W szpitalach pediatrycznych brakuje miejsc. "Bardzo duży wzrost infekcji"

Chore dziecko, które przebywa w szpitalu
Chore dziecko w szpitalu
Źródło: RubberballNicole Hill/Getty Images
Od połowy września lekarze obserwują bardzo duży wzrost infekcji u dzieci, niezwiązanych z zakażeniem koronawirusem. Efektem jest 100 proc. obłożenia oddziałów pediatrycznych oraz gwałtownie rosnąca liczba zwolnień na opiekę nad dziećmi. Zdaniem specjalistów inne wirusy stają się dla służby zdrowia większym problemem niż SARS-CoV-2. Dr Paweł Grzesiowski ocenia, że maluchy nie nabyły odporności.

Dzieci zaatakowane przez wirusy

Liczba zwolnień na opiekę nad dziećmi we wrześniu tego roku była niemal o 80 proc. większa niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku. Wzięło je 324 tys. 500 osób wobec 181 tys. 900 osób w 2020 r - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Różnicy tej nie tłumaczy lockdown. W obu analizowanych okresach dzieci rozpoczęły szkołę w tradycyjny sposób. Rosnącą liczbę zwolnień na opiekę widać od przełomu kwietnia i maja tego roku. O tym, że choroby dotykają przede wszystkim najmłodszych, świadczyć może niewielki przyrost w zwolnieniach branych przez osoby dorosłe na choroby własne. Autorzy artykułu wyjaśnili, że o 8 proc. wzrosła liczba zwolnień dla dorosłych od marca do września, a w tym czasie liczba zwolnień na dziecko zwiększyła się o 71 proc.

dr n. med. Ilona Derkowska, pediatra
Wirus, który atakuje najmłodszych
Wirus RSV - dlaczego jest taki niebezpieczny?
Źródło: Dzień Dobry TVN

Brakuje miejsc w szpitalach pediatrycznych

Dane statystyczne potwierdzają szpitale.

- Są szpitale, w których już dziś brakuje miejsc, a personel organizuje dostawki łóżek - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

- Od połowy września obserwujemy bardzo duży wzrost infekcji niezwiązanych z zakażeniem koronawirusem. Głównie dotyczą dróg oddechowych, za co odpowiedzialny jest wirus RSV. W ostatnich kilku tygodniach obłożenie łóżek jest 100-procentowe i jesteśmy zmuszeni korzystać z dostawek - powiedział dyrektor Szpitala Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie Stanisław Stępniewski.

"DGP" zebrał dane z miast wojewódzkich, a także z mniejszych ośrodków.

- Co ciekawe, od wielu lat największe natężenie przypadków dzieci z RSV przypadało na dwa pierwsze miesiące roku. W tym roku liczba takich przypadków zaczęła wzrastać już w drugiej połowie września - zaznaczył rzecznik prasowy WSS nr 3 w Rybniku Maciej Kołodziejczyk.

Według pediatry Pawła Grzesiowskiego "mamy do czynienia po prostu z epidemią wyrównawczą".

- Jest to też efektem tego, że dzieci nie nabyły odporności - ocenił ekspert. - Różnica w porównaniu do koronawirusa jest taka, że COVID-19 nie dusił dzieci, RSV atakuje górne drogi oddechowe, już mamy dzieci na wysokoprzepływowej terapii tlenowej – podkreśliła lekarka z dużego szpitala pediatrycznego, cytowana w artykule "DGP".

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości