Czerwony spinacz zamienił na dom w Kanadzie. "Nie miałem narzuconego żadnego planu"

Co można dostać za spinacz do papieru?
Źródło: Dzień Dobry TVN
Jeśli lubicie powiedzenie "zamienił stryjek siekierkę na kijek", to pokochacie Kyle'a MacDonalda. Kanadyjczyk 16 lat temu dokonał czegoś odwrotnego. Zaczynając wymianę od czerwonego spinacza do papieru, zakończył jako właściciel prawdziwego domu. Zobacz, jak tego dokonał.

Projekt inspirowany grą

Kyle MacDonald zainspirowany jedną z gier wymyślił sobie wyzwanie. Jako 24-letni chłopak, który właśnie skończył studia, nie miał stałej pracy i wynajmował z dziewczyną jednopokojowe mieszkanie. Postanowił, że zacznie się wymieniać przedmiotami, tak, aby zdobyć coś większego. Zaczynając od spinacza, zakończył na domu.

Wracałem wspomnieniami do gry, w którą bawiłem się w dzieciństwie. Nazywała się "Więcej i lepiej". Zabawę zaczynało się z małym przedmiotem i wymieniało na większe rzeczy. Pomyślałem, że jak się postaram, to zacznę grać w tę grę zawodowo
- wyjaśnił.

Jak powiedział, tak zrobił. Mężczyzna wymieniał kolejno spinacz na długopis, długopis na ręcznie rzeźbioną klamkę, klamkę na grill podróżny, grill na generator, generator na pusty keg z neonem, ten z kolei na skuter śnieżny, skuter na wycieczkę, wycieczkę na ciężarówkę do przeprowadzek, tę na kontrakt nagraniowy, kontrakt na roczną wypłatę na czynsz, to na popołudnie z Alice Cooperem, spotkanie na kulę śnieżną zespołu Kiss, kulę na rolę w filmie i na koniec - rolę na dom w Kanadzie.  

Finał zakończony sukcesem

Finalnie mężczyźnie udało się wymienić czerwony spinać na dom. - Gdy zaczynałem, nie miałem narzuconego żadnego planu. Miałem tylko spinacz i chęć, by wymienić go na coś innego. Miałem tylko dwie zasady. Każdej transakcji dokonywałem osobiście, chciałem poznawać ludzi i podróżować, by się z nimi spotkać. Nie mogłem też używać pieniędzy, nie kupowałem i nie sprzedawałem rzeczy – opowiadał Kyle MacDonald.

W domu mieszkał od 2006 roku do 2008. Następnie podarował nieruchomość miastu. Obecnie znajduje się w tym miejscu kawiarnia, przed którą swoi rzeźba dużego spinacza. - Ludzie z całego miasta zjeżdżają tam, by zrobić sobie zdjęcie przed największym na świecie czerwonym spinaczem – powiedział.

Realizacja pomysłu zajęła mu rok i 13 wymian. – Największą nagrodą było dla mnie doświadczenie robienia czegoś w czasie rzeczywistym. To były czasy przed mediami społecznościowymi. Miałem jedynie e-mail. Nie używałem SMS-ów. Miałem stacjonarny telefon na kablu i kamerę, którą nagrywałem klipy i wrzucałem do siebie. Media to dostrzegły i zacząłem udzielać wywiadów. Były bardzo specyficzne. Wykorzystywałem je do promocji. Wydaje mi się, że jestem zwykłym człowiekiem. Mam 5-letnią córkę, dziewczynę, mieszkam w Vancouver i projektuję oraz wykonuję ubrania - podsumował Kanadyjczyk.

Zobacz także:

Autor: Nastazja Bloch

Reporter: Michał Malinowski

podziel się:

Pozostałe wiadomości