Siła jest kobietą: Każda jest inna. Każda wyjątkowa. Każda ma różne cele i marzenia, inną historię do opowiedzenia. Łączy je jedno. Bohaterki tego cyklu udowadniają, że siła jest kobietą. 30-letnia Marta Markiewicz była niepewną siebie dziewczyną, która wpadała z jednego uzależnienia w drugie. Dziś prowadzi trzeźwe życie i nie boi się poruszać trudnych tematów na TikToku czy Instagramie.
Lodówka non stop otwarta
Dominika Czerniszewska, dziendobry.tvn.pl: Przez lata mierzyłaś się z kompulsywnym jedzeniem. Kiedy przestałaś kontrolować liczbę spożywanych produktów w ciągu dnia?
Marta Markiewicz: To było w gimnazjum. Wtedy moje kompulsje i lęki zaczęły nabierać rozpędu. Przede wszystkim miałam duży problem z toksycznym wstydem. Tak naprawdę nie miałam powodu, by go mieć, a mimo to wstydziłam się siebie – że jestem głupia, że coś mi nie wyjdzie. Cały czas towarzyszyło mi poczucie napięcia, że się ośmieszę. Jestem perfekcjonistką i ten brak wiary w siebie spowodował, że zaczęłam uciekać w jedzenie. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić, nawet uprawianie sportu mi nie pomagało. Mam wrażenie, że pożywienie to jest jedna z pierwszych form sprawiania sobie przyjemności.
Klasycznie - "miałam zły dzień, więc chociaż zjem czekoladę, by poprawić sobie humor".
Tak! Potwornie źle znosiłam naukę w szkole. Dużo mnie kosztowało odrabianie zadań i przygotowywanie się do klasówek. Kiedy się uczyłam, lodówka była non stop otwarta. Po pierwsze, chciałam dostarczyć sobie energii, a po drugie, obżeranie się obniżało napięcie. Doszłam do takiego etapu, że wyłączył mi się ośrodek sytości. Nie byłam w stanie stwierdzić, gdzie jest ta patologia przejedzenia. Mój brzuch przyzwyczaił się do przeżerania.
Twoi rodzicie zauważyli, że z lodówki hurtowo znikają produkty?
Trudno zwrócić uwagę dziecku, które dużo je. Moja mama sama miała taki epizod w liceum, ale jej minęło. Gdy nastolatek się obżera - wbrew pozorom - nie jest to niepokojące. Czynników może być kilka, np. buzujące hormony czy okres buntu, który jest etapem przejściowym. Kiedy miałam naście lat, niewiele się mówiło o kompulsywnym objadaniu i psychodietetykach. Dopiero teraz jest o tym głośno. W domu wiedzieli, że jestem wrażliwa i płaczliwa, a spożywanie sporej ilości jedzenia nie było traktowane jako problem. Teraz gdy o tym myślę, to bardziej przerażający był mój kolaż anorektyczek na pulpicie komputera. Miałam obsesję liczenia kalorii i ważenia się. Mam jeszcze w domu stare pamiętniki, w których dokładnie zapisywałam, co danego dnia zjadłam i ile waga wskazywała.
Nie przerażały Cię ilości pochłanianego jedzenie, które wpisywałaś?
Wpisywałam, dopóki jeszcze nie jadłam tak dużo. Potem miałam potworne wyrzuty sumienia, ale moje kompulsje polegały na tym, że nie potrafiłam nad nimi zapanować. Pamiętniki prowadziłam do momentu, aż moja waga wskazała 85 kg. Byłam otyła, więc to nie miało sensu, by je kontynuować.
Co było dalej?
Później waga mi się wahała. Potrafiłam przytyć 15 kg, po czym od razu schudnąć tyle samo. To zależało od tego, czy byłam w związku. Podczas relacji nie potrzebowałam spożywać nadmiernej ilości jedzenia. Dodatkowo w wieku 22-23 lat odkryłam narkotyki, po których nie chciało mi się jeść, więc automatycznie – byłam szczuplejsza.
Czyli z jednego uzależnienia popadłaś w drugie?
Trzecie już miałam – alkohol. Pozwalał mi on zapomnieć o braku pewności siebie, a narkotyki dodawały mi przebojowości i atrakcyjności. Oczywiście to było złudne, bo tylko będąc pod ich wpływem, tak mi się wydawało.
Zobacz wideo: Nowak i Sekielski o swojej walce z alkoholizmem
Alkohol, narkotyki i rock and roll
Twoje wejście w dorosłość kręciło się zatem wokół używek.
Często starałam się znaleźć sytuację, by móc wziąć narkotyki lub wypić. To nie były tylko, co weekendowe imprezy, ale potrafiłam staczać się pięć razy w tygodniu. Nie umiałam poprzestać na jednym drinku. Dążyłam do stanu upojenia. Kiedy spotykałam się z koleżanką, nie sączyłam jednego kieliszka wina przez dwie godziny, a wypijałam pół butelki w ciągu godziny. Piłam ponad normę i wszystkie moje czynności kręciły się wokół używek. Szukałam okazji - "z kimś się długo nie widziałam, no to chodźmy na szoty do baru". Dodatkowo pracowałam w gastronomii, więc wiadome było, że po zmianie trzeba się napić.
Przychodziłaś na rauszu do pracy?
Nie piłam przed pracą, ale jak kończyłam imprezę o 5:00 to wiadomo, w jakim stanie byłam rano. W pracy potrafiłam spać na zapleczu albo być na wielkim kacu i wymiotować w toalecie. Podobnych sytuacji było wiele. Raz zasnęłam na uczelni pod salą. Kiedyś przyszłam śmierdząca wódką na zaliczenie, ale całe szczęście koleżanka zasugerowała mi, żebym lepiej poszła do domu.
A podczas zakrapianej imprezy nikt nie zwrócił Ci uwagi: "Marta, stop. Tobie już wystarczy"?
Nie. Byłam uważana za bardzo towarzyską osobę. Poza tym, gdy brałam narkotyki, często dołączały się obce osoby. Niestety po kilkunastu miesiącach przeżyłam coś, czego najbardziej się bałam. Zawsze chciałam, żeby mnie wszyscy lubili, a w pewnym momencie zostałam nazwana: "Ćpunką". To było dla mnie poniżające, ale uważałam, że oni nie wiedzą, o czym mówią i demonizują narkotyki. Przybierali narrację podobną do tej, co słyszy się w szkole, że narkotyki niszczą życie. Sądziłam, że gadają głupoty, bo dla mnie były super. Nie zachowywałam się wtedy jak normalnie funkcjonująca osoba.
Wszystkie zarobione pieniądze w branży gastronomicznej przeznaczałaś na używki?
Raczej tak. Teraz mogę sobie pozwolić na to, by zjeść w knajpce, a wtedy jadłam tylko chleb z pasztetem. Nowych ubrań nie kupowałam. Do dentysty też nie chodziłam. Wolałam te pieniądze przeznaczyć na alkohol i narkotyki. Oczywiście to nie było też tak, że za każdym razem kupowałam. Na imprezie zawsze się ktoś znalazł.
Wspomniałaś, że używki dodawały Ci pewności siebie, złudnie pomagały w walce z kompleksami, ale gdy trzeźwiałaś, nie pojawiały się przebłyski - czas z tym skończyć?
Czasami na Facebooku wyskakują mi powiadomienia z archiwalnymi postami, a ich treść brzmi następująco: "Ja pier… Nigdy więcej się nie napiję". Jeśli permanentnie udostępniałam takie wpisy, to musiało być coś na rzeczy. Sęk w tym, że dalej w to brnęłam. Mam wrażenie, że nie miałam dość używek, a otaczającego mnie świata. Kiedy zerwała ze mną dziewczyna, znów zaczęłam się obżerać i izolować. Coraz gorzej się czułam i wyglądałam. Wtedy rzadziej już sięgałam po alkohol czy narkotyki, bo nie miałam towarzysza.
Wtedy zapaliła się "czerwona lampka", że definitywnie z tym kończysz?
Nigdy mi się nie zapaliła. Moje lęki się pogłębiały, więc poszłam na terapię z intencją walki z zaburzeniami odżywiania i lękami. Do końca brnęłam, że jestem jedzenioholiczką, a nie alkoholiczką czy narkomanką. Dopiero specjalista skierował mnie na terapię uzależnień. Tam musiałam wykonać pracę domową, która polegała na tym, żeby opisać swoją ostatnią historię picia i ćpania. Jak zaczęłam to analizować, złapałam się za głowę. Dotarło do mnie, co robiłam. Ta autodiagnoza sprowadziła mnie na ziemię.
Porzuciłaś po niej używki?
Ostatni raz wypiłam dwusetkę wódki w swoim łóżku, żeby usnąć po narkotykach, a potem zrezygnowałam i ogłosiłam bezsilność.
Trzeźwe życie
Jak sobie poradziłaś z wyjściem z nałogów?
Nie było aż tak źle. Nie trzęsły mi się ręce, ale nasilone lęki dawały się we znaki.
@mnieteztoboli Odpowiedz użytk. @gocha7581 ale też czasem jest potrzebny psychiatra :))) ##alkoholizm ##narkomania ##alkoholiczka ##lęki ##wstyd
dźwięk oryginalny - Pamiętnik trzeźwej narkomanki
Najbliżsi wiedzieli o Twoich uzależnieniach?
To, że mam złe stany, wiedzieli wcześniej. Natomiast o alkoholu i narkotykach dowiedzieli się na chwilę przed Bożym Narodzeniem. Terapeuta zadał nam zadanie, by przed świętami powiedzieć bliskim o swoich uzależnieniach. Wybrałam nietypowy moment. Jechałam akurat z mamą na zakupy i wtedy stwierdziłam, że jej powiem. Mamę zamurowało. Po pewnym czasie, gdy znów się spotkałyśmy, powiedziała: "Martusiu, nie mówiłaś mi, że brałaś narkotyki. Wspomniałaś tylko o alkoholu, a babcia mówi, że Ty brałaś też narkotyki". Odparłam: "Ale mamo, przecież Ci opowiadałam, tylko to wyparłaś". Mama miała tak silny mechanizm obronny, że dużo łatwiej było jej przyjąć, że piłam alkohol, niż że brałam narkotyki.
Mimo to mogłaś liczyć na matczyne wsparcie?
Bardzo. Podczas świąt nie było alkoholu. Mój dziadek przyniósł butelkę, a mama szybko ją schowała. Teraz zupełnie mi to nie przeszkadza, gdy ktoś pije w moim towarzystwie, ale cieszę się, że na samym początku przykładała do tego wagę.
Jesteś trzeźwa już 5 lat. Kiedy postanowiłaś mówić o tym publicznie?
Mój pierwszy post opublikowany na Instagramie, który dotknął tej tematyki, to zdjęcie z 2018 roku. "Pierwszy Woodstock bez lęków" - podpisałam fotografię. Drugi był po pierwszej trzeźwej imprezie na plaży nad Wisłą. Zobaczyłam, że odbiór tych postów jest pozytywny. Dostrzegłam, że mam umiejętność mówienia o trudnych rzeczach i nieposiadania wstydu związanego z przeszłością. To się zaczęło tak rozkręcać, że rok temu założyłam konto na TikToku, na którym mówię o uzależnieniach. Długo się zbierałam, ale zaczęłam się w tym odnajdywać. Moją misją jest dawanie poczucia, że ludzie nie są w tym sami, a życie bez substancji psychoaktywnych też może być miłe.
Bez jedzenioholizmu również?
Tak, choć wciąż zdarza się, że ciągnie mnie do jedzenia, ale już nie na taką skalę jak parę lat temu. Nie wrzucam w siebie przez cały dzień. Czasem sięgnę po niezdrowe produkty i zjem więcej, niż wynosi moje zapotrzebowanie, ale to nie jest aż tak toksyczne. Zapewne w końcu wybiorę się do psychodietetyka, by raz na zawsze zrobić z tym porządek.
Jak się obecnie czujesz? Czy po tych wszystkich przejściach zaakceptowałaś siebie?
Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Zaczęłam organizować trzeźwe imprezy. Chodzę też na takie, gdzie jest alkohol, ale czuję się pewna siebie. Może nie akceptuję w 100 proc., ale powiedziałabym, że w 80 proc. na pewno. Już się tak wszystkim nie przejmuję. Mam też dużo większe możliwości, z których przez używki do tej pory nie korzystałam.
Jak wygląda organizacja trzeźwych imprez?
Każda impreza wygląda inaczej. Mamy DJ-ów, którzy grają różną muzykę. Drinki bez alkoholu i jedzonko. Podczas nich ludzie bawię się tak dobrze, że nikt by nie pomyślał, że nie piją alkoholu.
@mnieteztoboli ##duet z @mnieteztoboli a jak tam Wasze trzeźwienie? ##narkomania ##alkoholizm ##narkomanka ##uzależnienie ##terapia ##abstynencja ##trzeźwienie ##duma
Pony - Ginuwine
Masz ciekawą historię do opowiedzenia? Chcesz zostać bohaterką cyklu Siła jest kobietą? Napisz do mnie: dominika_czerniszewska@discovery.com
Zobacz też:
- "Siła jest kobietą". Mistrzyni skoków narciarskich walczy z PCOS: "Czasami trzeba coś poświęcić"
- "Siła jest kobietą". Poród przyspieszył rozwój jej choroby: "Wtedy zaczął się mój koszmar"
- "Siła jest kobietą". 83-latka przekazała 150 tys. zł Fundacji TVN. "Robię to z głębokiej potrzeby"
Autor: Dominika Czerniszewska
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne