Freeganie pokazali, jak wyrzuca się w Polsce jedzenie. "Na jednym wyjściu były produkty o wartości ok. 160 zł"

Oni nie kupują jedzenia – potrafią je znaleźć
Ostatnio jedna z sieci supermarketów zwolniła pracownicę za to, że "freeganizowała", czyli zjadła truskawki, które były przeznaczone do wyrzucenia. W Dzień Dobry TVN porozmawialiśmy z polskimi freeganami o tym, skąd biorą produkty i czym dla nich jest freeganizm.

Rocznie wyrzucamy 5 mln ton jedzenia. Statystyki te dały do myślenia naszym gościom: Agacie Skamruk, Krzysztofowi Skowrońskiemu i Maciejowi Miąsek, którzy zostali freeganami i prowadzą antykonsumpcyjny styl życia.

Freeganizm - na czym polega?

- Freeganizm jest ruchem, który mówi: "Nie marnuj". Jeśli jedzenie jest wyrzucane, bo "po prostu tylko jakaś skórka jest w kiepskim stanie", naszym zdaniem jest ono nadal do spożycia – tłumaczyła Agata Skamruk, freeganka.

Często zdarza się tak, że na śmietnik wyrzucane są banany z plamkami albo pomarszczona papryka. I choć nie prezentują się ładnie, są zdatne do spożycia. Takie produkty przygarniają właśnie freeganie. – Żyjemy w takiej kulturze, że wszystko ma mieć idealne wymiary, wygląd . Natomiast pomarszczona papryka, jeśli chodzi o wartość smakową, nie ma skazy. Jest wyrzucana, bo przyzwyczajono nas, że musi być wszystko idealne. To jest szkodliwe dla środowiska. Dobre owoce i warzywa są wyrzucane, a można z nich normalnie przygotować posiłek. To szkodliwa kultura, z którą musimy walczyć – argumentował Krzysztof Skowroński.

Pod tymi słowami podpisał się również Maciej Miąsek, który na własną rękę zaczął zagłębiać się we freeganizm. – Dla mnie freeganizm to nie tylko grzebanie po śmietnikach, chociaż oczywiście też często mi się to zdarza, ale i kultura przeciwko marnowaniu i nadmiernej konsumpcji . Freeganizm wziął się stąd, że jako społeczeństwo doszliśmy do momentu, w którym jesteśmy przesyceni sprzedażą - podkreślił.

Freeganizm - od czego zacząć?

Krzysztof Skowroński swoją przygodę rozpoczął od dołączenia do grupy warszawskich freegan. Najpierw zaczął wymieniać się jedzeniem, a potem w małej grupce wyruszać "na łowy". Podczas jednej z pierwszych wypraw zebrał z koleżanką cały blat kuchenny owoców i warzyw . – Doszliśmy do wniosku, że nie przejemy tego we dwójkę, więc część z nich oddaliśmy do jadłodajni - zaznaczył.

Dziś, jako już doświadczony freegan wie, kiedy i gdzie pozyskiwać produkty. - Najlepsze dni na polowanie to piątek lub sobota. Dlatego, że ludzie robią zakupy na weekend i wtedy te sklepy dużo rzeczy wyrzucają - mówił.

Ile freeganie są w stanie zaoszczędzić? – Na jednym wyjściu, jak policzyłam, to były produkty o wartości ok. 160 złotych . Więc jak ktoś wychodzi więcej razy, to można bardzo dużo zaoszczędzić - przekonywała Agata Skamruk.

Freeganie przynieśli do studia Dzień Dobry TVN swoje "łupy". Wśród nich znalazły się: banany, ananas i wiele warzyw. Natomiast Maciej Miąsek znalazł z tyłu hurtowni dużą paczkę kminu rzymskiego. – Była zapakowana. Została wyrzucona, bo była czymś ubrudzona. Ślady syropu, czy coś – wyjaśnił.

Posłuchaj całej rozmowy z freeganami w materiale wideo.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.pl.

Zobacz także:

Spektakularna przemiana seniorów. "Mam nowe życie, nowy zawód i to na emeryturze."

Moringa – nigdy nieumierające drzewo, superfood i antybiotyk w jednym

Domowa wegańska pizza - przepis krok po kroku

Autor: Dominika Czerniszewska

podziel się:

Pozostałe wiadomości