Antoni K. został zatrzymany
18 lutego br. Antoni K. został zatrzymany przez policję na warszawskiej Woli. Jak czytamy na tvn24.pl, wedle wskazań alkomatu 34-latek był trzeźwy, ale narkotest wykrył u niego obecność środków odurzających. Tuż po zatrzymaniu artysta odniósł się do zdarzenia, wydając oświadczenie za pośrednictwem mediów społecznościowych.
- Do zatrzymania doszło około 16 przy ul. Karolkowej 16, zaraz po tym jak wyjechałem z mojego mieszkania do Asi [Opozdy - przyp. red.], aby spotkać się z synkiem. Funkcjonariusze, z uwagi na otrzymane zgłoszenie, że o tej godzinie i w tym miejscu pojawię się rzekomo pod wpływem nielegalnych substancji, czekali na mnie w okolicy miejsca zamieszkania (...). Narkotest wykrył THC, którym wspomagam swoje leczenie i którego używałem poprzedniego wieczoru - poinformował aktor.
Antoni K. z poważnym zarzutem
Znany aktor Antoni K. usłyszał zarzut kierowania samochodem osobowym pod wpływem substancji psychotropowej w postaci delta-9-tetrahydrokannabinolu. To substancja, która występuje w konopiach indyjskich. 34-latek został wezwany do prokuratury w czwartek, 9 marca.
- Podejrzany nie przyznał się do zarzutów. Złożył wyjaśnienia - przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Aleksandra Skrzyniarz.
Jak czytamy na tvn24.pl, za kierowanie samochodem pod wpływem środków odurzających grozi nawet do dwóch lat więzienia.
Antoni K. - drugie oświadczenie
Kilka godzin po pojawieniu się informacji, że aktor usłyszał zarzuty, na jego instagramowym koncie pojawiło się kolejne oświadczenie, w którym odnosi się do zarzutów, tłumacząc m.in., jak długo marihuana może utrzymywać się w organizmie.
- Zażyłem leki około 15 godzin przed prowadzeniem pojazdu. Powszechna wiedza jest, że efekt psychoaktywny po zażyciu marihuany, w tym zaburzenia zdolności prowadzenia pojazdów, trwają około 4 godzin od zażycia, w przypadku waporyzacji. Podobne w tym zakresie są zalecenia lekarza, który prowadzi moje leczenie marihuaną. Na tym etapie dążymy do ustalenia, czy prokuratura realizowała pisemny wniosek mojego obrońcy o zabezpieczenie nagrań z kamer nasobnych funkcjonariuszy policji, który będzie według mnie kluczowym dowodem potwierdzającym, w jakim rzeczywiście byłem stanie w chwili zatrzymania mnie przez policję. (...) Będziemy publikować badania, z których wynika, że jest to rozumowanie błędne, krzywdzące i niszczące zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Chciałbym także podziękować za napływające do mnie w ostatnich dniach wyrazy wsparcia i solidarności! - napisał aktor.
Więcej na ten temat na tvn24.pl.
Zobacz także:
- Pijana przyjechała odebrać swoje dzieci z przedszkola. "Miała ponad dwa promile"
- Podszyli się pod właścicielkę i wypłacili z konta 350 tysięcy złotych. To miał być dopiero początek
- Oskarżony o 65 przestępstw, w tym 40 seksualnych wyszedł na wolność. "To nie jest człowiek, to jest potwór"
Autor: dg/tvn24, Magdalena Brzezińska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA