Puste miejsce przy świątecznym stole
Maciej Kuroń, znany i ceniony kucharz oraz dziennikarz zmarł 25 grudnia 2008 roku. Jan Kuroń przyznał, że święta bez taty są inne niż kiedyś, ale z roku na rok jest mu łatwiej oswoić się z tym, co wydarzyło się 15 lat temu.
- Właściwie już te 15 lat to jest taki okres, że człowiek złapał zdrowy dystans. To truizm, że czas leczy rany, ale jest to prawdziwe. Jeszcze 5, 10 lat temu nie byłbym gotowy do tego typu rozmowy, bo to jeszcze we mnie siedziało. A te półtorej dekady to taki okres, kiedy człowiek złapał dystans, już przewartościował swoje uczucia względem straty najbliższej osoby - przyznał Jan Kuroń.
Jak bliscy Jaśka poradzili sobie ze stratą Macieja, który był nie tylko głową rodziny, ale też niezwykle przyjaznym człowiekiem, skupiającym wokół siebie wielu ludzi?
- Każdy na swój sposób to przechodził. Ten pierwszy rok był ciężki. Ojciec był duszą towarzystwa, dzięki niemu nasz dom był otwarty. U nas przecież był klucz na zewnątrz na stałe zamontowany, żeby jak ktoś przychodzi, to nie zawracał głowy, tylko wchodził. Święta troszeczkę się zmieniły. To też nie jest tak, że ojca zabrakło i święta nagle stały się mroczne, ciemne, mniej rodzinne. Niektórzy wchodzili w dorosłość, inni zakładali własne rodziny. To są naczynia połączone. Z jednej strony brak ojca, który był siłą napędową, z drugiej strony każdy zakładał swoją rodzinę. Święta są zgoła inne, ale nie dramatycznie słabsze - podkreślił syn Macieja Kuronia.
Jakie są etapy żałoby?
Psycholog Marzena Mawricz opowiedziała o etapach żałoby, które wielu z nas przechodzi.
- Pierwszą fazę doświadczenia straty bliskiej osoby nazywamy szokiem i otępieniem. To taki moment, w którym mechanizmy obronne nam służą, żeby ochronić delikatną strukturę mózgu, żeby nie doszło do jakiejś fiksacji, zaburzeń. Takie odrealnienie jest nam prawdopodobnie potrzebne, żeby wydłużyć okres doświadczania straty. W tym pierwszym momencie większość z nas nic nie pamięta. Nawet z pogrzebu dopiero później mamy jakieś flashbacki. Tak jakby to wszystko działo się w zwolnionym tempie i za jakąś ścianą, za jakimś szkłem. To jest taki czas, w którym szczególnie potrzebujemy pomocy, bo nie jesteśmy zdolni nawet do żadnych formalności, do rozmów, wykonywania zadań. Dopiero później przychodzi drugi moment, kiedy dopuszczamy świadomość, że to się naprawdę wydarzyło. Jeszcze trochę nie dowierzamy, ale jednak siła emocji, która następuje w tym drugim etapie jest potężna. To jest jak tsunami dla nas. To moment olbrzymiego rozgoryczenia, żalu, gniewu. To taki gniew, który jest bardzo ważną częścią naszego doświadczenia - wyjaśniła Marzena Mawricz.
Co dzieje się później?
- Przychodzi czas dezorganizacji. To moment, w którym dociera do nas świadomość nieodwracalności zdarzenia. Zaczynamy zderzać się z rzeczywistością, z której tego człowieka nie ma. Mieliśmy swoje nawyki, rutyny, zwyczaje, a nagle się okazuje, że jest pustka. Dociera do nas poczucie bezradności, którego najbardziej nie lubimy. Tracimy jakąś skuteczność, sprawczość, wpływ na różne rzeczy. To jest kolejny bardzo trudny moment. Jeszcze nie umiemy na nowo poukładać życia i nie wiemy, co robić teraz. Wtedy też potrzebujemy wsparcia i pomocy osób, które będą to rozumiały - wskazała psycholog.
Jak można pomóc osobie w żałobie? Zobacz materiał wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Patchorkowe święta. Jak je zorganizować, aby nie skrzywdzić dziecka?
- Jak wyglądają święta na Kaszubach? "Śpiew kolęd towarzyszy każdej Wigilii"
- Mówisz dziecku, że prezenty przynosi mu Mikołaj? Ksiądz zabrał głos
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News