Szymon Czerwiński wspomina "MasterChefa"
Szymon Czerwiński dotarł do finału 5. edycji "MasterChefa". Dokładnie 5 lat temu rozpoczęła się jego wielka przygoda z gotowaniem przed kamerami. Z tej okazji na jego instagramowym profilu pojawił się wspominkowy post.
- Równo 5 lat. Dziś to już wiemy, że MasterChef odmienił moje życie o 180 stopni- napisał. Z pracy korpoludka dziś jestem kucharzem, który ma przyjemność gotować w Dzień Dobry TVN. Wydałem trzy kulinarne książki. Tworzę koncepty kulinarne. Prowadzę własne punkty. Obsługuję eventy od 1 osoby po tysiąc i zawsze dbam o zadowolenie każdego gościa - zapewnił Szymon.
Jak przyznał w rozmowie z Adamem Barabaszem z serwisu dziendobry.tvn.pl, jego udział w programie miał być pewnego rodzaju odskocznią i nie spodziewał się, że stanie sposobem na życie.
- Skończyłem ekonomię i logistykę na Politechnice Warszawskiej, przez 9 lat przed pójściem do "MasterChefa" pracowałem w branży farmaceutycznej i zarządzałem ponad 300 pojazdami pracowników - wspominał. - Zawsze kochałem gotować, dawało mi to radość i sprawiało przyjemność. Nigdy jednak nie spodziewałem się, że będę w takiej roli jak dziś - dodał.
Do udziału w programie TVN namówili go znajomi. On sam nie dawał sobie zbyt wielkich szans, ale jak podkreśla, miał zupełnie inne podejście niż wielu uczestników.
- Wielu uczestników mojej edycji było bardzo spiętych, ja do tego podchodziłem jak do dobrej zabawy, bo wiedziałem, że mam dobrą pracę - zaznaczył. - To było moje hobby, ale wiedziałem, że mam do czego wracać - mówił.
Dotarł do półfinału. Po programie wystartował z cyklicznym show "Balkon 2 na 2 od kuchni". W końcu o jego talent i osobowość upomniała się telewizja.
Szymon Czerwiński o odejściu z korporacji
Choć był pewny, że ma wciąż otwarte drzwi do firmy, w której pracował, to szybko okazało się, że wcale nie chce korzystać z tej możliwości.
- Poczułem się na tyle silny, żeby rzucić pracę w korporacji - zdradza. - Zanim to zrobiłem, przeczytałem wszystkie możliwe blogi. Wiadomo, mam koszty życia, kredyt. Nie chciałem wylądować pod mostem. Regularnie pojawiałem się w Dzień Dobry TVN. Postanowiłem więc, że stawiam wszystko na jedna kartę i będę pracował na własny rachunek. Dziesiątki razy w ciągu tych lat upadłem i wstałem, dziesiątki razy miałem na koncie zero złotych i kilkanaście tysięcy. To jest młyn, który cały czas się kręci, ale nie zamieniłbym mojego życia na żadne inne. A na pewno nie chciałbym wrócić do pracy w korporacji - podkreśla i zaznacza, że bardzo dobrze wspomina czas spędzony za biurkiem. - Uważam, że korporacja dała mi bardzo dużo: nauczyła mnie pracować z klientem, pisać maile, tworzyć prezentacje i do dziś z tego korzystam. To była dobra szkoła życia. Miałem świetną szefową, która zgodziła się na mój udział w "MasterChefie". Kiedy odchodziłem, miałem łzy w oczach, a ona powiedziała mi, że gdy dawała zielone światło na mój udział w programie, wiedziała, że i tak odejdę.
Odważny krok to nie tylko kwestia wiary w powodzenie, ale też rozsądne przygotowanie całego przedsięwzięcia. Co zatem Szymon doradziłby wszystkim, którzy chcą podążać za marzeniami?
- Jeśli nie przestaną się bać, to nic w ich życiu się nie zmieni i nie wydarzy - stwierdza. - Jeżeli chce się odejść z korporacji i zacząć pracować na własny rachunek, trzeba zabezpieczyć się finansowo minimum na pół roku. Bo kiedy nie masz kasy, dokonujesz błędnych decyzji. Jeśli mają oszczędności i pewność, że chcą odejść, to jestem przekonany, że prędzej czy później im się to uda - podsumowuje.
Zobacz wideo: dziś
Zobacz także:
- Martyna Wojciechowska zachwycona historią Angeliki. "Inspiruje innych, żeby nigdy się nie poddawali"
- Bohaterowie nowej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Poznaj ich bliżej
- Anna Lewandowska obchodzi 33. urodziny. "Co roku podchodzę do tej daty coraz bardziej świadomie"
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Urbanek / East News