Drobna kobieta z flagą
Pierwszy raz na manifestację Nina Bagińska przyszła w 1988 roku. Od tego czasu wielokrotnie pojawiała się na wiecach opozycji, trzymając w rękach własnoręcznie uszytą biało-czerwono-białą flagę. Do tej pory miała już kilka jej egzemplarzy, ponieważ za każdym razem któryś z nich jest albo niszczony, albo konfiskowany przez funkcjonariuszy OMON-u, co bardzo ją złości.
Jakim prawem zabierają mi flagę? Mówię: 'to nie wy ją szyliście, ani nie kupiliście tkaniny. Nie chodzicie z nią, więc dajcie mi spokój'. Niektórzy ludzie nie przywiązują wagi do flag, to ich sprawa, ja się nie wtrącam w czyjeś poglądy, nikomu nie odbieram i nie niszczę jego flag. Myślę, że nie powinni też zabierać mojej
- stwierdziła Bagińska.
Od ostatnich wyborów prezydenckich kobieta codziennie przychodzi na wiece i jak tylko się pojawia, demonstranci witają ją gromkimi brawami, podchodzą do niej, ściskają i chcą robić sobie z nią zdjęcia. Emerytka jest zadowolona ze zrywu Białorusinów.
Ucieszyłam się, że ludzie nie tolerują tego chamstwa, oszustwa i zuchwałości, i masowo wyszli na ulice
- powiedziała.
Długa lista zatrzymań
Za swoją działalność pani Nina jest prześladowana przez aparat władzy. Nakładano już na nią grzywny, skonfiskowano należące do niej przedmioty, a nawet była wielokrotnie zatrzymywana. Obcięto jej również środki do życia.
Zabierają mi połowę emerytury
- pożaliła się.
Pani Nina nie zamierza jednak rezygnować z prawa do wyrażania swoich poglądów.
Sprawdziłam się jako kobieta, mam wyższe wykształcenie, dlaczego miałabym nie być szczęśliwa?
- stwierdziła na koniec.
>>> Zobacz także:
Białoruska dziennikarka, która sprzeciwiła się władzy. "Już boję się mniej niż na początku"
Putin. "Z łobuziaka wyrósł zbrodniarz"
Życie prywatne. Największe tabu Putina
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Iza Dorf
Reporter: Bianka Zalewska