Syn Beaty Tadli pomaga uchodźcom z Ukrainy. "Pojechaliśmy tam z misją humanitarną"

Źródło: Dzień Dobry TVN
Syn Beaty Tadli pomaga uchodźcom z Ukrainy
Syn Beaty Tadli pomaga uchodźcom z Ukrainy
Jak wygląda sytuacja w Kijowie?
Jak wygląda sytuacja w Kijowie?
Razem z Ukrainą
Razem z Ukrainą
Ukraińscy muzycy wstępują do armii
Ukraińscy muzycy wstępują do armii
Wojna w Ukrainie
Wojna w Ukrainie
Jan Kietliński, syn Beaty Tadli, poszedł w ślady sławnej mamy. 21-latek relacjonuje w mediach społecznościowych, jak na granicach pomaga się Ukraińcom, którzy uciekają przed wojną. Jakie wsparcie oferują uchodźcom Polska i inne kraje? Jak dziennikarka ocenia postawę syna? O tym opowiadali w Dzień Dobry TVN.

Syn Beaty Tadli pomaga Ukraińcom

Dziennikarka Beata Tadla w 2014 roku relacjonowała i była świadkiem dramatycznych wydarzeń w czasie "Rewolucji godności" na kijowskim Majdanie Niezależności (po polsku Placu Niepodległości). W jej ślady poszedł syn - Jan Kietliński. 21-latek sprawdza i relacjonuje w mediach społecznościowych to, co dzieje się w Ukrainie, a w szczególności na przejściach granicznych.

- Na granicy z Ukrainą, a wcześniej na granicy z Polską, w dniach ostatnich na granicy ukraińsko-węgierskiej i ukraińsko-słowackiej działam już od kilku dni. W ostatnich dniach pojechaliśmy na Węgry, żeby odebrać grupę ludzi [...]. Pojechaliśmy tam z misją humanitarną, z misją transportową. Oczekiwaliśmy przez wiele, wiele godzin. Niestety na granicy z Węgrami sytuacja jest zupełne inna. [...] Na Węgrzech nie ma absolutnie niczego - mówił w Dzień Dobry TVN Jan Kietliński.

Okazuje, że granicę ukraińsko-węgierską mogą przekroczyć tylko te osoby, które poruszają się samochodem.

- Jeżeli nie posiadamy samochodu, jeżeli jesteśmy pieszo lub jedziemy autokarem, to utrudnienia są po prostu ogromne. [...] Nie ma po stronie Węgier żadnej pomocy. Nie ma absolutnie nawet jednego wolontariusza, nie ma nawet jednej pary butów, jednej ciepłej odzieży, koca czy ciepłej herbaty. Nic - podkreślał syn Beaty Tadli.

Beata Tadla o "Rewolucji godności" na Majdanie

Kilka lat temu Beata Tadla relacjonowała wydarzenia z Majdanu. Jak wspomina tamten czas? Co czuje dzisiaj, kiedy w Ukrainie trwa wojna?

- To jest taka trauma, która się otworzyła. [...] Pojechaliśmy tam z ekipą, żeby relacjonować protesty, które wybuchły przeciwko temu, że Janukowycz nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. [...] Wtedy wybuchły protesty, był szturm, ale był z zupełnie innych powodów niż to się dzisiaj dzieje. [...] Mimo że to był zupełnie inny powód, tragedia ludzka też była, bo na ulicach lała się krew. Hotel, w którym mieszkaliśmy, stał się szpitalem polowym i kostnicą. Widzieliśmy z okien, jak ludzie giną - opowiadała w Dzień Dobry TVN Beata Tadla.

Jak przyznała, obrazy z tamtych dni teraz do niej wróciły.

- Myślę sobie, [...] to nie może się znowu zdarzyć, a to się dzieje. Nikt z nas nie był na to przygotowany. I tyle, ile ma w sobie dzisiaj przestrzeni, żeby pomagać, tyle tej przestrzeni wykorzystuje. Nie każdy ma w sobie tyle sił, odwagi, warunków, możliwości, ale też siły psychicznej, żeby temu podołać. Więc każdy, też taki apel, żeby pomagał tak, jak potrafi, tak jak może - podkreśliła nasza rozmówczyni.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

  • 30 lat doświadczenia
  • Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
  • Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
  • Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań

Autor: Katarzyna Oleksik

Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wodzyński/East News

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana