Bibliotekarka z Dęblina przez 2 lata zaciągała kredyty na czytelników. Wyłudziła 300 tys. zł

Kobieta układa książki na półkach w bibliotece
Bibliotekarka z Dęblina zaciągała kredyty na czytelników
Źródło: Maskot/Getty Images
Beata K. przez dwa lata zaciągała kredyty na dane osób, które wypożyczały książki w bibliotece, gdzie pracowała. Tym sposobem kobieta pokrzywdziła 96 czytelników i uzyskała kilkaset tysięcy złotych. Po kilku latach zapadł wyrok w jej sprawie.

Bibliotekarka z Dęblina zaciągała kredyty na czytelników

Sprawa wyszła na jaw w 2015 r., kiedy jedna z nieświadomie poszkodowanych kobiet ubiegała się o zakup ratalny. Sprawdzając, dlaczego otrzymała odmowę, dowiedziała się, że jest obciążona dwoma niespłaconymi pożyczkami. Poszkodowana zawiadomiła policję. Wkrótce zaczęli zgłaszać się kolejni mieszkańcy Dęblina, którzy otrzymali od firm windykacyjnych wezwania do spłat kredytów nigdy przez nich niezaciągniętych. Prokuratura rozpoczęła śledztwo w tej sprawie i okazało się, że wszystkie ofiary łączyła właśnie biblioteka, w której pracowała Beata K.

14563948_kobieta-przechytrzyla-oszustow-chcieli-zastosowac-metode-na-wnuczka_480P
Kobieta przechytrzyła oszustów i ich metodę "na wnuczka"
Kobieta przechytrzyła oszustów, którzy próbowali ją okraść stosując metodę "na wnuczka"
Źródło: TVN24

Bibliotekarka z Dęblina wyłudziła ponad 300 tys. zł

Beata K. przez 2 lata przedstawiała dane czytelników i zaciągała na nie różnego typu pożyczki. W ten sposób uzyskiwała kwoty od kilkuset do maksymalnie 3 tys. złotych, zadłużając nieświadomych ludzi.

Na początku część środków przeznaczała na spłatę poprzednich zadłużeń, później przestała już je oddawać. Proceder trwał tyle czasu, ponieważ kobieta we wnioskach kredytowych jako adres korespondencyjny wpisywała swoje miejsce zamieszkania. Dzięki temu cała korespondencja, w tym ponaglenia do spłat, były przesyłane do niej. Beata K. wyłudziła w ten sposób łącznie około 315 tys. zł. Pokrzywdzonych w tej sprawie zostało 96 osób.

Przed Sądem Rejonowym w Rykach zapadł wyrok w sprawie okradzionych czytelników

Proces kobiety ruszył w 2018 r. Początkowo wszystko wskazywało, że przebiegnie sprawnie, a wyrok zostanie ogłoszony szybko, ponieważ bibliotekarka złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Później jednak wycofała się z niego. W piątek 29 października Sąd Rejonowy w Rykach uznał, że wina kobiety nie budzi żadnych wątpliwości i skazał ją na karę 1,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności. Ma też naprawić wyrządzone przez siebie szkody. Wyrok nie jest prawomocny.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości