Odkrycie w poznańskiej bibliotece
Te bajki czytali wszyscy. Śmiało można stwierdzić, że wychowywały się na nich pokolenia dzieci. Mowa o twórczości Braci Grimm. Choć niektórzy zdążyli już o nich zapomnieć, od kilku dni mówi o nich cały świat. To za sprawą niesamowitego odkrycia w poznańskiej bibliotece uniwersyteckiej.
- Czasami ludzie się zastanawiają, jak to możliwe, że my nie wiedzieliśmy, co mamy w naszych zbiorach. Wiedzieliśmy, co mamy w naszych zbiorach, tylko że w naszych zbiorach wszystkich książek jest około 4 milionów w naszych magazynach. I to, co przez dziesiątki lat od II wojny światowej trzeba było zrobić, to przede wszystkim te książki trzeba było zinwentaryzować i skatalogować - powiedział dr hab. Rafał Wójcik, kierownik Oddziału Zbiorów Specjalnych Biblioteki Uniwersyteckiej.
Co odkryli pracownicy uniwersytetu? - Mamy tutaj wydanie słownika dla kaznodziejów. Książka jest o tyle interesująca, że została podarowana przez Augusta Hoffmana, słów niemieckiego hymnu. Została podarowana Jakubowi Grimmowi we Wrocławiu w roku 1824 - powiedział Jakub Łukaszewski, starszy bibliotekarz Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu.
Zbiory te odnotowały media w Hiszpanii, Niemczech, na Węgrzech, a także w Turcji i Singapurze. Nic dziwnego, że wiadomość ta zainteresowała cały świat. W znalezionych książkach są własnoręczne notatki Jakuba i Wilhelma. Te mogą rzucić nowe światło na analizę ich biografii i twórczości, która jest pełna ciekawostek. Przede wszystkim Grimmowie nie byli baśnio-pisarzami. Baśnie zebrali, spisali i wydali, aby ocalić ustną tradycję ludową od zapomnienia.
Dla Niemiec, skąd Grimmowie pochodzą, bracia są postaciami wręcz pomnikowymi. Napisali pierwszy słownik niemiecki. Pomimo ogromnych dokonań żyli raczej w biedzie. Dlaczego? Ich ojciec zmarł, gdy najstarszy Jakub miał 11 lat. Chłopiec szybko musiał zacząć pracować, by utrzymać rodzinę.
Co ciekawe, Grimmowie byli z zawodu prawnikami, ale miłość do bibliotekarstwa i filologii była silniejsza. Wkrótce okazało się, że baśnie, które były tak naprawdę dziełem naukowym, są czytane dzieciom. Do twórców zaczęły dochodzić listy rozgniewanych matek, które pisały, że tego wydania nie można dać dzieciom do ręki, bo tam są takie niesłychane opowieści.
- My musimy pamiętać o XIX-wiecznych baśniach, które są na podstawie tego, co można było usłyszeć w karczmach, czyli one są właśnie pełne przemocy. I teraz dorosły czytelnik, który ma to na uwadze, trochę inaczej to odbierze niż taki czytelnik, który dopiero wyrabia gust i swój pogląd na świat. Wszyscy znają powiedzenie okrutne jak baśnie braci Grimm, ale z drugiej strony te teksty są niezwykle żywotne. To jest tak naprawdę część kultury masowej i masowej wyobraźni - powiedziała Aleksandra Kubiak, psycholożka.
Czy baśnie są dla współczesnych dzieci?
Czy bajki i baśnie z dawnych lat, gdzie pojawiają się elementy przemocy czy brutalności faktycznie są złe dla naszych dzieci?
- Musimy pamiętać, że tych baśni mamy kilka wersji. Oryginalne baśnie były bardzo mroczne i nie były przeznaczone dla dzieci. Wraz z potrzebą one się zmieniały. To też jest dobre, że rodzice w zależności od tego, jak czują swoje dziecko, mogą dobrać taką wersję baśni, która jest adekwatna do poziomu rozwoju i możliwości udźwignięcia emocji - powiedziała Aleksandra Belta-Iwacz, psycholożka dzieci i rodziców.
Dyskusja na temat bajek była jednak podzielona. Zobaczcie wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- 12-latek przeczytał ponad 300 książek i pomaga bratu z autyzmem. "To rozwija jego mowę"
- Aktywne i darmowe ferie zimowe. Co miasta oferują uczniom?
- Nie był akceptowany przez rówieśników. Dziś uczy empatii. "Zostałem odizolowany"
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: R. Męczykalski, M. Sadowski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN