Co to jest prepering?
Ruch preperski narodził się w Ameryce Północnej, jednak jego założenia bardzo szybko spotkały się z uznaniem mieszkańców pozostałych kontynentów. W obliczu ostatnich wydarzeń coraz więcej osób z zaciekawieniem przygląda się praktykom prepersów, wykazujących się samowystarczalnością w ekstremalnych sytuacjach.
Wojna w Ukrainie
- Zaraz po wybuchu pandemii zabrakło w sklepach niektórych produktów żywnościowych. Obserwowaliśmy kompulsywne rzucanie się na makaron, ryż, papier toaletowy. Wtedy wiele osób zazdrościło prepersom, że mogą siedzieć trzy lata pod ziemią i niczym się nie przejmować. Później, wraz z usunięciem braków w zaopatrzeniu, fascynacja ruchem zmalała. Od tamtego czasu zmieniło się jedno: nikt już z prepersów się nie śmieje i nie uważa za wariatów - zauważył Jacek Wiszniowski, instruktor psychologii konfliktu. Podkreślił też, że rosnące zainteresowanie strategiami przetrwania w momentach kryzysowych to naturalna reakcja na informacje płynące zza naszej wschodniej granicy.
- W ostatnich 30 latach robienie zapasów i ćwiczenie z posługiwania się bronią traktowano jako przejaw szaleństwa, podczas gdy są to zachowania racjonalne, świadczące o dobrze działającym instynkcie samozachowawczym. Po 24 lutego już chyba każdy to rozumie - stwierdził ekspert w wywiadzie dla "Pulsu Biznesu".
Zobacz wideo: Preppersowanie ma w swoim charakterze
Mobilizacja w obliczu wojny
Trudna sytuacja w Ukrainie zmotywowała Polaków do podjęcia rozmaitych działań. Wiele osób stanęło na wysokości zadania, wspierając uchodźców przekraczających naszą wschodnią granicę. Przedsięwzięcia pomocowe to jednak nie wszystko. W związku z wszechobecnym poczuciem zagrożenia i niepokojem wzrasta zainteresowanie obsługą broni palnej. Nie da się ukryć, że strzelnice przeżywają obecnie prawdziwe oblężenie.
- Naród polski ma piękną tradycję walk o niepodległość. W sytuacji zagrożenia świetnie sobie radzimy. Akcja pomocy Ukrainie dowodzi, że takie momenty wydobywają z nas wszystko, co najlepsze. Nie mam więc cienia wątpliwości, że w razie napaści wielu z nas chwyciłoby za broń i uaktywniłyby się wszystkie struktury obronne państwa - ocenił Jacek Wiszniowski.
Zobacz także:
- Superbohaterowie na ratunek dzieciom. "Zgasł ogień w ich sercach"
- Przenosi zabytki do wirtualnego świata, by przedłużyć ich życie. "Chcę uratować dziedzictwo rzemieślnicze"
- Wykorzystują wojnę w Ukrainie do wyłudzania pieniędzy. "38% Polaków padło ofiarą tych przestępstw"
Autor: Magdalena Brzezińska
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: JackF/Getty Images