- Patrizio Buanne obchodzi 20-lecie wydania debiutanckiego albumu "The Italian".
- Artysta urodził się w Austrii, ma polsko-włoskie korzenie i mówi w sześciu językach.
- Zapowiada trasę koncertową w Europie, a być może także koncert w Polsce w marcu.
20 lat kariery Patrizia Buanne – od Wiednia po światowe sceny
Patrizio Buanne urodził się w Wiedniu w rodzinie o włosko-polskich korzeniach i od dziecka był związany z muzyką. Choć debiutował w Polsce już 20 lat temu, międzynarodowa kariera sprawiła, że przez lata rzadko bywał nad Wisłą.
– 20 lat, kiedy się pojawiła moja płyta "The Italian" i kiedy byłem pierwszy raz przedstawiony w Polsce. Sukces międzynarodowy nie pozwalał mi, żeby wrócić do Polski tak często. Polski język, trudny język jest, ale no jest część kim ja jestem. W domu mówiłem przeważnie po włosku, ale mama i babcia dopilnowały, żebym znał polski - mówił artysta.
Nowy singiel i koncerty: Patrizio Buanne planuje trasę w Europie
Po wielu latach spędzonych na trasach koncertowych w USA, Australii i Azji, Patrizio zapowiada, że przyszedł czas na powrót do Europy. Z nowym materiałem i utworem "Fantastica Con Me" chce znów spotkać się z europejską publicznością – w tym także z tą w Polsce.
– W listopadzie będę w Ameryce, w grudniu w Australii, a w przyszłym roku w Finlandii, Niemczech i – mamy nadzieję – w Polsce. Teraz prezentuję mój nowy singiel "Fantastica Con Me", utwory własne, pisane przeze mnie, dla mnie - mówił Patrizio.
Choć artysta znany jest z klasycznych włoskich przebojów, nie zamierza ograniczać się do "odgrzewanych kotletów", jak sam żartuje – jego repertuar łączy tradycję z autorską świeżością. – Nie śpiewam tylko, jak to się mówi po włosku, odgrzewane jakieś stare kotlety. Ale w koncercie musi się znaleźć to, co publiczność kocha – skwitował.
Zobacz także:
- Za kulisami koncertu Sary James. "Jest duża ekscytacja"
- Sara James o trudnych doświadczeniach: "Chciałabym, żeby ludzie traktowali mnie z szacunkiem"
- Sara James przekazała oświadczenie. "Choroba nie wybiera"
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News