Miłość do koni
Natalia Leczek już od dziecka pałała miłością do koni. Uwielbiała je rysować czy oglądać z nimi bajki.
- Zawsze jak gdzieś jechaliśmy i pojawiały się konie, to musieliśmy się zatrzymywać. Lepiej było, jak ona spała podczas podróży, bo nie musieliśmy wtedy stawać i głaskać zwierząt - oznajmił Krzysztof Leczek, tata Natalii.
Gdy Natalia podrosła, dołączyła do klubu jeździeckiego. Tam zetknęła się ze zwierzętami po przejściach. Jak sama przyznała, to właśnie konie z trudną przeszłością, fascynowały ją najbardziej. Od dłuższego czasu rozmyślała również, jak przekonać rodziców, by zgodzili się na zakup konia. Nastolatka bowiem znalazła Anthony’ego u pewnego handlarza. Koń ten był w opłakanym stanie – zaniedbany, agresywny i brudny.
- Każdy mówił, że jest brzydki, ale ja wiedziałam, że to jest ten i ja go chcę – oświadczyła Natalia.
Pewnego dnia, wracając z treningu, przedstawiła rodzicom swój pomysł. Justyna Leczek pamięta jak jej córka przyszła do salonu z zeszytem, w którym miała zapisane szczegółowo plany dotyczące konia.
- Powiedziała, że ma swoje oszczędności i możemy tutaj postawić wolnowybiegową wiatę – oznajmiła mama Natalii.
- Tato, dawaj, uratujemy konia. Będę jeździła i miała najlepszego przyjaciela – tymi słowami przekonywała nastolatka.
Koń Anthony - uratowany
I tak jej plan się ziścił. Krzysztof Leczek przyznał, że było to "czyste wariactwo".
- Nie mieliśmy pastwiska, stajni, czy wiedzy, właściwie poza napaloną 14-latką, która koniecznie chciała mieć swojego konia – wspominał. - Kupiliśmy go. Byłem przerażony. To było 550 kg mięśni, które robiły wyłącznie to, co chciały , a nie to, co my chcemy. Zaczęliśmy szukać miejsca, u kogo mógłby stać, bo nie mieliśmy jeszcze przydomowej stajni. Szukaliśmy też, gdzie możemy kupić dla niego paszę. To nie jest królik, którego trzyma się w klatce i da mu się wiązkę siana, tylko potężne zwierzę – dodał.
Na pomoc rodzinie Natalii przyszła Jadwiga Bargieł, która na początku przyjęła konia do swojego gospodarstwa.
- Jeśli nie spełniłabym jej życzenia, to dziewczę by przeżywało. Ona widziała już tego konia i dla niej byłoby to bardzo przykre (gdyby poszedł na rzeź - przyp.red.), więc się zgodziłam – oznajmiła.
Natalia na początku starała się zbudować zaufanie i respekt konia.
- Nie byłabym w stanie z nim współpracować, kiedy dominowałby nade mną. Skupiłam się głównie na tym, by mnie polubił – przyznała nastolatka i dodała, że nigdy jej nie zależało na ułożonym koniu. Praca z trudnymi zwierzakiem daje jej mnóstwo satysfakcji.
Wiga nie trafiła do rzeźni
Konie są zwierzętami stadnymi, więc rodzina Natalii kupiła później Wigę. W ten sposób, po raz drugi, uratowali końskie życie przed rzeźnią.
- Zarówno jeden, jak i drugi koń pewnie mógłby do kogoś trafić na talerz. Naprawdę udało się nam, że te konie są u nas - oświadczył tata nastolatki.
Wigę podobnie jak Anthony'ego Natalia również musiała ułożyć.
- Ona pokazywała, że się nie boi. Cały stres chowała w sobie i czasami nawet miała drgawki. Praca z nią wymagała ode mnie dużego spokoju i skupienia. Pokazania, że ja jej nic nie zrobię – zdradziła Natalia.
I tak dziewczyna spełniała swoje marzenia o posiadaniu konia.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Zobacz też:
Magister uratował życie 75-letniej kobiecie. "Poszukiwania trwały 20 minut"
Karol Paciorek gra dla WOŚP. "Już teraz udało nam się zebrać ponad 470 tysięcy złotych"
Oddała szpik genetycznej bliźniaczce i zyskała przyjaciółkę. "Będziemy siostrami do końca życia"
Autor: Dominika Czerniszewska
Reporter: Izabela Kaczyńska