Powódź 2024 - poruszające historie zwierząt
Mikołaj Siemaszko to mieszkaniec Czechowic-Dziedzic. Mężczyzna jest jedną z ofiar dewastującej od kilku dni południowe tereny Polski powodzi. Mimo tego znalazł siłę na to, by w tej tragicznej sytuacji ratować nie tylko siebie, lecz także napotykane w pobliżu zwierzęta.
- Godzina 4:00 rano w niedzielę. Wiedzieliśmy, że ta woda się zbliża i zostaniemy zalani. Słyszeliśmy wycie psa na ogrodach działkowych. Byliśmy przekonani, że ten pies został dawno stamtąd zabrany, natomiast okazało się, że pies już praktycznie stał w wodzie. Odpięliśmy go, przetransportowaliśmy do nas do domu i w zasadzie w ciągu jednej doby udało się znaleźć miejsce w domu tymczasowym. Tego psa od nas z domu też trzeba było ewakuować, dlatego że woda była coraz wyżej. Nasz dom też był wtedy zalewany - słyszymy w materiale Dzień Dobry TVN.
Ratowaniem pozostawionych w porzuconych posiadłościach zwierząt zajmują się również służby. - Na parapecie domu znajdował się pies. Skrajnie zmęczony, bo już widać było, że stał tam od momentu, gdy ta woda zaczęła się podnosić, a więc już znaczny okres. Przenieśliśmy go w bezpieczne miejsce i kontynuowaliśmy przeczesywanie tego domu. Trafiliśmy jeszcze na cztery kocięta. Przeraźliwie miauczały. Wszystkie były mokre, powpadały do tej wody - opowiada Karol Dubaniewicz z Wodnej Służby Ratowniczej.
Warto jednak pamiętać, że pomocy potrzebują także zwierzęta, które nie są udomowione. - Wody już było prawie do kolan. Zauważyłem w tym miejscu zajączka, który próbował pływać, ale widać, że na pewno nie dałby sobie rady. Wyszedłem z domu i zabrałem go na ręce. Czułem, że się tulił do mnie, szukał mojego ciepła, bo on cały drżał, cały mokry był - wspomina Andrzej Wojtowicz, mieszkaniec Ligoty.
Ewakuacja zwierząt podczas powodzi
Jeden z bohaterów materiału Dzień Dobry TVN, Mikołaj Siemaszko uważa, że ewakuowanie zwierząt jest obowiązkiem i wyrazem odpowiedzialności właścicieli. - Bo my, ludzie, jesteśmy w stanie na jakąś tratwę wejść, natomiast często te zwierzęta mają trudność, żeby pływać i mogą być zatopione - tłumaczy mężczyzna.
- Gdy już zapada ta decyzja o ewakuacji, należy pomyśleć o zwierzętach. Jeżeli nie jesteśmy w stanie ich we własnym zakresie zabrać w bezpieczne miejsce ze sobą, to dobrym rozwiązaniem jest je uwolnić. Zwierzę ma wtedy większą szansę, że sobie poradzi, niż jak jest w zamknięciu np. w klatce, kojcu czy uwięzione na łańcuchu - uświadamia Karol Dubaniewicz z Wodnej Służby Ratowniczej.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Uratował jeże przed powodzią, ale stracił cały dobytek. "Wszystko zniszczone, nie ma nic"
- Nie tylko Kłodzko czy Nysa. "Jak tego nie nagłośnicie, to sami nie damy rady"
- Ponad 420 szkół zamknięto z powodu powodzi. "Jesteśmy w sytuacji ogromnego kryzysu"
Autor: Berenika Olesińska
Reporter: Wiktoria Żesławska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN