszki" sensacją sieci. Co tak naprawdę im się stało?
Autor: Nastazja Bloch
Źródło: national-geographic.pl
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages