Fenomen Johna Lennona
Bez wątpienia John Lennon należy do grona najpopularniejszych muzyków światowej klasy. To on przez większą część historii grupy The Beatles, pełnił rolę jej lidera. Wspólnie z Paulem McCartneyem stworzył znaczącą większość repertuaru zespołu i najsłynniejszy duet pisarsko-kompozytorski. Zdarza się jednak, że najmłodsze pokolenie nie zna jego twórczości.
- Gdybym miał komuś, kto zastanawia się nad nazwiskiem "Lennon", wytłumaczyć, na czym polega fenomen, powiedziałbym - to jest ten facet, który napisał "Give Peace a Chance" - śpiewane na ulicach do tej pory, "Power to the People" - śpiewane w demonstracjach i "All You Need Is Love" - też śpiewane na demonstracjach. Myślę, że dla autora piosenek to jest najwyższy możliwy komplement, że po pół wieku jego piosenki w dalszym ciągu są w obiegu takim prawdziwym, na ulicy, śpiewane przez ludzi. To jest coś, o czym wielu autorów by marzyło - tłumaczył w Dzień Dobry TVN Piotr Metz.
Yoko Ono a rozpad The Beatles
W drugiej połowie lat 60. Lennon planował odejście z The Beatles. Zaczął pisać książki, przygotowywać wystawy własnych prac, nagrywać z Yoko Ono i występować w filmach. We wspomnieniach podkreślał, że to partnerka zachęcała go do odejścia z zespołu. Poinformował o tym w sierpniu 1969 roku McCartneya i to właśnie Paul 10 kwietnia 1970 roku publicznie ogłosił swoje odejście z grupy. Wówczas zespół The Beatles się rozpadł.
Wiele osób jednak obwiniało za to Yoko Ono i tak jest do dzisiaj. Według Piotra Metza nie jest to jednak słuszne podejście, a plotka stanowiła jedynie krzyk rozpaczy, ze Beatlesów już nie ma.
- Beatlesi się rozpadli, bo po prostu dorośli, pozakładali rodziny, spotkali partnerów... Musimy wziąć pod uwagę, że oni działali w latach 60. - co dziś się wydaje trudne do uwierzenia - przez 6, 7 lat aktywnie. To jest w ogóle nic, a wywrócili przecież świat do góry nogami . I oni w tym czasie spędzali czas tylko ze sobą w hotelu, w studiu, na koncertach (...) i w którymś momencie zaczęło im po prostu być z tym ciasno, niewygodnie - tłumaczył dziennikarz muzyczny.
Autograf Johna Lennona
Dziennikarz oprócz imponującej wiedzy o życiu Johna Lennona może się pochwalić również niezwykłą i unikatową pamiątką. W czasach PRL-u, kiedy wszyscy chcieli poczuć namiastkę Zachodu, prosząc np. zagraniczne hotele o wysłanie pamiątkowych naklejek, Metz napisał do muzyka, prosząc go o autograf.
- Przysłał nie tylko autograf, ale też - co dla mnie jest bezcenne - rysunek. Narysował wówczas swoją w pewnym sensie nową rodzinę, bo Sean miał wtedy 4 lata niecałe, ale przede wszystkim napisał tylko jedno zdanie: "Keep on rockin'". Ja to odbieram bardzo symbolicznie, bo w głębokim PRL-u tego typu stwierdzenie chyba oznaczało: "Rób swoje i nie daj się" , co zresztą z mniejszym lub lepszym powodzeniem próbuję robić do dziś - wyznał Piotr.
Choć nigdy autentyczność owej kartki nie była sprawdzana przez ekspertyzy grafologiczne, dziennikarz powiedział, że czuje, iż pisał ją John Lennon. Poza tym, jak mówi, jego wątpliwości rozwiała sama Yoko Ono.
- Ja miałem w 1986 roku okazję opiekować się Yoko Ono w Warszawie. Ona tu przyjechała na koncert na Torwarze. Opiekowałem się nią przez 2 dni, no i oczywiście pokazałem [pocztówkę - przyp. red.] i ona się wzruszyła i powiedziała "tak, oczywiście, to on". A potem rozmawialiśmy i mówiła, że on miał taki zwyczaj, że rzeczywiście, jak ktoś do niego pisał, to odpisywał - opowiadał Metz.
John Lennon wysłał ową pocztówkę w drugiej połowie lat 70. Był wówczas po długiej przerwie, jeszcze przed nagraniem ostatniej płyty. Wraz z Yoko prowadził wtedy spokojne życie w Nowym Jorku.
- On zresztą o tym opowiadał. Ta tragedia jego śmierci była taka, że on wcześniej mówił w wywiadzie, że czuje się w Nowym Jorku bezpiecznie - nikt go nie zaczepia, czasem mu ktoś pomacha, powie: "Cześć John, jak się czujesz? Kiedy będzie płyta?" i tyle. Oni chodzili do restauracji, do kina, do cyrku... Co on zresztą uważał za wreszcie prawdziwe życie, bo w Anglii tego nie miał - dodał dziennikarz.
Dzień Dobry TVN
Śmierć John Lennon - kultowego artysty
Do owej tragedii doszło 8 grudnia 1980 roku. Około godziny 22:49 Lennon został postrzelony w bramie swojego domu na Manhattanie. Dosięgnęły go 4 z 5 kul wystrzelonych przez Marka Davida Chapmana . Ponieważ stan wokalisty był ciężki, nie czekano na ambulans. Policjanci przewieźli Lennona do szpitala, jednak lekarze nie mogli nic zrobić - stracił około 70 proc. krwi. O 23:07 szpital wydał komunikat o śmierci muzyka. Zmarł w wieku 40 lat.
Zabójca do dziś odbywa karę dożywotniego więzienia w Attica State Prison. Co ciekawe, kilka godzin przed tragiczną śmiercią Johna, Mark David Chapman dostał od wokalisty autograf. Zostało to nawet uwiecznione na zdjęciu.
- To był po prostu człowiek z ogromnymi kłopotami psychicznymi. Ta cała historia potem na to wskazuje i myślę, że to nie ma się co zastanawiać nad tym, czy to było skrzywienie związane z uwielbieniem dla muzyka. To po prostu był chory człowiek i to była straszna tragedia . (...) Podobno jest w bardzo strzeżonym, osobnym więzieniu, ponieważ śmierć Lennona była dla całego świata wstrząsem i po prostu się bano o jego życie, nawet tam, w Nowym Jorku - powiedział dziennikarz muzyczny.
Mimo upływu lat jednak pamięć o Lennonie nie ginie. Jego piosenki do dziś są aktualne i w wielu osobach wywołują niepohamowane uczucia, przemyślenia czy wspomnienia.
- Myślę, że jako autora piosenek należy go zapamiętać przede wszystkim nie z tego, co zrobił dla fanów Beatlesów, tylko co zrobił dla świata - podsumował Piotr Metz.
Zobacz też:
- Najpopularniejsi polscy projektanci ubrali misie Fundacji TVN. Który z nich jest najbardziej stylowy?
- Oto ponadczasowe elementy garderoby, które warto mieć w swojej szafie
- Jedna z najpopularniejszych polskich marek modowych kończy działalność. Zobaczcie jej najpiękniejsze projekty
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Autor: Sabina Zięba