Wirus, który zaatakował tysiące ludzi w Chinach, jest już w Polsce. "Nie jesteśmy w ogóle przygotowani"

wirus, szpital
Wirus czikungunia jest już w Polsce
Źródło: KATERYNA KON/SCIENCE PHOTO LIBRARY/Getty Images, David Sacks/Getty Images
Wirus, który jeszcze niedawno był kojarzony wyłącznie z tropikalnymi regionami, dziś budzi niepokój na całym świecie. W Chinach liczba zakażeń rośnie lawinowo, a w Polsce przypadki występowania są potrojone względem ubiegłego roku. Eksperci ostrzegają: jeśli nie przygotujemy się zawczasu, kolejna epidemia może zaskoczyć nas tak samo jak COVID-19.

Dalsza część tekstu poniżej.

Życie z wirusem HIV
Życie z wirusem HIV
Źródło: Dzień Dobry TVN

Czikungunia - początek epidemii w Azji? Chiny wprowadzają nadzwyczajne środki

W południowych Chinach, szczególnie w prowincji Guangdong, odnotowano już ponad 7 tysięcy przypadków zakażenia wirusem czikungunia — choroby przenoszonej przez komary z rodzaju Aedes. Tylko w ostatnim tygodniu zgłoszono blisko 3 tysiące nowych infekcji. Najwięcej zachorowań występuje w mieście Foshan, gdzie władze wdrożyły restrykcje przypominające te z czasów pandemii COVID-19.

Drony patrolują ulice w poszukiwaniu zbiorników z wodą, w których mogą rozwijać się larwy komarów. Mieszkańcy są zobowiązani do ich usuwania — za niedostosowanie się grozi grzywna do 10 tys. juanów. W miejskich zbiornikach wodnych wypuszczane są ryby zjadające larwy, a pacjenci z potwierdzonym zakażeniem muszą przebywać w szpitalach, często w izolacji, otoczeni moskitierami.

Czikungunia - wzrost przypadków w Polsce

Choć w Polsce nie odnotowano lokalnych ognisk choroby, liczba przypadków występowania wirusa czikungunia rośnie. Od początku roku potwierdzono już 14 zakażeń — wszystkie przywiezione z zagranicy. To trzykrotnie więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Prof. Maciej Grzybek z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zwraca uwagę, że Polska nie prowadzi systematycznego monitoringu komarów, które mogą przenosić choroby tropikalne. - Aktualnie robi to jedynie jeden ośrodek w Polsce, we Wrocławiu - ostrzega ekspert.

Polska nie jest gotowa na epidemię wirusa czikungunia

Zakażenie wirusem czikungunia wymaga obecności dwóch czynników: osoby chorej oraz komara będącego nosicielem. W Polsce występują komary z rodzaju Aedes, ale nie ma jeszcze potwierdzonej obecności gatunków Aedes aegypti i Aedes albopictus, które są głównymi wektorami wirusa.

Zmiany klimatyczne mogą jednak sprzyjać ich migracji. - Mamy teraz mokre lato i nadchodzącą falę upałów. W takich warunkach komary świetnie sobie radzą - zauważa prof. Grzybek.

Czikungunia objawia się nagłą gorączką, silnymi bólami stawów i mięśni, bólem głowy, osłabieniem oraz wysypką. U osób z obniżoną odpornością może prowadzić do poważnych powikłań i wymagać hospitalizacji.

Eksperci zalecają stosowanie środków odstraszających komary, noszenie odzieży zakrywającej ciało, używanie moskitier oraz unikanie przebywania na zewnątrz w godzinach największej aktywności owadów. Po powrocie z rejonów tropikalnych należy zwracać uwagę na objawy i w razie ich wystąpienia niezwłocznie skontaktować się z lekarzem POZ.

Choć obecnie w Polsce nie ma zagrożenia epidemią wirusa czikungunia, eksperci podkreślają, że brak przygotowania może skutkować chaosem w razie nagłego wybuchu.

- Nie odrobiliśmy pracy domowej po pandemii SARS-CoV-2. Na epidemię chorób przenoszonych przez komary nie jesteśmy w ogóle przygotowani. (...) Nie szkolimy lekarzy pod kątem chorób tropikalnych, a każdy - w gabinecie POZ, na izbie przyjęć, czy na SOR - powinien mieć świadomość, że może się z takim przypadkiem zetknąć. Z naszych badań wynika, że świadomość lekarzy w Polsce, jeśli chodzi o choroby tropikalne, jest zatrważająco niska - zaznacza prof. Grzybek.

- Jeśli nie będziemy gotowi na ewentualne zagrożenie, w momencie, kiedy nadejdzie, będziemy mogli jedynie działać ad hoc, a to najczęściej oznacza chaos - dodaje ekspert.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości